Jak dla mnie ciekawostka. Ale interesująca, więc może warto poczytać chociaż. W moim przypadku magnetofon się nie sprawdził. Kiedyś był sprzętem podstawowym, bo w PRL - nie mając dostępu do płyt - nagrywało się prezentacje płyt w Trójce. Któż nie pamięta słynnego Mini-max Kaczkowskiego. Gdy współcześnie kupiłem magnetofon (tylko kasetowy, nie szpulowy), miałem zamiar nagrywać płyty. Bowiem płyty się mniej zużyją, a na co dzień łatwiej posługiwać się kasetą. Nie wyszło, nie chciało mi się. Jakość analogowej kopii zawsze będzie gorsza od analogowego oryginału. Za dużo roboty. Lepiej grać z plików.

Taśmy na szpulach to zabawa dla bogatych, bo nagrywanie z płyt nie ma sensu. Trzeba kupować nieliczne wydawnictwa taśmowe, które są piekielnie drogie. Magnetofony szpulowe naprawdę dobrej jakości też są drogie. Jednym słowem to jest sposób dystrybucji prestiżu dla elity, bowiem gramofony stały się zbyt egalitarne.

A man can never have enough turntables.

Z mojego punktu widzenia, kompletna bzdura w której utopią swoje dochody. Ale ich to akurat stać na takie ekstrawagancje.

Magnetofon szpulowy jak i kasetowy który wylądował w moim życiu melomana, to był wymóg minionych czasów.
Było to straszne ścierwo. A taśmy wówczas dostępne jeszcze większe. 
Ale trzeba było na czymś nagrywać by potem wsłuchiwać się w piękno komponowanej rockowej muzy.
Szpulowca używałem do zapamiętywania na nim całych dyskografii zespołów których płyty analogowe dostępne były jedynie na bazarach i w Pewexie.
Celowo napisałem ,,zapamiętywania,, bo z jakością nie miało to wiele wspólnego. Już wtedy gramofony drwiły z jakości ich dźwięku. 
A kaseciaka kupiłem tylko po to aby nagrywać kasety do samochodu. Teraz stoi...... bo stoi.

Ludzie od dawien dawna dokonywali beznadziejnych wyborów. Przypomnę tylko technikę zapisu magnetycznego (magnetofony i magnetowidy), CD, mp3. I można tak dalej. Później jest to wszystko trochę usprawniane ale......ilość formatów jest mocno przygnębiająca i niestety niekompatybilna co pakuje nas użytkowników w kolejne kłopoty.