11 Styczeń 2016, 09:09:26 Ostatnia edycja: 11 Styczeń 2016, 10:16:55 by StaryM
Piosenkarz odszedł trzy dni po premierze swojej najnowszej płyty "Blackstar", która spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem i była kolejnym krążkiem w bogatej dyskografii artysty. Bowie miał 69 lat. W oficjalnym komunikacie czytamy, że zmarł po 18 miesiącach heroicznej walki z chorobą nowotworową w otoczeniu swoich najbliższych.
(natemat.pl)



Nie byłem nim jakoś szczególnie zafascynowany, ale jedno mu trzeba przyznać, był niesamowity w kreowaniu swych postaci scenicznych. Nikt chyba się tak nie zmieniał jak on - z koncertu na koncert, z płyty na płytę. Poza tym facet potrafił współpracować, zapraszało go wielu artystów i z każdym potrafił coś fajnego stworzyć.

A man can never have enough turntables.

Właśnie przeczytałem ...
Wielki Artysta.

Nie znam się, to się wypowiem.


Akurat zaliczał się u mnie do tych wykonawców, na których nie zwracałem jakiejś szczególnej uwagi  - ot, nie mój gust do końca. Ale artystą słusznego formatu był i w historii muzyki znajdzie swoje miejsce na stałe...

Minął rok.
Sięgam po 11 płyt tego wykonawcy. Ta starsza jego twórczość bardzo mi się podoba, te bliżej - już mniej.
Nigdy się nim tak naprawdę nie zainteresowałem. Może czas to w końcu nadrobić.
Pierwsza to płyta z 1974 roku "Diamond dogs".


To teraz druga z zaplanowanych, "Young Americans" z 1975 roku...


Numer 3, to płyta z 1976 - "Station to station".


"Artystyczne dziwadło. Kosmita. Wielka zagadka i nieodkryta tajemnica świata popkultury. A może po prostu cyniczny manipulant, który jak nikt inny w historii potrafił pogrywać sobie z mediami i wykorzystywać je na własny użytek oraz na własnych zasadach."
Autor  Paul Trynka może warto poczytać?


Ostatnio ostro podganiam ze słuchaniem. Między innymi kolejna płyta Bowie'go. Też z 1977 roku i w zasadzie wcześniejsza od powyższej.

"Low"