Ładnych parę lat temu kupiłem zestaw odnowionej (?) Diory zwierający wzmacniacz, odtwarzacz CD z tunerem i kolumny podstawkowe. Nie bardzo wtedy wiedziałem, czego chcę. Po jakimś czasie zacząłem szukać czegoś lepszego i zestaw powędrował do ludzi. To była inwestycja, która mi się zwróciła, bo poszczególne elementy sprzedałem drożej niż je kupiłem w całości.

Niedawno pod wpływem przemożnej chęci zrobienia czegoś i pogrzebania się w sprzęcie (nie wiadomo w jakim celu) kupiłem kolumny ZGB 602 pod wpływem impulsu. Kupiłem za grosze, bo kosztowały koło 140 zł plus przesyłka. Wbrew temu, co sądziłem kiedyś, są dość porządnie wykonane, choć to żaden hi-end. Być może je wykorzystam budując system do komputera.

Na razie rozebrałem je i zabrałem się za polerowanie obudowy w czarnym fortepianowym kolorze. Była dość porysowana, ale były to bardzo powierzchowne ryski. Pasta polerska, wiertarka akumulatorowa z odpowiednią przystawką i dziś już po rysach śladu nie ma. Warto pamiętać, używając narzędzi mechanicznych do polerowania, by obroty nie były za szybkie. Jak się powierzchnia za bardzo nagrzeje, to możemy ja zniszczyć zamiast wypolerować.

Zwrotnica jest dość skomplikowana i trzeba przyznać spełnia swe zadanie. Aczkolwiek chyba należałoby kondensatory bipolarne zmienić na lepsze. Ale to później. Głośniki są anonimowe. Nic na nich nie ma. Ani jednej literki czy cyferki. Z pomiarów wynika, że oba są ośmioomowe. Niektórzy twierdzili, że producentem był Tonsil lub raczej Pro Tonsil. Inni podejrzewali, ze to mógł być STX. Ja sądzę, ze całość wyprodukowano w Chinach, więc i głośniki też. Wysokotonowy podobny jest bardzo do pewnego modelu z kolumn KODA. Woofery są podobne do innej chińskiej produkcji sprzedawanej na rynek amerykański pod nazwą Prism. Oczywiście te marki, brandy, nazwy się zmieniały tak szybko, że dziś często już śladu po nich nie ma.

Co dalej? Muszę dokończyć polerowanie. Naprawić jeden mały ubytek i zamalować go, a następnie zająć się wnętrzem. Myślę o usztywnieniu obudów od środka bitumiczną matą wygłuszającą. Ale to już w następnym odcinku...
A man can never have enough turntables.

Ponieważ większość czasu poświęcałem gramofonowi, o którym piszę w innym wątku, to miałem mało czasu na kolumny. Zresztą niektórych rzeczy nie da się robić szybko. Jedna obudowa miała ubytek, wgniecenie z odpryskiem lakieru. Musiałem to zakleić masą szpachlową i zamalować ów kawałek. A to nie takie proste, bo trzeba było wyrównać, pomalować, wyrównać drobnymi papierami wodnymi, pastą polerską na koniec, a potem jeszcze raz pomalować i ten zabieg kilka razy powtarzałem. A przerwa pomiędzy jednym działaniem 24 godziny, bo tyle lakier musi odczekać by mieć pełną twardość. Do tego zresztą wrócę.

Gdy słuchałem tych kolumn wydawało mi się, że ich dźwięk jest nieco przytłumiony.  Dziś spróbowałem zmienić nieco charakterystykę przez zmianę elementów w zwrotnicy i chyba jest lepiej. Wykres nie odzwierciedla pasma dokładnie, bowiem mam kiepski mikrofon, ktorego charakterystyka leci na łeb, na szyję powyżej 15kHz. Różnica na wykresie to jest różnica pomiędzy wartością kondensatorów 2,1 µF a 3,8µF.
A man can never have enough turntables.

Trzeba przyznać, że te kolumienki wyglądają elegancko i nowocześnie. Dokonałem niewielkiej przeróbki w zwrotnicy i obniżyłem pasmo cięcia wysokich tonów, dzięki czemu słuchać je lepiej i wyraźniej. Słucha się przyjemnie. Moja chęć zrobienia czegoś "tymi rencamy" została ostatnio zaspokojona. Teraz trzeba będzie je sprzedać, bo niestety mam za mało pomieszczeń, by je zastosować do kolejnego zestawu. :)
A man can never have enough turntables.