Fakt. Być moze WOY zasugerował się nieco Dualami, bo tam sprężyna działa ciut inaczej. Ale to długa historia i trochę poza wątkiem.
A man can never have enough turntables.

To drugi po G601fs gramofon Hi-Fi, a w zasadzie pierwszy, bo poprzedni miał dość  niedopracowany napęd z idlerem, czyli rolką pośrednią, a da dodatek krótki pasek do silnika i zwykle szwankowały obroty. W G601A zastosowano napęd paskowy, a że talerz wciąż był ciężki, to obroty były stabilne.
Zacytuję, co na Facebooku w grupie gramofonowej napisał znający się na rzeczy właściciel tego gramofonu:
Gdy kupiłem ten sprzęt, przywiozłem, podłączyłem, położyłem płytę to przyznam że targnęły mną dwa, trochę skrajne spostrzeżenia. Z jednej strony przyjemne zaskoczenie: coś co ma 40 lat, coś co zostało zdjęte z pawlacza po Bóg wie ilu latach bezczynności, coś co być może w innych warunkach rozszabrowane zgniłoby na śmietniku, oto jest w moich rękach (jestem drugim właścicielem). I po prozaicznej wymianie paska za 15 złociszy ruszyło gładko z kopyta jak gdyby nigdy nie pochodziło z zapomnianego lamusa ! Druga strona, bardziej prozaiczna – no oczywiście że zagrało, ale ... Wiedziałem, że to pierwsze przymiarki, że dużo pracy przede mną, że to co jest na talerzu to relatywnie słaby licencyjny Warner etc., no ale żeby aż taka słabizna ? Czy też może lata spędzone z dźwiękiem przyzwoitego brytyjskiego CD-ka zmanierowały mnie aż tak bardzo ? I tu chyba właśnie dochodzę do sedna problemu nazywanego gramofonami Fonica. Czegoś co w innych warunkach gospodarczych – systemowych prawdopodobnie nie miałoby miejsca. Żeby to wyjaśnić użyje przykładu kulinarnego: Otóż jeśli wykorzystamy dobrej klasy produkty do przygotowania posiłku, to generalnie powinien on być przynajmniej zjadliwy dla średnio wymagającego klienta. Inaczej - jeśli nawet przeciętnych produktów użyje mistrz kuchni, to jest szansa że otrzymamy może kulinarne dzieło sztuki. No i idąc tym tropem – przecież w moim gramofonie jest wszystko to, co w dobrym ,,posiłku" być powinno: Wspomniane ramię R2, amerykańska wkładka Shure M44MB (nawet dziś ciesząca się pewną estymą nie tylko w Polsce), mały i lekki silnik prądu stałego (licencja Hitachi). Napęd paskowy - teoretycznie cichutki, do tego ten ciężki talerz. Elektroniczne sterowanie obrotami w oparciu o tarczkę transoptora i efekt stroboskopowy, oraz dwupołówkowy prostownik w sekcji zasilacza. A także płyta nośna (chassis) wprawdzie słabo, ale jakoś odprzęgnieta od plinty – obudowy. No i mam to wszystko co trzeba a jednocześnie efekt jest taki że pozostaje płacz i zgrzytanie zębami - dlaczego ? Otóż w chwili obecnej po wielu doświadczeniach, badaniach, porażkach, i w sumie sukcesach mogę potwierdzić że tak – ów potencjał jest całkiem spory. Natomiast wówczas nie umiano, nie chciano, czy też nie potrzebowano go w pełni wykorzystać (tak, tak).

Paweł Pablo Moń
A man can never have enough turntables.

Tym razem PL-90 (i PL-7L) Pioneera.
O tych gramofonach pisałem już tutaj:
http://audiocafe.pl/gramofony-ramiona-wkladki-i-przedwzmacniacze/starozytny-hi-end/
Nie bedę się zatem powtarzał i wkleję tylko mema.
A man can never have enough turntables.

GRAMOFON TYGODNIA
Dotychczas jako gramofon tygodnia pojawiały się sprzęty sprzed lat, które odegrały jakąś rolę. Np. G601A pierwszy polski Hi-Fi. Pioneer PL-90 szczytowe osiągnięcie epoki Hi-Tech. Rega Planar 3, która otworzyła rynek gramofonów u schyłku winylowej epoki...
Tym razem coś całkiem innego. Gramofon bijący rekordy. Na pewno najdroższy w Europie, przynajmniej nic nie wiem o droższym. Kosztuje w przeliczeniu na złotówki blisko 500 tysięcy (szczegóły zależą rzecz jasna od kursu PLN). Jest również najcięższy. Waży 220 kilogramów. No i wygląda jak rakieta gotowa do startu.
W ubiegłym tygodniu podawałem masę szczegółów technicznych przy PL-90. Tu nie podam żadnego. Poza marketingowym bełkotem producent nie udostępnia żadnych danych technicznych.
Panie i Panowie! Przed Wami Transrotor Artus FMD!
A man can never have enough turntables.

Czysta... chirurgia?
To jest ten sprzęt, który w ogóle nie robi na mnie wrażenia. Może dlatego, ze to jest do wszystkiego podobne tylko najmniej do tego czym jest w rzeczywistości.

To fakt Darion. Wygląda raczej jak miniatura platformy wiertniczej :)

Dla mnie te Transrotory to jest przerost formy nad treścią.
Nie znam się, to się wypowiem.

Wszyscy macie rację. :D
A man can never have enough turntables.

Współczesny hi-tech. Marzenie audiofila i melomana o gramofonie, w którym płyty się nie zużywają, bo fizycznie igła ich nie dotyka.
Właściwości:

    Odtwarza tylko czarne płyty
    Rozmiar płyty 7", 10" 1 12"
    Obroty 33-1/3 RPM, 45RPM
    Pilot zdalnego sterowania
    Wyjście RCA bezpośrednie lub z przedwzmacniaczem RIAA

Dodatkowo w wersji Master:

    78RPM
    Drewniana obudowa i podstawa
    XLR

Dodatki
    Zasilanie: 100V, 120V, 220V, 230V or 240V 50/60Hz
    Płyta kalibracyjna
    Adapter do EP
    RCA kabel
    Instrukcja
    Kabel zasilający

Dane techniczne:
- separacja kanałów 25dB
- Stosunek S/N 55dB
- Pasmo odtwarzane 10Hz - 25kHz
- Wow&flutter <0.07% WRMS           
- Kontrola obrotów z dokładnością do 0.1rpm
- Wyjście LINE (po korekcji) 0.6V, wyjście PHONO (bez korekcji) 4.8mV

Niestety ten wynalazek okazał się ślepą uliczką. Nie będzie grać innych płyt niż czarne. Zabrudzone płyty trzeszczą gorzej niż na talerzu tradycyjnego gramofonu. Jest to związane z tym, że odczyt laserowy nie jest cyfrowy, wbrew temu, co można by sądzić. Drobne zabrudzenia bywają czytane tak, jakby były częścią nagrania.
A man can never have enough turntables.

"Zabrudzone płyty trzeszczą gorzej niż na talerzu tradycyjnego gramofonu. Jest to związane z tym, że odczyt laserowy nie jest cyfrowy, wbrew temu, co można by sądzić. Drobne zabrudzenia bywają czytane tak, jakby były częścią nagrania."

Trza było zrobić dwukieszeniowy- w jednej gramofon, w drugiej myjka
;-)