Każdy z nas ma na pewno taką płytę.A czasami człowiek szuka czegoś nowego,innego do posłuchania,tak z ciekawości,dla odmiany,z nudów albo z przekory.
Zapraszam.
Hmm - takich płyt, wartych polecenia, są, IMHO, tysiące.
Zacznę więc od pozycji może niezbyt oryginalnej, ale jednej z moich ulubionych. Mam ją teraz w głowie niejako, z racji dylematu "kupić-nie kupić", skoro mam już first press na winylu, CD i FLAC 24/192 :). Widzę, że to raczej nie Twoje klimaty, ale - a nóż - czasem warto nabrać oddechu :), a i może ktoś jeszcze się zainteresuje...
Anita Baker "Rapture" - moim zdaniem świertny soul z lat 80tych
Wiesz może nie mi,ale komuś innemu wpadnie w ucho.
Mimo wszystko to bardzo trudne pytanie. Co jakiś czas pewnie inną. Taką która się mnie podoba, albo taką którą mógłbym kogoś zachęcić do jakiejś ambitniejszej muzyki. Ciężko. Dziś np. Portishead "Dummy"
Kiedys o tym myślałem, potem lekarz mnie wzbudził :)
Cytat: Thorogood w 09 Maj 2014, 22:18:11
Tą bym polecił.
Piękna.
O tak, to cudowna płyta. Polecilem ją mojej córce, długo nie "schodziła" u niej z odtwarzacza.
Cytat: gratefullde w 11 Maj 2014, 16:51:37
Cytat: Thorogood w 09 Maj 2014, 22:18:11
Tą bym polecił.
Piękna.
O tak, to cudowna płyta. Polecilem ją mojej córce, długo nie "schodziła" u niej z odtwarzacza.
Ech mam tą płytę ,ale wolę "Thimar" z 1998 ,bo graja w trio i z kontrabasem. Bardzo mi przeszkadza brzmienie 5 strunowego basu-jakoś tak odstaje od tej pięknej akustycznej muzyki.Alei i tak materiał wspaniały.
Mam kilka takich płyt których lubię słuchać wieczorem w całkowitej ciemności. Niosą taki ładunek emocjonalny że w pewnych fragmentach przebiega przez plecy dreszcz. Jedną z nich to Jean Michel Jarre "Zoolook" ile tu się dzieje, jest niesamowita.
Lata '80 ubiegłego wieku do muzyki rockowej wniosły wiele dobrego. Z tego właśnie okresu jednym z moich lubianych zespołów jest Saga.
W 1983 roku wydali album " Heads or Tales ".
Jest to Progresywny Rock zagrany z nie mniejszym pomysłem niż "90125" Yes.
Polecam.
Moje ostanie odkrycie.
Pięknie śpiewa i aranżuje.
Dobrze nagrane.
Po prostu poezja.
To nietypowa propozycja bo polecam składankę zespołu Van Halen.
Dlaczego?
Otóż uważam że płyty w/w są dość nierówne jeśli chodzi o ich zawartość.
Na "The Best of Both Worlds" jest wszystko co sprawia radość ze słuchania tego zespołu. 2 CD i 36 nagrań czy trzeba czegoś więcej?
Slayer - Decade of Aggression? ;)
Ciekawym uzupełnieniem dyskografii Micka Jaggera jest składanka "The Very Best of Mick Jagger"
Na płycie CD otrzymujemy oprócz największych przebojów artysty duety z Bowie, Stewartem, Toshem, The Red Devils.
Natomiast płyta DVD oferuje teledyski.
Polecam tym bardziej że wydawcą jest Rhino co gwarantuje b.dobrą jakość setu.
John Scofield "A Go Go"
Skład:
John Scofield – electric & acoustic guitars, whistle
John Medeski – organ, Wurlitzer, clavinet, piano
Chris Wood – acoustic & electric basses
Billy Martin – drums, tambourine
I to powinno wystarczyć za wszelką rekomendację :)
Poszukując jakichś nowych doznań w muzyce, trafiłem na artystów z Francji.
