Gramofony stają się popularne, coraz częściej pytają o nie ludzie na forach i w mediach społecznościowych. Odkrywają je ludzie młodzi, którzy odziedziczyli po dziadkach lub rodzicach pochowane w szafach lub na strychach płyty i ze zdumieniem odkrywają, że prócz muzyki w telefonie jest coś jeszcze.
Często problemem jest też to, ze przyzwyczaili się słuchać na głośniczkach łączonych przez Bluetooth, kiepskich głośniczkach z telefonu lub słuchawkach. Też często kiepskich. Zdarzyło mi się już tłumaczyć młodemu człowiekowi, co to jest "stereo".
Pytając o gramofony, często szukają sprzętów za 100 lub 200 złotych. A to wywołuje przerażenie u miłośników winylu.
Na Youtube pojawiły się już ostrzeżenia. Zwykle określa się tam takie wyroby dźwięcznym słowem "garbage", a to dlatego, że ostrzejsze określenia mogłyby zostać ocenzurowane. Choć oczywiście znajdziecie i takie filmy, w których wszystkie wady tych pseudogramofonów wymienia się jako zalety.
1.jpg
Złośliwy chichot historii. Kiedyś Amerykanie wysyłali części wyprodukowane w USA do tańszych krajów, by tam lewie przyuczeni robotnicy zmontowali finalny produkt, który dzięki temu był tańszy. Dziś Chińczycy przysyłają do USA zmontowane napędy i ramiona osadzone w plastikowym chasis, które dumni Amerykanie pakują w skrzyneczki ze sklejki (to jeszcze potrafią) nazywają to np. Victrola lub Crosley i nazywają amerykańskim gramofonem. :D
3.jpg1.jpg 4.jpg
Ja takie wynalazki nazywam "wyrób gramofonopodobmy" albo "niszczarka do płyt".
Od lat widać, jak młodzież daje sobie radę, używając rozmaitych głośniczków wielkości szpulki do nici. Nie ma co się dziwić, że nie mają pojęcia co to stereo. Nikt ich nie nauczył normalnie słuchać muzyki. Dorastali w epoce fascynacji telewizją satelitarną, internetem i komórkami. Zła jakość jest ich znakiem firmowym.
Nie. Zepsuł ich debilny marketing- wmówiono takim, że głośnik BT zapewnia wysoką jakość dźwięku, "modne słuchawki", firmowane przez idoli gówniażerii potrafią tylko nap...ć basem, to skąd mają czerpać wzorce? Przecież tacy nie będą słuchać rodziców, którzy wiedzą jeszcze, co znaczy wysoka jakość dźwięku, bo dla nich ważniejsze, co na YT powie idol w spodniach wyglądających, jakby mu pielucha do kolan zjechała. Koniec świata bliski...
Historia tanich gramofonów z plastiku sięga roku 1984. Już wtedy wymyślono bardzo proste mechanizmy - napęd wraz z ramieniem na plastikowym chassis i opatentowano.Gramofony powoli traciły na znaczeniu, ale ludzie wciąż mieli dużo płyt. Zatem podobne, czasem lekko modyfikowane mechanizmy montowano w modnych wówczas wieżach stereo. Często właśnie gramofon był tam najtańszym i najgorszym jakościowo elementem, ale tym mało kto się przejmował. Od tamtych lat do dziś te gramofony się praktycznie nie zmieniły. A jeśli już to na gorsze. Były montowane w nich coraz gorsze wkładki piezoelektryczne z bardzo prymitywnymi igłami. Poniżej trzy screeny z filmu w którym mierzono nacisk w mechanizmie z 1984, 1988 i 2020. Nie jest lepiej. Jest gorzej. I takie właśnie mechanizmy mają te Crosleye, Victrole za 150 - 300 złotych.
force1.jpgforce2.jpgforce3.jpg
Na koniec jeszcze dodam cytat znanego w branży gramofonowej człowieka, Michaela Fremera.
Cytat: Michael FremerGramofony Crosley są bardzo złe dla branży audio. Dzieciaki kupią te prymitywne gramofony. Zagrają pięć razy ,,Dark Side of The Moon" i wszystkie rowki zostaną zdegradowane i powiedzą: "to głupie hobby, dlaczego w to wpadłem".
A nie mówiłem, że "niszczarka do płyt"? ;)
Kolejny przykład gramofonu, którego nie należy kupować:
To młodszy brat wcześniej opisywanego patentu śmieciowych amerykańskich gramofonów z lat 80'. Plastikowy talerz, byle jaki silniczek, plastikowe ramie i nieruchoma przeciwwaga. Jedyna różnica to wkładka MM AT-3600L, a nie piezoelektryczna. O jakości tego badziewia niech świadczy, że odstęp sygnału od szumu to 35dB.
