Chyba odkryłem przyczyny niechęci audiofilskiej do kolumn aktywnych ;).
Wczoraj miałem w domu małe spotkanie audiofilskie ;). Przyszło dwóch kolegów, tych na których najczęściej sprawdzam różne teorie i praktyczne zjawiska występujące w audio. Oczywiście przynieśli swoje płyty i pliki tak że przegląd muzyki był bardzo duży. Słuchaliśmy na zastawie DSP. W trakcie przesłuchań wyszło "publicznie" (ja o tym wiedziałem już wcześniej) w jak dosadny sposób potrafi głośnik podłączony bezpośrednio do wzmacniacza pokazać wszystkie niuanse nagrania nawet te na skraju percepcji. Słuchaliśmy z komfortowa ale sporą głośnością. Sąsiedzi chyba przeżyli, ale chyba przestaną się jak zwykle w takich przypadkach przez jakiś czas do mnie odzywać. Kolumny aktywne w bardzo dosadny sposób (bezpośredniość i bezstratność przekazu) potrafią przekazać to co w studiu zostało zarejestrowane. Potrafią pokazać różnice realizacji, ludzkie i wynikające z techniki nagraniowej błędy. Nagrania nawet z tej samej płyty różnią się w niuansach jakością. Te najlepsze zbliżają nas do brzmienia w realu, ale wystarczy zły dzień realizatora żeby efekt był wyraźnie gorszy. Ponieważ większość słuchających (szczególnie audiofile mimo odwrotnych deklaracji) nie lubi neutralnego, pokazującego wszystkie wady rejestracji w studio nagrań (wieloletnie obserwacje własne) to wybierają kolumny, które im to na skutek swoich uchybów konstrukcyjnych zamaskują. Przykład: kolumny z płaską (neutralną) charakterystyką przetwarzania ustępują tym z "uśmiechem dyskoteki" (nawet u audiofilów ceniących podobno neutralność i wierność). Również straty w zwrotnicach pasywnych wynikające ze znacznej ilości elementów wywołujących szereg niekorzystnych zjawisk (duże ilości drutu w cewkach i niemożliwość zapewnienia bardzo dobrych warunków pracy filtrom - niska impedancja wejściowa głośników) powodujących zacieranie niektórych zjawisk występujących w nagraniu. Część ludzi (a w zasadzie większość) nie lubi dosadnego podania wszystkiego "kawa na ławę". Wolą zatarcie niektórych elementów (straty), które w pewnych przypadkach tych nagrań z błędami technicznymi lub realizacyjnymi może być bardziej przyjemne niż wierny do bólu przekaz na systemach aktywnych. Jednak we wczorajszej sesji wyraźnie wyszło, że tylko na systemach aktywnych najbardziej zbliżamy się do dźwięku realnego i nic nie jest w stanie zastąpić najbardziej idealnej na dzisiaj kontroli układu napędowego głośnika jak bezpośrednie połączenie jego ze wzmacniaczem bez pośrednictwa stratnych elementów pasywnych.           

Audiofilskie firmy nie sprzedają takich kolumn, albo jest ich mało, bo nie ma takiego interesu, jak się sprzedaje wszystko osobno :) W audiofilskim świecie wszystko idzie w drugim kierunku: rozczłonkowywania wszystkiego na części pierwsze: odtwarzacz CD w 4 pudełkach itd. ;) A audiofile jak młode pelikany wszystko łykają :)

I jakie bzdury potem wypisują. Trzeba naprawde specyficznego talentu, by natworzyć tyle bełkotu o czymś co nie istnieje. ;)

Ostatni hit to grające nóżki we wzmacniaczach operacyjnych. Wykryto przyczynę, bo są wykonane ze "stali" (magnes przyciąga scalak) a te których magnes nie przyciąga brzmią dużo lepiej :). Ciekawe do czego jeszcze audiofilska "nauka" dojdzie ?

Mnie tam nic nie zdziwi, jeśli chodzi o audiofilii :) Granica absurdu została przekroczona już 1000 razy :))

Trochę to nie na temat, więc wrócę do zagadnienia. Wbrew pozorom zestawy aktywne to nie jest taniocha. Na dodatek wymagają zestawienia sobie sprzętów i trochę grzebaniny. Jak dla mnie to na dzień dzisiejszy za droga zabawa.
A man can never have enough turntables.

Cytat: StaryM w 01 Wrzesień 2014, 14:51:30
Trochę to nie na temat, więc wrócę do zagadnienia. Wbrew pozorom zestawy aktywne to nie jest taniocha. Na dodatek wymagają zestawienia sobie sprzętów i trochę grzebaniny. Jak dla mnie to na dzień dzisiejszy za droga zabawa.
To prawda. Zestawy pasywne są tańsze, ale jak ktoś myśli o prawdziwym hi-endzie, to tylko zestawy aktywne :) Prawdziwy hi-end nie jest możliwy z pasywkami. Dowody można znaleźć w studiach nagrań :)