Zespół nazywa się Caravan Palace i umiejętnie łączy klimaty ery swingu z nowoczesnością bitów i elektro. Pomysłowość tych gości nie zna chyba granic. Wydali dwie płyty i obydwie są zniewalające.
http://www.youtube.com/watch?v=A7lxd7RL1To
Ja ostatnio znów zajawkę złapałem na Skalpel
Skalpel jest fantastyczny, planuję zakup analogu, trochę jednak drogo dać 100 pln.
Dość blisko klimatu Caravan Palace jest austriacki DJ Parov Stelar właśc. Marcus Füreder, producent muzyki electro swing, nu jazz, downtempo, electronic, lounge.
W 2009 roku wydał płyte "Coco" 2 CD.
Zespół nazywa się Zimmers Hole i pochodzi z Kanady.
Gra Thrash, Speed, Death Metal ale w jakiej fantastycznej formie. Otóż kpią w swojej muzyce z :Venom, Motley Crue, Manowar, AC/DC, Iron Maiden, Kiss, Metallica właściwie to zlewają się ze wszystkiego i wszystkich z branży muzycznej.
Totalnie zwariowana i pokręcona muzyka jak sami mówią "to jeden wielki żart z Metalu"
i faktycznie tak jest, ich płyt nie można brać na poważnie.
http://www.youtube.com/watch?v=QpAA-NBUqYk
Po wielkiej stracie dla Stonera grupy Kyuss, która była kwintesencją amerykańskiego pustynnego grania, muzycy sekcji rytmicznej i wokalista, założyli zespół Vista Chino.
Słuchając ich płyty "Peace" odnoszę wrażenie jakby nic się nie stało.
A propos Kyuss, projekt Josh`a Homme`a - Eagles Of Death Metal, cudowne naiwne korzenne rockowe granie osadzone głęboko w przeszłości, tak grać chyba tylko jankesi jeszcze potrafią, polecam i niech was nazwa nie zmyli :)
Faktycznie tyle luzu co prezentują amerykańskie zespoły to tylko pozazdrościć.
W Polsce to jedynie Fryderyk Chopin w "Marszu Żałobnym" wykazał się luzem.
http://www.youtube.com/watch?v=nhpCN7RKUoY
Też polecam.
Skoro jesteśmy przy amerykańskim plumkaniu to nie można zapomnieć o żelaznej damie Popu.
Składanka o tyle ciekawa że pojawiają się na niej chyba wszystkie duety i piosenki do filmów jakie popełniła Tina.
Są świetne nagrania z tym gnojem co ją okładał pięściami i przeboje........
3 CD, 48 nagrań.
Miłośnikom Stonera polecam zespół Floodgate z USA i jedyną płytę jaką nagrali "Penalty". Pochodzi ona z roku 1996 a słucha się tego jak esencji stonerowego grania.
Polecam dawnych mistrzów gotyckiego grania czyli Tiamat.
Wydana 20 lat temu płyta "Wildhoney" to takie małe arcydzieło tego zespołu.
Piękne melodie, tajemniczy śpiew Edlunda wprowadza nas w jakiś tajemniczy świat.
Płyta moim zdaniem jeśli chodzi o gatunek doskonała.
"Wildhoney" to ich opus magnum.
Nie polecam a rekomenduje ;)
Primus - Antipop
Ale trzeba Bertrand przyznać że następna ich płyta była równie ekscytująca.
" A Deeper Kind of Slumber" i dwie jej alternatywne okładki.
Piękna muzyka, piękne teksty i pierwsza płyta tak urozmaicona instrumentalnie.
Na dokładkę ojciec Cohena to Polak, czyli jest nasz.
Jestem wiernym fanem Davida Coverdala i kibicuję jego poczynaniom od początku kariery w Deep Purple.
W 1993r. David Coverdale i Jimmy Page nagrali płytę "Coverdale & Page" jej zawartość to kwintesencja rockowego grania. Nagrania aż kipią od pomysłów.
Ja ostatnio nie mogę się oderwać od "We Shall Overcome - The Seeger Sessions" Bruce'a Bossa Springsteena. Jak ktoś lubi irlandzkie i nowo orleańskie klimaty, a do tego piosenki z treścią, to szczerze polecam.
