Wiele ostatnio jest dyskusji, czy ktoś, kto nie chce wydać zbyt dużo pieniędzy, a chce mieć gramofon, może kupić jakiś z tańszych wyrobów Foniki. Są to sprzęty z z tzw. wkładkami krystalicznymi. Uzasadnienie jest takie, że są one lepsze niż sprzedawane za grosze w marketach chińskie wyroby gramofonopodobne. Nie sposób się nie zgodzić. Pomimo całej zgrzebności peerelowskiej, nawet oceniając powierzchownie, polskie gramofony sprawiają lepsze wrażenie.

Postanowiłem sprawdzić, ewentualnie naprawić i przetestować któryś z polskich gramofonów popularnych. Padło na WG-903 Artur, który dostałem od kolegi za darmo. To przesądziło sprawę. Jednak równie dobrze mógłby to być któryś z gramofonów o innych oznaczeniach, bo było ich sporo. Taki np. Emanuel różnił się tylko tym, że nie miał wzmacniacza.

Będę chciał także ocenić opłacalność takiej naprawy, więc w każdym kolejnym wpisie ocenię koszty, bo nie ma dwóch zdań, koszty będą, nie wszystko da się dostać za darmo.

stara-wkladka.jpg stare-przewody.jpg 

Na początek wkładka. Na zdjęciu widać, ile zostaje ze starej wkładki piezoelektrycznej po mniej więcej 40 latach (gramofon z 1983 r.) Trzeba będzie kupić zamiennik (130 zł) lub szukać używanej sprawnej. Każdy kupujący dziś taki gramofon powinien dopytać, czy ta wkładka naprawdę gra, bo koszt wymiany może być spory.

W gramofonie, który dostałem odłamany był headshell i urwany przewód do wkładki. Na dodatek uszkodzony jest wzmacniacz. W serwisach ogłoszeniowych i aukcyjnych szukałem ramienia, ale było zbyt drogo. Kupiłem więc za 50 zł dawcę, w którym jak się okazało przepalony był bezpiecznik, ale działa wzmacniacz i jest kompletne ramię. Jednak jak widać na drugim zdjęciu, przewód w ramieniu przeżył już swe najlepsze lata. Jest zaśniedziały, a kabelek prawego kanału nie zachował ciągłości. Do wymiany. Na szczęście od swego kolegi, zajmującego się  naprawą urządzeń audio dostałem oryginalny przewód Telefunkena z tej samej półki cenowej.


A man can never have enough turntables.

#1 13 Styczeń 2024, 15:23:40 Ostatnia edycja: 19 Styczeń 2024, 19:09:30 by StaryM
KOSZTY
Dotychczas wydałem 50 złotych, ale to pewnie nie jest koniec.
W pierwszym wpisie zabrakło istotnej konkluzji przydatnej dla osób, które chciałyby mieć taki gramofon. Lepiej kupić sprawny i być pewnym, że jest sprawny, niż kupować kota w worku. Koszt wymiany przewodu, kupno ramienia, kupno wkładki może być sporą sumą.

Zdecydowałem się najpierw zająć napędem. Miałem wątpliwości, który układ napędowy wykorzystać. Jednak dawca miał dużo gorsze parametry, więc zastosowałem ten od kolegi. Wyczyściłem wszystko tak, jak potrafiłem. Wyregulowałem obroty, nasmarowałem trzpień. Kapnąłem odrobinę rzadkiego oleju na oś silnika i do podtalerzyka. Sprawdziłem potem wyniki dwiema aplikacjami w smartfonie. Obie miały nieco inne wyniki. Oto pierwsza z nich.

artur-33-1.jpg artur-45-1.jpg 

W zasadzie najważniejszy jest parametr WOW, czyli kołysanie dźwięku, bo to może słyszalnie zepsuć wrażenia odsłuchowe. 0.13% i 0,17% to niezły wynik. Nowe gramofony popularne kosztujące koło 1500 i więcej złotych też taki mają.

artur-33-2.jpg artur-45-2.jpg 

Druga aplikacja jest dokładniejsza. Parametry są nieco słabsze, ale nie dyskryminujące. I tu ważne zastrzeżenie. Prawidłowy pomiar pływania dźwięku można zmierzyć tylko wtedy, jeśli odtworzymy płytę testową z sygnałem 315Hz i sprawdzimy, jakie będą odczyty. Apka na smartfonie daje wyniki tylko przybliżone. Takie wyniki mogą być tym bardziej niedokładne, im bardziej poza centralną pozycją jest sam telefon. Nie traktujmy więc tego jako wyroczni.

