Jeśli posłuchać początku Division Bell to ta płyta jest rozwinięciem tego, co dzieje się w pierwszym utworze.
Jest to również rodzaj pożegnania, a także hołdu złożonego Wrightowi.

Słabo znam Division Bell, nigdy nie miałem tej płyty, ale chyba masz rację, coś w tym jest... choć ogólnie to Endless River nie powala. Miałem zamiar sprawić sobie winyla, ale teraz nie wiem, czy w ogóle chcę to kupić, może kiedyś jak ceny spadną...
A man can never have enough turntables.

Recenzja płyty Pink Floyd pochodząca z magazynu Gitarzysta.

http://www.magazyngitarzysta.pl/muzyka/recenzje/17298-pink-floyd-the-endless-river.html

Zgadzam się z tą recenzją. Legenda pozostanie legendą bez względu na słowa krytyki tu i ówdzie się pojawiające. Pewnie nie jestem obiektywny, ale odbiór muzyki jest kwestią indywidualną, więc rozumiem także tych, którym ta płyta się nie podoba ;-)

Przeciez to popłuczyny z sesji nagraniowej Division Bell. Odpady.
Zupełnie mi się nie podoba, bo nawet nie wiem, co się tam może podabać.

Division Bell to płyta, która budziła rozmaite odczucia. Wielu fanów Pink Floyd było już wtedy zawiedzionych. Ale to muzyka niejednoznaczna - częściowo wracająca do nurtu psychodelicznego, ale spokojniej w stylu raczej new age. Popłuczyny po sesji Division Bell? Nie są takie złe, jak niektórzy twierdzą. IMHO czasem lepiej konsumować popłuczyny, niż z innego źródła pierwsze danie. ;)
A man can never have enough turntables.

#26 20 Grudzień 2014, 20:14:18 Ostatnia edycja: 20 Grudzień 2014, 20:32:05 by WOY
 :)
https://www.youtube.com/watch?v=DrgSzcctUyY
Dziewczyna równie piękna jak piosenka.

Cytat: StaryM w 25 Listopad 2014, 16:50:30Division Bell to płyta, która budziła rozmaite odczucia. Wielu fanów Pink Floyd było już wtedy zawiedzionych. Ale to muzyka niejednoznaczna - częściowo wracająca do nurtu psychodelicznego, ale spokojniej w stylu raczej new age. Popłuczyny po sesji Division Bell? Nie są takie złe, jak niektórzy twierdzą. IMHO czasem lepiej konsumować popłuczyny, niż z innego źródła pierwsze danie. ;)
Popłuczyny wyprodukowane przez PF zawsze będą lepsze niż wypociny ich naśladowców. Dla mnie Endless River jest płytą bardzo dobrą.

The Alan Parson Project.


A to mój najbardziej rockowy romantyzm.