Jakiś czas temu dyskutowaliśmy na forum o prostym i tanim odtwarzaczu kieszonkowym, który został zamówiony w Chinach przez polską firmę. Cena 99 złotych za najtańszą wersję wydawała się zachęcająca, pod warunkiem, że urządzenie będzie faktycznie dobrze grać muzykę. Miałem okazję przetestować to urządzenie.



Odtwarzacz przychodzi opakowany w pudełko z makulaturowej tektury, co jest dziś modne ze względów ekologicznych. Zatem szybko możemy kartonik wyrzucić do segregowanych zgodnie z zasadami śmieci. W pudełku są tylko dwie małe foliowe torebki, które oczywiście usuniemy do kosza razem z innymi odpadami polietylenowymi.



W opakowaniu znajdziemy mały i lekki odtwarzacz ważący niewiele ponad 30 gramów, kabel USB do ładowania i łączenia z komputerem. Nie trzeba wyjmować karty pamięci, aby coś na nią jeszcze dograć. Oprócz tego są jeszcze najzwyklejsze słuchawki douszne. Należy je oczywiście zastąpić jakimiś porządniejszymi. Jest też miniaturowa instrukcja po angielsku. Lupa może być potrzebna, jeśli ktoś ma słabszy wzrok.



Sam odtwarzacz pozbawiony jest wodotrysków, ale wykonany wydaje się być dość porządnie. Nie ma zbyt wielu przycisków i gniazd, więc wydaje się prosty w obsłudze, co nie do końca jest prawdą. Obsługa nie jest zbyt intuicyjna, gdy już wyjdzie się z z głównego menu. Można się mylić w zakresie funkcji przypisanym klawiszom play, rev i fwd. Na dole są gniazda - usb i słuchawkowe oraz przełącznik HOLD. Wbrew instrukcji nie jest to wyłącznik, ale przełącznik blokujący pozostałe klawisze. Od góry widać otworki, pod którymi jest miniaturowy głośniczek. Nie nadaje się do słuchania, ale do odnalezienia utworu już tak. Z prawej strony są klawisze głośności i gniazdo karty micro SD. Możemy tam umieszczać karty do 32GB, a taka karta pomieści tysiące plików MP3 a nawet FLAC. Jak na rozmiary odtwarzacza ekran jest całkiem spory, zajmuje połowę górnej powierzchni.



Gdy odtwarzacz gra, wyświetlacz pokazuje dane o utworze i graficzny rozkład pasma lub miniaturkę okładki. Jak na razie jednak nie odkryłem reguły, kiedy pokazuje okładkę, a kiedy nie. Zdaje się że zależy, czy rozpoczynamy grać z menu katalogów, czy z menu muzyki. Jednak pewny nie jestem.



Największą wadą odtwarzacza jest układanie utworów według ich tytułów, a tak wydaje się jest w większości wypadków. Choć jak widać na zdjęciu poniżej też nie do końca. Album Phaedra Tangerine Dream został ułożony w kolejności: trzeci, pierwszy, czwarty, drugi utwór. Czyli Movements of a Visionary, Phaedra, Sequent C, Mysterious Sembalance at the Stand of Nightmares. To nie jest też alfabetycznie. A więc jak? Nie udało mi się znaleźć żadnego sensownego porządku układania kolejności utworów w odtwarzaczu. Nie ma łatwej opcji ich przestawiania. Zapewne może pomóc ułożenie na komputerze listy odtwarzania m3u, które Audiomagic czyta, w odpowiedniej kolejności. Jednak to oznacza sporą pracę do wykonania przy 32GB karcie SD. Ta wada - moim zdaniem - poważnie dyskwalifikuje Audiomagic.
Z podobnym problemem zetknąłem się w odtwarzaczu Diory (CD 600 - player z gniazdem USB i na karty SD) oraz paru innych prostych chińskich playerach.
Niestety nie udało mi się zmusić odtwarzacza do grania list m3u. Meldował, że nie ma plików, a próbowałem rozmaitych ścieżek wpisywanych w pliku listy. Obawiam się, że przeciętny użytkownik też będzie miał z tym problem nierozwiązywalny. Powyższe wady są bardzo poważne.



Oprócz krytycznych uwag o systemie zarządzającym utworami warto dodać parę słów o dźwięku. Jak na bardzo tanie urządzenie jest on zadziwiająco dobry. Scena pozorna rysuje się bardzo zdecydowanie, więc separacja kanałów jest doskonała. Nie brakuje pasma, odtwarzacz gra swobodnie i naturalnie każdy rodzaj muzyki. Wzmocnienie nie jest zbyt duże, więc niektórym będzie może nieco brakować mocnego uderzenia basu. Można wtedy skorzystać z equalizera. Bardzo dobrze sprawował się też Audiomagic podłączony kabelkiem nie do słuchawek, ale do wzmacniacza.
Pozytywnie też zaskakuje pojemność baterii. Audiomagic wytrzymuje już ponad 12 godzin, a wskaźnik naładowania zmniejszył się zaledwie do połowy.
Nie piszę o innych funkcjach Audiomagica, które zostały zaimplementowane obok zasadniczej, czyli grania muzyki. Ani czytanie, ani oglądanie filmów na tak małym ekranie nie ma sensu. Warto jednak wspomnieć, że Audiomagic może też być dyktafonem.
A man can never have enough turntables.

Niestety niska cena urządzenia, niesie ze sobą sztukę ponoszenia kompromisu użytkowania.
Ale czy naprawdę warto płacić blisko 500 pln. za grające pudełeczko pozbawione tych wad ???

To jest pytanie. Dla mnie zmiana kolejności utworów w np. Dark Side of the Moon byłaby ogromnym problemem. Zauważyłem też, ze nie czyta plików cue, czyli kompletną płytę nawet we flac odczyta jako jedną całość. Za to bateria łącznie wytrzymała ponad 20 godzin.
Zauważyłem, że żadna recenzja w necie nie zauważała tych problemów z kolejnością utworów. Powstaje więc pytanie, czy te urządzenia nie są testowane zbyt pobieżnie.
A man can never have enough turntables.

@StaryM

"Powstaje więc pytanie, czy te urządzenia nie są testowane zbyt pobieżnie."

Welcome home ;) Na temat testów w polskiej prasie audio czy wyspecjalizowanych portalach można by napisać książkę o czym doskonale wiesz ;)
Dlatego najwięcej wnoszą do tematu opinie faktycznych użytkowników danego urządzenia, spoza branży oczywiście ;)
Nie znam się, to się wypowiem.