Jedna z bardziej intrygujących płyt zeszłego roku:
Swans - "To Be Kind"
Trudno jest się z Tobą nie zgodzić.
Zastanawiam się tylko, która z płyt Swans nie jest intrygująca :D
Ja to klasyfikuję jako amerykańskie szaleństwo.
Gdy testowałem C-N7050 potrzebowałem jakiś utwór w formacie DSD. Znalazłem piosenkę Davida Eliasa - Morning Light /Western Town jako plik DSD64.
To była świetna muzyka i świetne brzmienie. Znalazłem stronę, na której można było kupić cały album w formie plików. Uznałem, że warto wydać parę $ na muzykę gościa, który sam nagrywa i sprzedaje swoje utwory poza światową siecią wielkiej dystrybucji. Swoją muzykę nagrywa także w DSD (również wielokanałowo).
Polecam, bardzo fajna muzyka.
Jest jeszcze Eliane Elias brazylijska pianistka jazzowa, aranżerka i autorka piosenek,wokalistka,ale to chyba nie familia. :)
W przyszłym tyg będę miał możliwość wypróbować C-N7050.
Może by Panowie dostosowali się do tytułu wątku.
Prince " The Gold Experience" piękna płyta z rockowym pazurem. Wiele się na niej dzieje jest pomysł jest perfekcyjny aranż i chyba same przeboje.
Posiadam w swojej kolekcji album Procol Harum "The Long Goodbye: Symphonic Music of Procol Harum"
Płyta z powodu udziału The London Symphony Orchestra i Chameleon Arts Chorus nabiera nowego wymiaru i klimatu. Śpiewa oczywiście sam Gary Brooker i zaproszeni goście: Tom Jones, Jerry Hadley.
Uwierzcie na słowo, to prawdziwa uczta dla melomana usłyszeć wielkie przeboje w znanych wersjach z orkiestrą i chórem.
1. Conquistador 03:36
2. Homburg 04:46
3. Grand Hotel 06:45
4. Simple Sister 05:51
5. A Salty Dog 05:53
6. Pandora's Box 03:00
7. A Whiter Shade of Pale 05:21
8. Repent Walpurgis 05:40
9. (You Can't) Turn Back the Page 04:11
10. Strangers in Space 06:50
11. Butterfly Boys 03:46
12. The Long Goodbye 06:02
Dzisiaj odświeżyłem pamięć o Kingdom Come.
Ich pierwsze cztery płyty to rockowe fascynacje latami '70.
Lenny Wolf jak napisali znawcy tematu był zafascynowany twórczością Led Zeppelin, Deep Purple.
Ja polecam "Bad Image".
Prawdziwą perłą w świecie Jazz-Rockowej muzyki jest zespół Morphine.
To tylko trzech muzyków ale to co potrafią zrobić z gitarą basową, saksofonem, perkusją i klawiszami nie da się ubrać w żadne słowa.
Z powodu śmierci wokalisty(zasłabł w czasie koncertu) zespół rozpadł się pozostawiając po sobie pięć płyt.
c.d.
Można zacząć od którejkolwiek z ich płyt, polecam z czystym sumieniem każdą.
Chyba każdy z Was posiada taką listę z płytami których dostępność równa jest 0, nul, nie ma ich i koniec.
Kiedyś ta kartka była zapisana do bólu prawie cała. Dzisiaj wygląda to dużo lepiej ale tak samo jej nienawidzę.
Właśnie wczoraj zniknęła z niej kolejna pozycja Wolf Hoffmann "Classical".
Bardzo ciekawe granie metalowego gitarzysty rodem z Accept.
Hoffmann podjął się trudnego zadania czyli przetworzenia klasyki na metalową nutę.
Było ryzyko bo mogło powiać przecież nudą i płyta skazana by była na niebyt.
Jak dla mnie wywiązał się z tego zadania wyśmienicie.
Jest tak jak lubię "metalowo", fajnie aranże i kapitalna gra świetnego gitarzysty.
https://www.youtube.com/watch?v=p1-RqMdcD6Y
A tak wygląda set lista:
1.Prelude
2.In The Hall Of The Mountain King
3.Habanera
4.Arabian Dance
5.The Moldau
6.Bolero
7.Blues For Elise
8.Aragonaise
9.Solveig's Song
10.Western Sky
11.Pomp & Circumstance
Jasne, że mam taką listę. Ponad dwieście pozycji. Główne starsze pochodzenie. A to ze względu na to, że im dłużej od pierwszego wydania tym mniejsza szansa na ich wznowienie - nawet jakiś ułamek z tego udało mi się przez ostatnie dwa lata zrealizować.
Najgorsze, że szukam płyt, których z jakiś względów się kiedyś pozbyłem. I chociaż udało mi się kupić ich wznowienia, to już nie to samo... Jak Starówka w Warszawie...
Gdzie ja rozum miałem...
Nie jesteś tutaj jedyny który sobie zrobił krzywdę na własne życzenie.
Jak sobie przypomnę co sprzedałem i czego do dzisiaj w rozsądnej cenie nie mogę odkupić to muszę się napić :))))
Cytat: WOY w 31 Grudzień 2015, 10:40:06
Nie jesteś tutaj jedyny który sobie zrobił krzywdę na własne życzenie.
Jak sobie przypomnę co sprzedałem (...)
Co sprzedałem, rozdałem, czego nie odzyskałem to ... nie powiem co mnie dziś trafia ;)
Niestety, część wznowień to szmelc.
Bywa też, że wznowienia pochodzą np.: z RIHNO zawierają b.dobry mastering i dodatkowe nagrania.
Rozdałem ileś płyt, nie żałuję- mam EAC-i, Flac-i. Tylko troską jest dublowanie twardych dysków, Staram się co drugi rok ten TB danych przerzucić na nowego twardziela. A CD z lat 90-siątych padają.
Przyjacielowi podarowałbym całą płytotekę Vangelisa i Sade.
A ja dziś polecam "Viva La Vida Or Death And All His Freind" - Coldplay :)
Cytat: WOY w 31 Grudzień 2015, 13:48:12
Bywa też, że wznowienia pochodzą np.: z RIHNO zawierają b.dobry mastering i dodatkowe nagrania.
Teraz chyba wszystkie wznowienia tak mają. Ale pociechą jest to, że te dodatkowe utwory nie są dokoptowane przypadkowo - czasami są to drugie strony singli, które nie znalazły się na płycie LP, bądź, które chociaż nagrane na gotowo w ogóle nie ujrzały światła dziennego.
Jak pochodzą z "epoki", to jest dobrze.
Diana Krall, "Only trust your heart", 1995.
Gdy dzień był zbyt nerwowy:
Panowie, nie tą. Tę.
Zacier "Konfabulacje" - tak dla otrzeźwienia ;)
https://youtu.be/SyXpJjxd0YQ
Każdy artysta się rozwija. Płyta inna od tego do czego przyzwyczaił nas ten wykonawca i z czym jest kojarzony, ale równie dobra. Wysłuchałem jej z przyjemnością. Polecam.
Dzisiaj polecam DVD Rammstein "Rammstein Video 1995-2012".
Kapitalny zbiór wszystkich video clipów zespołu ( 25 ), na 3 płytach DVD.
Świetnie się to ogląda, zespół włożył mnóstwo serca i pracy w realizację tych filmików i to faktycznie widać.
Polecam:
https://www.youtube.com/watch?v=pUt2Xg2hu3Q&index=5&list=RDorDbZjdI19o
Może coś w stylu retro...
1987 rok.
Sinead O'Connor i jej płyta "The lion and the cobra".
Muzyka, która od razu "zaskoczyła" i pozwoliła wykonawczyni na dalszą i długą obecność na rynku muzycznym. Płyta jakby składająca się z dwóch części. Pierwsza połowa radośniejsza, druga bardziej klimatyczna i tajemnicza.
Po tylu latach nadal jej słucham z przyjemnością. To i polecam.