PS. Jeśli ktoś nie za bardzo radzi sobie z angielskim, nawet czytajac napisy, to YT w wersji na komputery ma już opcję tłumaczenia automatycznego. Jest ono nieco niezdarne i prymitywne gramatycznie, ale pozwala zapoznać się z treścią.
Z ogromnym zainteresowaniem obejrzałem film na YT. Jestem zaskoczony, jak można sprzedawać takie świństwo??? Zwłaszcza luzy ramienia są imponujące. Normalnie- szok.
Cytat: porlick w 14 Listopad 2021, 20:59:56Jestem zaskoczony, jak można sprzedawać takie świństwo?
No można. Autor filmu opowiada o tym, że ludzie kupujący to badziewie dostają je z popękanymi pokrywami, a potem pokazuje, ze i jemu tak samo przysłano z popękaną pokrywą. Świadczy to z jednej strony o jakości plastiku, z drugiej jakości pakowania.
Z ciekawości zaszedłem do boxu firmy Kruger & Matz w jednym z gdańskich CH. Ich "gramofon", najdroższy w ofercie, bo za 8 stów, też miał ogromne luzy na przegubie ramienia- do tego stopnia, że wziąwszy główkę w palce, można było na luzach osi poziomej, wyczuwalnie odchylić wkładkę od pionu. Acha, talerz też był z plastiku, a wkładka AT3600. Czy było wbudowane pre, nawet nie sprawdzałem- nie było po co tego robić.
Wobec tego, gramofony K&M również mają miejsce na czarnej liście.
O ten model chodzi. Trzymajcie się od niego z daleka (a od tanszych K&M- jeszcze dalej).
Do kolekcji daję jeszcze kolejną analizę śmieciowego gramofonu. Konkluzja: dostajesz to, za co płacisz.
https://www.audioappraisal.com/worlds-cheapest-vinyl-turntable-review-destruction/
A tak wygląda rozczarowanie nędzną namiastka gramofonu. ;)
Nie wolno zanieczyszczać środowiska! Takie świństwa trzeba odstawić do utylizacji!
To pokazane na górze strony (K&M), jest w teście, w marcowym Audio. Prawie się nim zachwycają, być może do testów przekazano im specjalnie wyselekcjonowany egzemplarz, bo taki prosto ze sklepu, jak opisywałem powyżej, nie nadaje się do użytku.
Mam wrażenie, że te pisma audiofilskie zostały mocno udupione. Pacuła niedawno zachwalał chińskiego Duala z mechanizmem zapożyczonym z Denona DP-300F. Tylko czekam, aż zaczną zachwalać Crosleye.
Kasa robi swoje- z czegoś trzeba się utrzymać... Nawet pisząc o "gramofonach" za 400 zł, jak w tym numerze: AT i Denon, na które normalny klient nawet nie spojrzy. Branża audio schodzi na psy. (Sorry, obraziłem psiska.)
Kolejny przykład fatalnego wyrobu, który jest techniczną pomyłką. Niektóre dawne popularne gramofony domowe miały ramię montowane na takiej stopce z kulką. Z powodu kiepskich materiałów mocowanie ramienia z biegiem czasu stawało się luźne. W tym modelu Lenco ramię jest luźne już nowe. Ten luz w punkcie pivot oceniam na jakieś 4 milimetry, co dyskwalifikuje to urządzenie. Do tego niestaranne wykonanie całości i głośniczki o jakości odtwarzania rodem z pierwszych telefonów komórkowych. Unikać!
Monacor EN-24. Wpadła mi w ręce przypadkowo, z gramofonem, założona "na sztukę". Sprawdzona pobieżnie pod względem działania- grała.
Miała być prawie nowa i rzeczywiście, czubek igły pod mikroskopem nie wykazał widocznych śladów zużycia. Niestety, duże powiększenie obnażyło tragiczną jakość materiału igły i jej szlifu. Wyglądała, jak wykonana z kawałka węgla: czarna, ze śladami szlifowania (linie wokół stożka) a co najgorsze, na powierzchni stożka były widoczne wżery, jakby materiał nie był pełny, tylko częściowo porowaty. Jak będzie możliwość, wstawię zdjęcia (niestety, nie mam jeszcze możliwości sprzęgnięcia mikroskopu z kamerą i mogę to zrobić tylko prowizorycznie.)
Stanowczo odradzam zakup tej wkładki. Na szczęście nikt zapewnie jej nie wybierze, bo nieco tylko droższą alternatywą (albo i nie) jest AT3600. Mam jednak wrażenie, że na szczęście, nikt świadomy nie zwróci na nią uwagi.