Jakże na czasie - Eric Clapton i jego krążek z 1986 roku: "August".

Płyta z czasów ścisłej współpracy Claptona z Collinsem - ten jest nawet jej producentem. Ale i pod względem artystycznym dużo tu tego drugiego w każdym utworze. Nie trzeba być złośliwym żeby uważać. ze płyta ta jest przez Collinsa wręcz zdominowana. To też ten czas, kiedy Clapton bardzo zabiegał o wysokie pozycje swoich płyt/utworów w notowaniach. Współpraca ta pozwalała to lekko osiągać. W chórkach Tina Turner.
To jaka jest ta płyta?
Fajna. Blues, pop, rock - wszystkiego po trochu. To nie miała być rewolucja zmieniająca oblicze muzyki. Może zbyt zachowawcza. Nie wiem. Ładnie się tego słucha. Po latach wręcz wyśmienicie.
Kilka utworów napisanych z myślą o tej płycie w efekcie końcowym wylądowało na o dwa lata późniejszym krążku składaku - "Crossroads".
Mam i słucham:

A-ha, 1986, "Scoundrel days".

To drugi studyjny album zespołu. Zespół pochodzi z Norwegii, a nie jak wielu sądzi Szwecji.
Wydany w rok po płytowym debiucie grupy tylko potwierdził klasę zespołu i ugruntował ich pozycję w świecie muzyki. Stanowi nie tylko klasykę zespołu co klasykę gatunku. Myślimy lata 80-te - wymieniamy A-ha.
Trochę rocka, synth popu i samego popu. W przypadku tego krążka akurat więcej tu rocka. Sukces przeogromny. Taki, ze nastąpiła rzecz wcześniej nie do pomyślenia. Po raz pierwszy w historii twórcy filmów o Bondzie zwrócili się do muzyków spoza Wielkiej Brytanii czy USA z propozycją skomponowania piosenki tytułowej kolejnego filmu (do "The Living Daylights").

To posłuchajmy:


To moja najcenniejsza płyta w mojej kolekcji. Numer 1.
Bo to pierwsza w życiu płyta CD zakupiona w latach 80-tych. To już trzydzieści lat!
Niesamowite przeżycie temu towarzyszyło. W jednym dniu stałem się posiadaczem odtwarzacza kompaktowego (teraz ta nazwa jakby się zastanowić jest śmieszna) - urządzenia tak niesamowitego, ze dzisiaj trzeba by to porównać chyba do zakupu wieżowca w NY - oraz kilku płyt.
A potem z głośników takie czyste cyk, cyk, cyk... :)

A-ha, 1988, "Stay on these roads".
Pop w najlepszym wydaniu. I chociaż sprzedaż kolejnych płyt grupy spadała, to te 4 000 000 i tak robi wrażenie. Dla mnie ciekawsza od wcześniejszej.
To posłuchajmy...



1990, Wilson Phillips.

Utalentowane dzieci utalentowanych rodziców. Znały się od zawsze. Postanowiły spróbować...
Ich debiut ("Wilson Phillips") był wydarzeniem. Szturmem zdobyły szczyty list przebojów. Technicznie zaprezentowały się panie bezbłędnie. Zaprezentowane utwory także miały swój poziom (wiadomo - tatusie i mamusie...). Lekko i przyjemnie ale z klasą. Dużą klasą.