Po zapoznaniu się z zawartością tegorocznej płyty Clutch "Psychic Warfare". Postanowiłem zgłębić co też ten amerykański zespół grający stoner, zrobił ciekawego dla tego gatunku muzyki.
Odpowiedź jest jednoznaczna. Kolesie grają fantastyczny korzenno-pustynny amerykański stoner.
Jak dla mnie, żadna płyta wydana w XXI wieku nie ustępuje jedna drugiej.
Zespół ma swój rozpoznawalny styl i na ich płytach aż kipi od aranżacyjnych pomysłów.
Zatem polecam, pyszna zabawa :)
c.d.
Polecałem już tutaj pierwszą solową płytę tego gitarzysty Accept.
Nowa w niczym nie ustępuje tej z przed 19 lat. Jest równie wyśmienita.
Gorąco polecam fanom i nie tylko, płytę Phila Collinsa "The Singels". Jest tu dosłownie wszystko co stało się wielkimi hitami (45 utworów), duety, piosenki z filmów. Dźwięk jest super, remastering zrobiony jest perfekcyjnie.
Układ utworów nie nudzi, cały czas coś się dzieje. To jedna z tych składanek, które warte są kupna. A koszty ? Jakie to ma znaczenie, kiedy dostajemy Collinsa w takiej pigule.
Kupiłbym, najchętniej w wersji winylowej, ale niestety cena ma znaczenie w moim przypadku. :(
Ale CD muszę kupić.
No fakt, 320 pln. to spora przesada za wersję analogową. Natomiast 3 CD za 85 pln. to już dobra cena.
Tym bardziej że Collins na swoich katalogowych płytach lekko smucił. "The Singels" to zbiór wyśmienicie dobrany ale moim zdaniem wersja dwupłytowa pozostawia niedosyt.
Chris Rea, płyta "Auberge" z 1991 roku - jest to album w wersji bez utworu "Winter song".
Mam kilka płyt tego artysty i sam nie wiem dlaczego właśnie ta wybitnie z nich wszystkich jakoś mi się spodobała. Sięgam sobie po nią od czasu do czasu.
Płyta mocno zróżnicowana pod względem dynamiki wykonywania poszczególnych utworów. Od nastrojowych ballad po szybkie rockowe granie. Bez względu jednak na to co akurat słyszymy, każdy kawałek naszpikowany jest niesamowitą dawką energii i emocji przekazywaną głosem wokalisty. Tak prosto z serca.
Świetny gitarzysta ze wspaniałym i mocnym, bardzo charakterystycznym głosem sprawi, że każdy słuchający tego albumu na pewno nie będzie się nudzić w fotelu.
No fakt, płyta wybitna, jedna z tych które bym zabrał na bezludną wyspę :)
W ten świąteczny czas dobrze słucha mi się Sinead O'Connor. Wspaniała płyta z 1990 roku "I do not want what i haven't got".
Lubię tę wykonawczynię. Tę jej płytę zaś bardzo wysoko sobie cenię. Za wspaniały nastrój, za ten jej niesamowity głos , którym wypełnia mą duszę wprowadzając ją w pozytywne wibracje.
Płyta ta jest znana wszystkim głównie dzięki przebojowi "Nothing compares 2 U". Ja bym jej tak mocno nie wyróżniał, gdyż pozostałe kawałki zawarte na płycie reprezentują sobą równie wysoki poziom. Cała płyta jest po mistrzowsku zaśpiewana i zagrana. A technicznie doskonała.
Płyta jest świetna, choć zawsze słuchając jej, I Feel So Different.
Lubię słuchać O'Connor.
Ta płyta ma już ponad dwadzieścia lat.
"Universal Mother" (1994).
Wielu uważa, że to najlepszy album w dorobku artystki. Jest naprawdę wspaniały. Bardzo spójny.
Wielokrotnie chwaliłem tę artystkę za jej wspaniały tembr głosu. Gdy do tego dochodzą jeszcze wartościowe, wspaniale zaśpiewane kawałki, to nic tylko... słuchać. Przepiękna. Doskonała technicznie. Perfekcyjnie zrealizowana.
Gdyby akurat ktoś ją Wam polecił - odradzam stanowczo.