Jednak te ogólne wyniki wskazują, że z Arturem nie jest wcale tak źle i będzie się nadawał do grania płyt, jeśli tylko uda mi się naprawić resztę. Ciąg dalszy oczywiście nastąpi.

A man can never have enough turntables.

Miałem dziś trochę czasu więc założyłem nowe przewody do ramienia. Na szczęście nie było to trudne. Jednak w przypadku, gdy ktoś nie dostanie pasujących do tego cienkich przewodów w oplocie, to może być problem, bo rurka ramienia jest cienka, średnicę wewnętrzną ma zaledwie 6mm. A w miejscu, gdzie łączy się z headshellem jeszcze mniej.

ramię.jpg

Odnowiłem też nieco podstawę obudowy ze sklejki. Pierwsze gramofony Artur miały podstawę z tworzywa sztucznego. Od roku 1983 chyba już ze sklejki. Miałem trochę czarnej farby w sprayu, więc nie doliczam kosztów.

podstawa.jpg 
A man can never have enough turntables.

Kolejna część doświadczeń. Zakupiłem używaną wkładkę UF-70 za 70 złotych.

wkładka.jpg

Wydaje się wstępnie, że jest dobra, co zresztą deklarował sprzedający na OLX.

waga.jpg 

Postanowiłem na początek ustawić nacisk igły. Z różnych informacji wiem, że wkładki te grają dobrze przy nacisku koło 4 gramów, więc tak ustawiłem nacisk. Bowiem chodzi o to, by ta wkładka nie niszczyła płyt. A nacisk powyżej 5 gramów może być już znacznie bardziej szkodliwy.

KOSZTY
do wcześniej wydanych pieniędzy dochodzi koszt wkładki - 80 zł razem z przesyłką. czyli łącznie 130 zł.
A man can never have enough turntables.


No i wyszło tanio. Czy dobrze? Raczej nie. Sorry, ale prawda jest brutalna- Artur to wyrób gramofonopodobny. 

Cytat: porlick w 19 Styczeń 2024, 15:48:59No i wyszło tanio. Czy dobrze? Raczej nie. Sorry, ale prawda jest brutalna- Artur to wyrób gramofonopodobny. 

Czekaj, czekaj. Jeszcze nie skończyłem.
Pierwszy test, który zrobiłem to test 300Hz (lateral). Są trzy sygnały testowe o tej częstotliwości nagrane z poziomem +11dB, +14dB i +18dB. Dr inż. Maciej Tułodziecki na stronie technique.pl pisze, że test pierwszy i drugi przechodzą dobre gramofony, test trzeci tylko najlepsze. Pierwszy test powinien przejść gramofon względnie przyzwoity o takiej standardowej jakości. I tak się stało. 37 i 39 dB odstępu sygnału od harmonicznych to nie jest tak źle. Niżej wrzucam obrazki. Drugi test wyszedł fatalnie i to nie z powodu małego odstępu harmonicznych od sygnału podstawowego 21dB, ale z powodu tego, że tych harmonicznych jest cała masa.

artur-300hz-1test.jpg

artur-300hz-2test.jpg 
A man can never have enough turntables.

Lecimy dalej. Tłumienie między kanałami. Zwykle dobre wkładki magnetyczne mają ponad 25dB przy częstotliwości 1kHz, nawet te tanie mają koło 20dB. Tutaj tłumienie lewy > prawy wynosiło zaledwie 15dB, a prawy > lewy 29dB. Jeśli ktoś sądzi, że ta nierówność może być spowodowana niezbyt dobrze ustawionym azymutem, to najpewniej ma rację. Może to być również kwestia braku regulacji siły antyskatingu lub obu czynników naraz. Nie będę się wymądrzał, bo nie wiem na pewno. Tu nie załączam screenów, bo nagie liczby starczą.