Na fali sukcesu wydały jeszcze drugu album w 1992 roku - "Shadows and light".
Jeszcze bardziej dopracowany i wypracowany. Już widziały w jakim kierunku skierować swe kroki.
Utwory brzmią dojrzalej, bardziej wytrawnie - są poważniejsze. Takie też stały się teksty. Bardziej wyrafinowane w treści i wymowie. Ale ludziska woleli żeby było coś o wielkiej miłości do kolegi z koledżu lalala... I jak na warunki amerykańskie płyta okazała się komercyjną klapą pomimo, że krytycy dali jej wysokie noty. W dodatku połowa z nazwy stwierdziła, że od teraz woli rozwijać się solowo. Tak więc po wydaniu dwóch albumów grupa się rozpadła na solo i duet. Coś tam nagrywały, gdzieś tam prezentowały swe umiejętności aktorskie - wszystko bardzie niż z mizernym skutkiem. Widząc, ze to nie ma sensu a sukcesów jak nie widać tak nie widać po dekadzie znowu zawiązały spółkę. Płyta składała się z samych coverów i była największą klapą jaką do tej pory zaliczyły...
A jest takie przysłowie: kuj żelazo póki gorące... Dziś to już wielce zapomniany zespół. A ja mam u siebie ich dwie pierwsze płyty i uważam, że warto:



#1045 20 Sierpień 2017, 11:42:23 Ostatnia edycja: 20 Sierpień 2017, 11:44:42 by Darion
ZZ Top, "Recycler", 1990.

Zespół płytą tą chciał wrócić do klasycznego grania blues-rocka stąd rezygnacja z brzmień syntezatorów, kojarzonych z większą komercją. Paradoksalnie płyta ta sprzedawała się słabiej od poprzedniczek. Zespołowi już zaczęto wieszczyć muzyczną śmierć. W końcu istnieli już sporo, od dwóch dekad. W dodatku za dwa lata wychodzi kolejny album jakby to potwierdzający - "ZZ Top's greatest hits".
Tymczasem grupa się zmobilizowała i z powodzeniem istnieje nadal, do teraz. Bardziej koncertując niż wydając kolejne krążki.
Nie wszystkim przypadło do gustu ich granie. Zrzucając im udawanie stylu, odchodzenie od... Od czego, od korzeni? Bluesa, rocka? Grają jak chcą. Po swojemu.

Pytanie na marginesie: Czy wszyscy muzycy to "brodacze"?


Madonna, "Like a virgin", 1985.
(album wydany pod koniec 1984 roku szybko się rozszedł i równie szybko go wznowiono, ja ma ten "drugi" z roku następnego).

Bardzo szybko zyskał status płyty kultowej (wiem, też nie lubię tego określenia, którym obecnie szafuje się bez umiaru) a obecnie jest muzyczną ikoną dekady lat 80-tych. Pop i dance. Ale trzeba przyznać, że kiedyś i muzykę łatwą czy przyjemną robiono na poziomie. Płyta ta wywindowała jej wykonawczynię na szczyt od razu i bez przystanków. 20 milionów sprzedanych sztuk. Robi wrażenie. Pewnie dlatego co rusz pojawiały się głosy, że Madonna śpiewać... nie potrafi. Nie, to jeszcze nie te czasy z Wiśniewskim czy Mandaryną...
Jak mówił Pietrzak tekst w jednym filmie: u mnie mówi ten, co naprawdę ma coś do powiedzenia :)
Madonna miała. I to robiła. Krytyka się też podzieliła. Komu nie odpowiadał jej wizerunek sceniczny - ten był mniej przychylny w swych wypowiedziach pod adresem. A nie było dnia bez jednego skandaliku z jej udziałem. Wygląd, zachowanie, wypowiedzi... W Ameryce wiedzą jak się robi reklamę. Chyba nie myśleliście inaczej. Wiadomo, że chodzi o...


Cytat: Darion w 20 Sierpień 2017, 11:42:23
Pytanie na marginesie: Czy wszyscy muzycy to "brodacze"?

W jakimś sensie tak. Perkusista zespołu ma na nazwisko Broda :)
Wygrałem coś ?

Ktoś, kto wie takie rzeczy - zawsze jest zwycięzcą. Brawo!

#1049 22 Sierpień 2017, 21:28:22 Ostatnia edycja: 22 Sierpień 2017, 21:30:38 by Darion
W końcu wakacje. Albo wakacje od czegoś. Dlatego przechodziłem i kupiłem... :)
""The magic of Boney'M"
(A tam takie hity)

U nas to był przebój w 1985 roku: