A-ha.
Norwegowie rocznik 1982. To najlepiej "sprzedający się" zespół w Europie. Do tej pory. Chociaż o tej porze już panowie za sobą to bardzo nie przepadają. O dziwo, potrafią jednak się spotkać i coś tam wspólnie nagrać. Aha, pana Mortena Harkeat nie wolno pokazywać w okularach. Nawet za cenę zmiany tysięcy już gotowych okładek płyt... :)
Mix synth popu, rocka i muzyki nowofalowej. Taki właśnie klimat.








Sabrina.
Ma tyle samo płyt co ról w filmach. U siebie bardziej znana jako modelka z epizodem muzycznym. Wykonawczyni jednego przeboju. Ale za to zapamiętanego (nawet wtedy mi się nie podobał, no ale..). Głównie z racji teledysku mu towarzyszącego. A ten miał nawet chwilowy zakaz wyświetlania ze względu na... goliznę. Marketingowcy odwalili kawał dobrej roboty. Zaś drukarnie nie nadążały z plakatami. To były czasy :)


W latach 80-tych słuchało się chętnie i dużo polskiej muzyki. Fajna muza, świetne teksty. Im więcej czasu minęło, tym bardziej się to docenia. Nie mam mowy o piosenkach jednozdaniowych, z linią melodyczną tak prostą, że muzykowi wystarczyłoby kilka klawiszy w instrumencie. Kiedyś były dziwne czasy. Każdy robił to na czym się znał. I znał się...
Mech.
W dekadzie lat 80-tych wydali tylko dwie płyty (sam zespół założony został w '77). Rock. Piękny, polski rock...





Eurythmics.
Czyli Annie Lennox i Dave Stewart. Duet. Chociaż tak naprawdę było to trio. Ale tylko do 1980. I nazywali się też inaczej - The Catch/The Tourist.

Bardzo lubiłem ich słuchać. Od początki planowali tworzyć wyłącznie pop. Wyszło z tego wszystko co było modne w tamtym okresie - melodycznie i dźwiękowo... Od rocka po nową falę.
Na rynku brytyjskim było niezmiernie trudno zostać zauważonym. Lepiej zdobyć wpierw rozgłos gdzie indziej, by potem zostać zaimportowanym "do siebie" :)
Wybrali Niemcy i Kolonię. Tam nagrali i wydali swój pierwszy LP.
Za drugim razem się udało. Album "Sweet dreams (are made of this)" przyniósł im rozgłos, sławę, i przepustkę do Wielkiej Muzyki.
Teledysk do przeboju "Sweet dreams" w tamtych czasach należał do tych mocno kontrowersyjnych. Dzisiaj trudno w to uwierzyć, ale w wielu miejscach był zakazany. A dlaczego? Sami się dowiedzcie :)

















I w końcu! Mówisz lata 80-te i słyszysz Italo Disco :)
Italo Disco i zespół z Italii.
Wokalista grupy to... Irlandczyk :)
Baltimora.
Trwali krótko lecz to trwanie naznaczone było mocnym przytupem. Takie jak życie McShane'a...







Znowu Italo Disco i znowu... Brytyjczyk - Eddy Huntington.
W tamtych czasach wykonawców tego gatunku było od groma. Większość z jednym przebojem. Gdyby porównać ich kariery, trzeba by je porównać do lampy błyskowej. MTV, telewizyjne dyskoteki, i może jeszcze w składzie programu na Sylwestra... I tyle. I następny z kolejnym hitem proszę!




A...jeszcze mi się przypomniało...


Często wracam do jej piosenek. Gwiazda francuskiej piosenki - France Gall.
Odeszła w ubiegłym roku...
Pamiętam jak dziś jej wielki przebój z 1987 roku.
Cała twórczość naznaczona równie wspaniałymi piosenkami. Artystka dużego formatu i artystka prawdziwa...


Klincz, polski zespół założony przez absolwenta Poznańskiej Szkoły Chóralnej i członka Orkiestry Zbigniewa Górnego - Ryszarda Kniata. Bardziej pochłaniało go wydawanie muzyki czy komponowanie (najwięcej dla Krzysztofa Krawczyka) stąd trwanie zespołu do długich nie należało. To co w trakcie jednak powstało zawsze trzymało poziom. Fajnie jest to powspominać. To nie tylko historia naszej muzyki. To są naprawdę fajne utwory...













The Beach Boys. Swoje największe sukcesy święcili w latach 60-tych. Całe życie wierni jednemu stylowi - kalifornijskiemu stylowi... życia. Od czasu do czasu z różnym powodzeniem dawali znać, że jeszcze żyją. Jednym z takich razów był rok 1988 i Kokomo...