Richard Marx "Paid vacation", 1993r.
Znalazła się u mnie przypadkowo. Mało kiedy jej słucham, chyba tylko żeby przepuścić. Spokojne, jak dla mnie popowe granie (niektórzy twierdzą, że to coś takiego jak soft rock) . Czasami zabrzmi coś na bluesowo...
Piosenkarz momentami śpiewa zachrypniętym głosem. Ten głos jednak nie kojarzy mi się z głosem wytrawnego bluesmana śpiącego pod gołym niebem lecz z chłoptasiem z pubu oglądającego mecz z kolegami. (No i te zimno piwo - strasznie)
Śpiewanie i piosenki niby poprawne, ale... jakoś tak ... strasznie nijaka ta płyta.
Od strony technicznej płyta też "dziwna"- strasznie taka jakaś sterylna, za dużo wysokich tonów w całości grania, podbitych i przerysowanych - normalnie straszny bubel.
Za dużo zwrotów "strasznie"?
Ta płyta właśnie taka jest!
A tu wręcz odwrotnie. Zachęcam do posiadania tego krążka.
Garou
"Reviens".
Płyta stosunkowo młoda jak na moje "zapatrywania", bo ledwo z 2003 roku :)
Zestaw niebanalnych i klimatycznych utworów. Dopracowanych w każdym szczególe. Porywający wokal wzbudzający w słuchaczu pełen zestaw emocji. Od melancholijnego zasłuchania po te nakazujące mu wstać i ruszyć w tan z przytupem. Czaruje nas nie tylko chrypka wokalisty ile też samo brzmienie francuskiego języka. Jak tego razem się słucha!
Album, który nie ma słabych punktów.
Electric Light Orchestra ze swoją nieśmiertelną płytą
"Time" z 1981 roku.
(Ja mam akurat płytę wydaną z jej wznowienia w 2001 roku, dodatkowo zawiera ona o trzy utwory więcej niż ta wcześniejsza.)
Uwielbiam ją.
Pamiętam jakie zrobiła na mnie wrażenie w czasach, kiedy była absolutną nowością. Miałem ją na kasecie. I pomimo tych trzech dekad nadal nic się nie zmieniło. Zamykam oczy i marzę. Tak jak wtedy.
Wyobrażam sobie te wszystkie miejsca w kosmosie, które słychać na płycie. Niesamowicie się zaczyna. Lepiej niż niejedna kompozycja J-M Jarre"a. A potem tylko lepiej. Muzyki tego zespołu nie da się pomylić z żadną inną. Może tylko można "odnaleźć" jej echa w twórczości innych grup, jak Queen. To nie jest typowa muzyka elektroniczna. To jakiś dziwny miks różnych stylów dający w efekcie cudowny efekt. Jest tu wszystko. I rock, i stary dobry rock and roll, i elektronika, wirtuoz Vivaldi i zespół The Beatles...
Album niesamowicie spójny, bez słabych punktów. Przeogromne bogactwo dźwięków i melodii, i ich aranżacji. W jednym utworze jest ich więcej niż zawiera niejeden krążek współczesnej gwiazdy. Płyta dostarczająca niesamowitą dawkę emocji. Drzwi do świata alternatywnego, gdzie wszystko jest cudowne i gdzie... chcielibyśmy żyć.
Jedna z tych płyt, które na stałe wpisały się w dziedzictwo kulturalne człowieka.
Dopadłem nareszcie projekt pod nazwą Huxley Would Approve.
Praktycznie za całą stronę muzyczną odpowiada Niemiec, Reiner Schneider. Teksty, szata graficzna oraz koncept płyty jest dziełem Kanadyjczyka, Joe Bolieiro. Wokalnie Rainera wspomaga Judith Mattes-Schneider.
Muzycznie projekt nawiązuje do twórczości i stylistyki Rogera Watersa, Pink Floyd.
Odnajduję w tym całe pokłady zapożyczeń z twórczości w/w z okresu 1971-1987.
Słychać w tej muzyce, jakby ktoś odnalazł zagubione taśmy które gdzieś zaginęły muzykom :)
I nie jest to jakieś nieudolne naśladownictwo, to kompozycje z najwyższej półki.
