24 Marzec 2017, 21:20:00 Ostatnia edycja: 24 Marzec 2017, 21:22:22 by Darion
Zespół założyło czterech doświadczonych muzyków na początku dekady lat 70-tych w Kalifornii.
Jako muzycy sesyjni zaangażowani zostali do nagrania płyty przez Lindę Ronstadt. Do tego doszła jej trasa promująca krążek na kilka miesięcy. Stwierdzili, ze dobrze się dogadują i postanowili to zalegalizować w postaci powołania ich własnej grupy.

Don Henley, Glenn Frey, Bernie Leadon oraz czwarty Randy Meisner. Jeszcze tego samego roku podpisali kontrakt z Asylum Records. Ich pierwsza płyta to połączenie country i rocka (taki kalifornijski modny wtedy folk). Od razu przypadła wszystkim do gustu. The Eagles bardzo szybko zyskali na popularności.
Płyta sprzedawała się bardzo dobrze za czym przyszedł także sukces komercyjny. Po wspaniałej trasie koncertowej znowu udali się do tego samego londyńskiego studia, by nagrać kolejny album. Producentem ponownie został Glyn Johns. Większość piosenek stworzyli wspólnie Frey i Henley stając się liderami grupy. Późniejsze tarcia na tym tle tej pary były powodem wielu niesnasek aż do zaprzestania działalności zespołu włącznie.

Kolejne płyty to nowi członkowie i zmiana muzycznego oblicza. Producentem płyt odpowiedzialnym za ten nowy charakter został Bill Szymczyk. Muzycznie było bardziej ostrzej chociaż nadal była to mieszanina wielu znanych amerykańskich stylów. Zmiana grupie wyszła na dobre ale to już był czas coraz większych rozbieżności pomiędzy muzykami. Pierwszy zespół opuścił Leadon. Swe odejście zaznaczył dobitnie: wylał piwo na głowę Freya. Leadon optował za większym udziałem muzyki country w ogólnym brzmieniu grupy. Do tego popierał republikanów a reszta grupy nie.
Jego miejsce zajął Joe Walsh, polecony przez Szymczyka.
Zespół nadal odnosił sukcesy czego dowodem kolejne dobrze sprzedające się płyty. W 1976 wydają najlepiej sprzedający się w historii zespołu album - "Hotel California".
Odchodzi Meisner a w jego miejsce wskakuje Timothy B. Schmit.
Tym razem nowa płyta pojawia się po długich dwóch latach. Ale znowu strzał w dziesiątkę. Jest hitem.
Co z tego skoro poszczególni muzycy są już sobą najwyraźniej zmęczeni. Latem 1980 roku grupa przestała istnieć a poszczególni muzycy poświęcili się własnym karierom solowym.

Aż tu niespodzianka. Po kilkunastu latach (1994) spotykają się ponownie i nawet wydają kolejny wspólny album - "Hell freezes over". Płyta ma ciekawy tytuł. Odnosi się do słów Henleya, który po rozpadzie zespołu powiedział, "...że może zagrać z tym zespołem ponownie, tylko, gdy piekło zamarznie...".
I znowu ogromny sukces muzyczny. Ruszają w trasę. Są koncerty, na których grają absolutnie wszyscy członkowie z poszczególnych lat działalności zespołu. Razem.
Do czasu...

Felder rok później skarży zespół oraz kolegów (osobno Freya i Henleya) o jego zdaniem zbyt niesprawiedliwy podział zysków. Tak z wydanej wcześniej płyty jak też z koncertów. Wytyka im też, że ci go wyrzucili ze składu bezprawnie. Chce odszkodowanie w wysokości 50 milionów zielonych.
Dochodzi do porozumienia. Szczegółów nie ujawniono.

W 2007 roku wydają jeszcze jeden album: "Long road out of eden". Krążek okrywa się platyną.
Zawiera same nowe utwory. Wielki sukces, wielkie zyski.
Glenn Frey zapowiada, że to ostatnia płyta w ogóle. Koniec, kropka, nie ma zmiłuj. Dość nerwów. 

#1 24 Marzec 2017, 21:40:11 Ostatnia edycja: 24 Marzec 2017, 21:43:59 by Darion
Ich ostatnia płyta jak dotąd jest... ich ostatnią płytą. To album zawierający dwa krążki. Łącznie 20 utworów.
Płyta jest przepiękna. Przepiękna jest cała twórczość The Eagles. Właśnie się u mnie kręci płyta nr 1.
Słucha się tego nadzwyczajnie. Warto sięgnąć po muzykę tej wspaniałej grupy.

Na zachętę: (wybrałem losowo, gdyż tak naprawdę musiałbym zamieścić pełny skład)






 

Też sobie zapuściłem ;)
Co ja się naszukałem tego na winylu.


Właśnie się skończyła u mnie płyta nr 2...