Pisząc o komputerach audio, często wspomina się o NAS. Jest to wygodne dla pewnej części użytkowników. Szczególnie, gdy chętnych do korzystania z plików jest w domu więcej. Jest wtedy centralne miejsce składowania plików, a sam komputer audio nawet nie musi mieć dysku (a czasami nie musi być komputerem tylko odtwarzaczem, od Squeezeboxa po Linna).
Jednak nie dla każdego to jest dobre rozwiązanie. Na przykład, gdy ktoś ma niewielkie mieszkanie i upchnięcie kolejnego komputera staje się problemem.
Zatem jaki dysk powinien siedzieć w komputerze audio? ile macie plików? Ja dziś naliczyłem 88 GB - w tym zgrane z płyt winylowych (flac 24/96), częściowo też z własnych płyt CD, trochę pozyskanych w ramach tzw. dozwolonego użytku lub kupionych w sieci. Ale moja plikoteka nie należy do największych.
Jaka zatem powinna być pojemność dysku do audio?
A man can never have enough turntables.

Ja mam 2 TB w połowie zapełniony podpinam go do  n50
Ponoć się nie da ale mi znajomy sformatował i działa pod pioneerem .
Otwarty umysł to podstawa sukcesu

Nie jaki dysk, tylko ile dysków  8) Kiedyś przez głupotę straciłem wszystkie pliki a teraz jestem trochę mądrzejszy i trzymam zbiory w trzech kopiach . Trzy dyski po 500 w trzech komputerach w różnych miejscach  :)

Ludzie dzielą się na tych, którzy robią backupy i na tych, którzy będą robić backupy - tak kiedyś rzekł mój znajomy, gdy stracił ważne dane.
To oczywiste, że backupy są ważne, ale nie mają one nic wspólnego z samym komputerem audio. W nim może być tylko dysk używany na bieżąco.
A man can never have enough turntables.

Używanie NAS ma jeszcze jedną wadę. Jakikolwiek komputer w domu np. z Trojan.Encoder.686 i straciliśmy wszystko.
Jest to powód dla którego u mnie w domu używa się różnych dysków włączanych do usb, nie będących na stale w sieci. (np. dysk ze zdjęciami i filmami rodzinnymi jest podłączany tylko dla zgrywania/oglądania plików. Kopia wszystkich plików jest też na innym dysku).
Pzdr. oozz

A kto stawia NAS na Windows?
A man can never have enough turntables.

Nie zrozumieliśmy się.
Kto nie ma żadnego komputera z windows w sieci domowej?
Wystarczy zamapowanie dowolnego dysku z zawirusowanego komputera i pliki zostana zawirusowane.

Ja czasem pracuję w domu-komputer firmowy - winda.
Mój komputer narzędziowy - niestety winda (niestety nie ma step7 pod linux)
Komputer żony (firmowy)-winda.
Syn ma dwa systemy (i Bóg jeden wie jakiego częściej używa), ale prezentacje na uczelnie robi pod power pointem.

Czyli 4 zagrożenia (z tego jedno poważne-komputer bywający na uczelni).

A wracajac do objętości plików cyfrowych, u mnie to tylko około 50GB - wszystko moje płyty CD.
Pzdr. oozz

To nadal nie jest realny problem, pod warunkiem zachowania rozsądku. Nawet jak masz zmapowany dysk, to wirus może się przenieść wyłącznie do tego obszaru i nie pohasa sobie na całym dysku NAS. Wystarczy, jeśli zasoby muzyki są dostępne przez DLNA, co oznacza że tylko do odczytu, zaś dostęp do tych zasobów w celu zapisania nowych plików jest tylko przez FTP. I już mamy zero zagrożeń.
Jeśli NAS jest rodzinny, to niech każdy domownik ma tam swój kawałek, wtedy ewentualnie zarazi tylko tę swoją część. A najlepiej jeśli do zapisu wszystko będzie przez FTP (kilka kont).
Oczywiście dobrze też mieć kopie zapasowe, ale w przypadku zawirusowanych komputerów same dyski USB nie stanowią żadnego zabezpieczenia, też je można zarazić.
Akurat w moim przypadku (choć nie używam Windows wcale) mam muzyczny komputer na Linuksie i dostępny zarówno przez FTP, SFTP jak i przez SMB (czasem zdarza się w domu obecność kogoś z Windows). Jednak jest też antywirus na Linuksie, który w locie sprawdza każdą próbę zapisania pliku przez SMB i nie pozwoli na zapisanie pliku z wirusem. Elementarnie proste. :)
A man can never have enough turntables.

A co z zapamiętanymi hasami w kliencie ftp?
Z tego co pamiętam były (są) wirusy, które w total comanderze sprawdzały hasła i logowały sie do wszystkim możliwych serwerów ftp i zarażały.

Dyski usb są o tyle bezpieczniejsze, że nie podłącza się ich gdy maszyna jest zarażona(na codzień nie ogląda się zdjęć czy filmów rodzinnych).

Pytanie jest inne. Czy wszyscy potrzebują dostępu do wszystkiego? Można "dać" po kawałku NAS dla każdego, można kazdemu dać lokalny dysk.
Muzyki słucham tylko ja (dysk usb wpiety do serwera z daphile), zdjęcia przegląda tylko żona. Co syn przechowuje, nie chce nawet wiedzieć  ;).

Może mamy po prostu inne potrzeby.
A może jeszcze brakuje mi wiedzy z elementarza  ;) i przesadzam z bezpieczeństwem?
Pzdr. oozz

Pomijając urban legends wszystkie znane mi przypadki utraty danych w zdalnych lokalizacjach spowodowane były problemem between chair and keyboard, czyli zbyt łatwym hasłem i włamaniem albo samodzielnym skasowaniem ("jakoś tak samo mi się kliknęło").
A trochę lat już w tej branży siedzę.
Oczywiście nie każdy musi mieć dostęp  do wszystkiego, każdy user może mieć swój kawałek NAS. A wirusy na NAS nie grasują.
A man can never have enough turntables.