Praktycznie dwoje artystów jest w stanie zastąpić znikający i bardzo przez fanów kochany zespół.
Ja jestem bezgranicznie oczarowany i czekam na drugą odsłonę.
Zdecydowanie polecam ostatni album Deep Purple "Infinite". Staruszkowie są w tak wyśmienitej formie, że szczękę zbierałem z podłogi już po pierwszym przesłuchaniu :)
Gillan (72 l.) wymiata wokalnie, że aż trudno uwierzyć, sekcja rytmiczna Ian Paice - Roger Glover nareszcie na pierwszym planie, nadaje ciężaru wszystkim kompozycjom.
Solowe popisy Aireya ze Steve Morse, dokładają rockowego kolorytu całej płycie.
Na końcu umieszczono cover The Doors ,,Roadhouse Blues", fantastycznie zagrany!
I pomyśleć że kolejni staruszkowie zaraz po Black Sabbath, Aerosmith, Whitesnake, Toto, Metallica, Megadeth, pokazują że rock jest nieśmiertelny.
Chyba.
Bo kto ich ma zastąpić ???
Zabieram się do tej płyty jak pies do jeża ;) Musze koniecznie nadrobić zaległość ;)
No to mam problem. Unikałem słów "Deep Purple" jak tylko się dało, a się nie dało... Jak słyszę "Deep Purple" to się ślinię jak ten pies Pawłowa. Może dlatego, że gdy jako nastolatek zaczynałem się interesować muzyką, to właśnie od tej grupy się zaczęło. Do dziś jest to muzyka mojej młodości. Nie Presley, którego nawet specjalnie nie lubię, Nie rockandroll, nie Beatlesi, na których jeszcze byłem za młody, gdy starsze o parę lat fanki sikały na dźwięk ich muzyki. Ale właśnie "Deep Purple". I teraz się nie dało od tego uciec, muszę kupić tę płytę...
Właśnie wróciłem do domu z zakupionym winylem Deep Purple.
Album dwupłytowy (180 g.) starannie wykonany z grubej tektury, wewnętrzne koperty z przeciętnego papieru bez wyściełania z folii.
Na kopertach zdjęcia w wiadomej scenerii :) i teksty piosenek.
Dodatkiem jest płyta DVD zawiera jakieś ględzenie.
Album ładnie wygląda po rozłożeniu(gatefold). W środku na całej stronie wielkie zdjęcie przedstawiające zespół wykuty w lodzie, coś na modłę albumu "In Rock".
Cena po negocjacji 69.90 pln.
Mam i ja, co prawda parę złotych drożej, bo w moim miasteczku tylko MM to ma, ale gdybym na Allegro kupował to musiałbym przesyłkę doliczyć. ;)
Zaraz zacznę słuchać ;)
Powiem tak, warto było. Zaskoczyło mnie, że płyty są dwie i są nagrane na 45RPM. Jakościowo doskonałe, wszystko jest dopracowane do najmniejszego szmeru, choć jak wiadomo Deep Purple to przede wszystkim hard rock.
Zaczyna się mocno od "Time for Bedlam" a kończy się przepięknym klasycznym kawałkiem The Doors "Roadhouse Blues", który pokazuje, że ci panowie wciąż jeszcze mają coś do zagrania i zaśpiewania.
A w środku na uwagę zasługują szczególnie "All I got is You", można rzec że to taka liryka dojrzałego mężczyzny, któremu nie wszystko wyszło. ;)
No i wspaniały balladowy wręcz kawałek "The Surprising"...
And then devil took my hand and said
Something you should see.
W skali od 1 do 10? Jakieś 12. ;)
Cytat: StaryM w 11 Kwiecień 2017, 16:33:53
W skali od 1 do 10? Jakieś 12. ;)
Bez kozery też daję 12 :)
Parov Stelar i jego tegoroczna premiera "The Burning Spider". Właśnie tego oczekiwałem po tym wielkim artyście. Już nie wystarczały mu poszatkowane wersje elektro swingu, to zafundował nam i jazz i blues. Dla mnie rewelacja, słucha się tego wyśmienicie, jestem tymi dźwiękami opętany :)
Już nawet nie wstaję aby nacisnąć kolejny raz play, leci to zapętlone do wieczora.
