Po kilkunastu godzinach spędzonych na słuchaniu i analizowaniu tego co słyszę i widzę, stwierdzam co następuje:

Nie będę robił porównań do sprzętu za kilkanaście tysięcy i wkładek za kilka tysięcy, bo takowych nie posiadam. Porównam bezpośrednio do mojego gramofonu który ostatnio posiadałem, z identyczną wkładką czyli Pro-Ject Carbon Esprit DC (2m Red, Akryl) vs Reloop HiFi Turn 5.

Już samo rozpakowanie Reloopa daje do myślenia – ciężki, bardzo. 13 kg daje poczucie posiadania czołgu, z resztą tak jest zbudowany, solidnie i pancernie. Esprit – waga piórkowa, prawie nic nie waży, przy włączaniu ciągle się przesuwa a każde stuknięcie w okolicy gramofonu automatycznie jest słyszalne w głośnikach. Reloop po ostatecznym wypoziomowaniu (nóżkami) siedzi jak przyklejony do podstawy.
Same nóżki oprócz regulacji wysokości i posiadania amortyzatora sprężynowego pozwalają na umieszczenie w środku dodatkowego absorbera w postaci np. Moon Gel.
Amortyzatory posiada również osłona przeciwpyłowa, swoją drogą ciężka i równie solidna . Otwiera się na ¾ . Żadnych luzów na ramieniu, a jeśli by taki istniał można bardzo szybko i łatwo to skorygować.


Kalibracja i ustawienia.
Tutaj sugestia do pana redaktora specjalisty z "Stereo i Kolorowo". Nawet jeśli kupimy zupkę instatnt, to mimo wszystko odrobinę wysiłku należy włożyć w przygotowanie tego ,,dania". Przynajmniej zalać wodą i wymieszać, a nie pisać że gramofon ma przygaszoną i zamkniętą górę.
Wkładka wymaga oczywiście kalibracji, początkowe osadzenie w Headshell należy traktować jako opakowanie transportowe. VTA +2.5mm – sama wkładka jest dość wysoka, poza tym dostajemy matę o grubości 5mm. Nacisk 1.8g, anti skating wyszedł 1.6, azymut jak najbardziej ok.

Po kalibracjach, ustawieniach i wypoziomowaniu włączając gramofon oraz pozostały sprzęt usłyszymy – wielkie NIC. Dosłownie i w przenośni, nic. Esprit na dzień dobry powitał mnie całą gamą dźwięków – od przydźwięku sieciowego po cichy – ale jednak – jazgot silnika.
Tutaj kompletna cisza, błoga cisza. Równo i stabilnie.

No to ruszamy. Wiadomo że nowy Red musi się wyłamać, ale tutaj jakimś cudem wystarczyło ok. 10 godzin aby zaczął normalnie pracować. Stereofonia, głębia, wybrzmiewanie i wszystko co związane z dźwiękiem jakieś takie nijakie, bez pazura. Bas niby jest potęga, szybkość wspaniała ale wszystko takie ściśnięte i ograniczone.
Coś nie tak. Szybka wymiana kabla sygnałowego na coś innego i eureka!

Esprit: Dźwięk jasny, lekki i klarowny. Średnica jest, ale nie ma podstawy na dole.

Reloop: Przyjemna, bardzo dobra góra. Błyszcząca, energetyczna ale nie natarczywa. Srednica piękna i dobitna, detaliczna, bas mocarny ale dobrze kontrolowany i przyjemny. Wszystko gra rytmicznie i odmiennie od Esprita, Dźwięk nie jest tak poszarpany i nerwowy. Słychać inną kulturę grania. Stereo podobne, scena o wiele wiele większa i obszerniejsza.
No ale to tylko Red, więc chyba można jeszcze lepiej?

Podsumowując, jestem jak na razie pod wielkim wrażeniem Reloopa, jego wykonaniem, solidnością, dźwiękiem jaki podaje i przyjemnością obsługi. Oczywiście nie jest to mistrzostwo świata, ale w takiej cenie... no właśnie.
No i mało ,,audiofilski" wygląd. Metal, metal, kilogramy metalu i mas wygłuszających, wszelkiej gumy i trochę plastiku od spodu. Błyszczący talerz z pryszczami, stroboskop potrzebny jak rybie ręcznik. Całe szczęcie, że podświetlanie klawiszy sterujących i stroboskopu jest białe.
W porównaniu do Esprita, jest to inna bajka. Do tej pory nie uważałem gramofonu Pro-Ject jako lekkiej prawie zabawki, a dźwięk jaki prezentował był dla mnie całkiem w porządku. Reloop gra inaczej, dojrzalej, bardziej analogowo, ale jednocześnie z większą dawką detali, muzykalności i przyjemności. Wokale i poszczególne instrumenty nie wyrywają się przed szereg jeśli tak nie było w oryginale. Dla mnie klasa wyżej.

