Chociaż lata te były mega siermiężne - pustki w sklepach, system kartkowy, stan wojenny, inflacja wielka jak kosmos - to jednak wyjątkowo obrodziły w muzyce. Co rusz powstawały zespoły grające naprawdę udaną muzę...

Powstali około 1983 roku w Katowicach. Już rok później wystąpili na opolskich Debiutach.
Była taka wieść, że zespół tworzyli młodzi funkcjonariusze MO. Mieli grać ładnie i bez dawania pracy cenzorom... (Zespół rozwiązał się, gdy prawda wyszła na jaw.)
???
Faktem, który trochę dziwi jest to, że ich wielki hit grano w radiu non stop, utwór był wielkim sukcesem a za sukcesem tym nie poszła żadna propozycja nagrania płyty...
???

Hmm. Jeśli ktoś coś wie w tym temacie to niech się tym podzieli.


L-4 i Para.



A to już warszawska grupa Roxa.
Grali modną u nas muzykę new romantic. Ok. Ale w 1984 roku wystąpili też w Jarocinie. I na dodatek zostali tam dobrze przyjęci. Szok!


New romantic na Jarocinie...!
Ale, o miłości w końcu było :)


Nawet długo się trzymali razem jako zespół. Ich przeboje grano w radiowych audycjach, gościły na liście przebojów... A wydali tylko jeden album. A w zasadzie kasetę.




Lata 80-te to złote lata rocka w Polsce. Rynek muzyczny zaczynał był coraz bardziej rynkiem zyskownym. Podobno założyciele tej grupy pozazdrościli sukcesów Lady Pank i sami postanowili wstrzelić się w podobnym stylu w estradę. Podobno ich twórczość wybitnie była robiona pod słuchaczy krajowych list przebojów. Jedno trzeba im oddać - byli utalentowani.

Poznański zespół Klincz w modnym stylu new romantic...


Poszli mocno w ten nurt; taki polski Ultravox tamtych czasów...

Z ich drugiej płyty uważanej za zdecydowanie słabszą. Śpiewa za to będąca wtedy na topie Urszula...

Nikt nie spodziewał się, że obecnie utwór ten zalicza się do największych hitów dekady lat 80-tych.
Pamiętam jak wtedy go usłyszałem. Nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Był taki jakiś... Jak to teraz mówią - szału ni ma.
Podwójnie zdziwionym na pewno jest jego wykonawca - Andrzej Donarski. Pierwszym razem, kiedy zaproponowano mu jego wykonanie. Zajmował się on wtedy głównie tak zwaną piosenką studencką, dokładnie to... poezją śpiewaną.

W latach 80-zdobyli największą popularność, pieniądze - to dopiero dekady przyszłe.
Zaczynali melodyjnie, popowo, by następnie przeskoczyć bardziej ku brzmieniom rockowym.
Aż tu nagle... Jak grom z jasnego nieba... Ludziom opadły szczęki - co to za... "disco" jakieś ma być?!
Potem było tylko jeszcze... gorzej. Bo pani Beta biła się w piersi i przysięgała, ze to nie żadne disco tylko najprawdziwszy protest song wymierzony w Jaruzelskiego. Bo przecież "Józek, nie daruję Ci tej nocy..." (autentyczne)

No, a "...rozgrzewasz moje ciało...", i cała reszta... ???

Bajm, "Józek, nie daruję Ci tej nocy":
(teraz się tego tak może i nie odbiera, ale wtedy to była kicha)


Co te szkolne koleżanki w nim takiego widziały? I to jeszcze każda jedna? Na koncercie w Chorzowie darły się I LOVE YOU!, na całe gardło. Ten też wyśpiewywał same takie... Normalnie... aż.. ech.
;)