Prawdziwy armagedon zaczął się, gdy puściłem różowy szum. Na screenie na rzeczywisty różowy szum odtwarzany z Artura nałożyłem tak mniej więcej dokładnie modelowy różowy szum z idealnego wykresu cyfrowego. To już jest czarna rozpacz. Z wykresu wynika, że niskie częstotliwości są traktowane po macoszemu do mniej więcej 24Hz, a potem wykres idzie w górę. Najgłośniej prezentowane są częstotliwości od 4,5kHz do 7kHz, a potem jeszcze jest "górka" od 10kHz do 13kHz. No i niestety, gdy posłuchamy płyt to to słychać.

artur-pinknoise-test.jpg

Głośniczki oryginalne od Artura są kiepskie. Wysokie dźwięki aż kłują w uszy. Aby słuchać trzeba potencjometr niskich dać na maksimum, a wysokich na zero. Wtedy dźwięk będzie nieco mniej inwazyjny, ale nadal kiepski.
 
barwa.jpg

Najlepszy dźwięk udało mi się uzyskać, gdy podłączyłem Artura do wejścia gramofonowego w moim amplitunerze Optonica. Jest on odporny na przesterowania. Ale tu również musiałem ustawić bas na maksimum, a wysokie na zero. Przy głośności (jak na zdjęciu) około 1, z płyty wydobywał się wreszcie dźwięk, który nie kaleczył uszu.

optonica.jpg
A man can never have enough turntables.

Podsumowanie. Nie każdy dostanie Artura od kolegi za darmo. Nie zawsze dostaniemy sprawną używaną wkładkę tanio. A zatem nie każdy wyda na reanimację tego gramofonu 130 złotych jak ja. Nie liczę przy tym wkładu pracy. Może się więc okazać, że koszt sprawnego gramofonu Artur z głośnikami to będzie około 300 a nawet 400zł i będzie to grało kiepsko.

1. Jeżeli ktoś odziedziczył po starszym pokoleniu jakieś płyty i chciałby poczuć, jak to było w PRL, to może Artura wziąć pod uwagę. Będzie to na pewno coś lepszego niż tani chiński Fenton lub Crosley. Z pewnymi zastrzeżeniami. Płyty pocztówkowe będą niszczyły igłę szybciej niż winyle normalne. Wtedy lepiej mieć zamiennik wkładki UF-50, bo ma wymienne igły, które można tanio kupić na Allegro.
2. Jeżeli ktoś ma wzmacniacz (amplituner) z porządniejszymi kolumnami głośnikowymi, może z Artura uzyskać lepszy dźwięk. Ale wówczas chyba ze te 400 złotych kupić któryś z niezliczonych i obecnych na rynku "Bernardów" o różnych numerach od G-431 po G-8010. Wyprodukowano ich naprawdę sporo o różnych oznaczeniach, więc nie sposób wszystkich wyliczyć. Były wyposażone we wkładkę magnetyczną. Można do niej dostać igłę za kilkadziesiąt złotych. Taki gramofon będzie na pewno lepszy. I posłuży nam nawet wtedy, gdy nasze ambicje trochę wzrosną.

Na koniec jeszcze napiszę, że gotów jestem przeprowadzić testy jakiegoś z tych Crosleyów lub Fentonów i jestem przekonany, że wykażą one wyższość Artura. ;)
A man can never have enough turntables.

Cytat: StaryM w 19 Styczeń 2024, 19:07:301. Jeżeli ktoś odziedziczył po starszym pokoleniu jakieś płyty i chciałby poczuć, jak to było w PRL, to może Artura wziąć pod uwagę. Będzie to na pewno coś lepszego niż tani chiński Fenton lub Crosley.
Czyli dżuma lepsza od cholery?
A jednak nie. za 4 stówki jest czego słuchać, choć trzeba również włożyć w to trochę pracy i grosiwa. Wszystko zależy od tego, czy amator czarnych placków potrafi sam przy tym podłubać.