Plusy:
wykonanie,
ciężar,
stabilność,
dźwięk,
tempo grania,
możliwości ustawień,
martwa cisza bez brumu i humu;

Minusy:
kabel sygnałowy - nadaje się na sznur do suszenia prania,
trochę zlepek wszystkiego od wszystkich – taki kundel bez rodowodu

...się rozpisałem


Cytat: Pablo_NL w 26 Październik 2018, 11:33:49Tutaj kompletna cisza, błoga cisza. Równo i stabilnie.
Chyba właśnie trafiłeś w sedno. Gdy igła nie spoczywa na obracającej się płycie, powinna być cisza. Mój wcześniejszy gramofon to była Rega Planar 3 też dawał jakieś tam niegłośne, ale jednak, zakłócenia. Zaś JVC QL-7 z DD na pokładzie - cisza.
A man can never have enough turntables.

Mówiąc szczerze, to obawiałem się DD. No i co? Jest znacznie lepiej niż pasek. Możliwe że w innych bardziej wypasionych paskowcach jest równie dobrze jak z DD, ale ja tyle na gramofon nie wydam. Podoba mi się co mam teraz.

To dobrze, że Ci się spodobał. Pisząc o jego solidności, miałem na myśli właśnie ciężar i dobrze dobrane nogi, które świetnie kasują wibracje, a to w gramofonie bardzo wazna cecha. Ramię też jest ok, nie wiem, jak w tym modelu jest wykonana mata, ale ja jestem zwolennikiem gumowych- producent ma kontrolę nad wszystkimi istotnymi parametrami, a wlasciwosci gumy można zmieniać w zakresie niedostępnym dla żadnego innego materiału. Wkładka też jest porządna- co prawda zawsze można lepiej, ale chyba dużo wyżej już nie warto celować. Na pewno jego eksploatacja przyniesie wiele zadowolenia.

#34 26 Październik 2018, 12:37:33 Ostatnia edycja: 26 Październik 2018, 13:08:20 by Pablo_NL
Mata jest bardzo ładnie wykonana, bez baboli i równa. Oczywiście gumowa, ale trochę inna niż w moich poprzednich gramofonach. W dotyku bardziej gładka i jakby "napowietrzona", coś jak pianka EVA, no i jest bardzo ciężka.
Red idzie jako backup do Esprita, na jego miejsce wchodzi Blue lub Bronze.

Jest jeszcze coś, czego wcześniej nie zauważyłem. Reloop gra trochę głośniej, tzn. aby uzyskać taką samą głośność jaką na Espricie, wzmacniacz jest mniej rozkręcony. Słychać to zwłaszcza przy dość cichym odsłuchu. Być może odpowiedzialny jest za to wzrost dynamiki przy braku zakłóceń.

Podobnie jak głośniki i mikrofony wkładki gramofonowe również mają różną skuteczność, nie jest to jednak cecha jakościowa, a tylko charakterystyczna dla określonego modelu. Czasem nawet w pokrewnych typach zdarza się różnica w wielkosci sygnału na wyjściu.

Po kilku ładnych tygodniach wsłuchiwania się w nowy gramofon, mogę jedynie potwierdzić to, co pisałem wcześniej. Jestem mega zadowolony. O jakości wykonania, dźwięku i przyjemności z obsługi wypowiadają się również bardzo pozytywnie moi goście mający inne gramofony.
Czy coś się technicznie zmieniło? Tak, w ramię wjechał ortofon Blue, na swoją kolej czeka Bronze. Został wymieniony kabel sygnałowy na inny, a kilka czeka w kolejce na potestowanie.
Przegiąłem jedynie z podkładkami antywibracyjnymi - dałem pod nóżki MoonGel i momentalnie detal, scena góra poooooszło w kosmos. Po zdjęciu żelu wszystko wraca do normy, czyli tak jak powinno być. Próbowałem kilka razy i zawsze ten sam efekt, już nie dotykam tematu bo nie warto.