Ś.P. Scott Weiland, tak ten z ex-Stone Temple Pilots, ex-Velvet Revolver wydał w 2015 roku płytę p.t. "Blaster". Jest to produkt stricte komercyjny bo mocno piosenkowy ALE niepowtarzalna maniera śpiewania i charyzma tego artysty, czyni tę płytę niezwykle urokliwą i godną polecenia.
Chyba gdzieś tak pod koniec czerwca, nasz kolega StaryM zapuścił nam z Yutube Klausa Schulze "The Cello".
Zrobiło to na mnie tak wielkie wrażenie że postanowiłem dopaść tę płytę.
Było to o tyle trudne, bo "The Cello" nie występuje jako oddzielna kompozycja :(
Zakup wiązał się zawsze z boxem 3, 5 lub 50 płytowym.
Ograniczając koszty nabyłem trzy płytowy zbiór pt: La Vie Electronique 15.
I przyznam że trochę poszalałem bo nie zdarza mi się dokonywać zakupu w tak zwane "ciemno".
Dzisiaj po przesłuchaniu boxu (3 razy po 80 min.) oświadczam że jest w całości doskonały.
Każda z płyt to inny klimat, kompletny brak nudy, muzyka cały czas przykuwa uwagę.
Schulze jest w tak doskonałej formie że brak mi słów.
Po trzykroć polecam. Wspaniałe przeżycie obcowania z Wielką Sztuką.
Nie jestem jakimś wielkim fanem Bluesa, ale w łapki czasem wpadają takie genialne płyty, że szczękę zbieram z podłogi :)
Do takich zjawiskowych płyt zaliczam od dzisiaj Beth Hart & Joe Bonamassa " Don't Explain"
Joe i Beth fundują taką Bluesową jazdę że przecierałem dzisiaj uszy ze zdumienia.
Ile tu żaru, serca, geniuszu........
https://www.youtube.com/watch?v=UEHwO_UEp7A
Z czystym sumieniem polecam DVD z 2013 r. Joe Cocker Fire It Up Live.
Mamy tu wszystko czego Cocker dokonał jako wybitny wokalista. Koncert jest wyśmienity, świetny dźwięk, obraz i dobrany repertuar z niemal całej twórczości artysty.
Uznaję ten koncert za porękę w swoim zbiorze :)
Illusion, zespół od zawsze dla mnie genialny jeśli chodzi o muzykę.
Cenię w nich twórczości ogrom pracy jaki wkładają w każdy najdrobniejszy szczegół. I czy to warstwa muzyczna czy słowna którejkolwiek z ich płyt, efekt jest powalający.
Nie inaczej jest i tym razem.
Właśnie wydali swój kolejny genialny krążek, "Anhedonia".
Polecam uwadze :)
Nawet moja [wulgaryzm] alergia, nie była w stanie mnie powstrzymać przed wyjściem z domu i kupieniem sobie w dniu premiery, płyty Black River 8)
Kurde wiedziałem, wiedziałem że to będzie petarda, co tam petarda, to jest spacer po polu minowym :)
Panowie są mistrzami deathrolla, jak pójdę na ich koncert to chyba będę cały klęczał - żartowałem :)
Już dzisiaj jest to dla mnie płyta roku.
Kocham ich.
Pojęcia nie mam ilu na naszym forum jest miłośników metalu ale wydana w tym roku płyta Mushroomhead, to prawdziwa perełka eklektyzmu. Wstrząsnęła mną do tego stopnia że praktycznie już mam płytę roku.
Po kilku przesłuchaniach trudno mi było zebrać myśli co o niej sądzić. Znam ten zespół od lat i mam ich prawie wszystkie płyty. Sądziłem że dalej będą pogrywać te swoje numetalowo-industrialne klimaty a tu taka niespodzianka.
Bogate aranże wykorzystujące chór, czyste wokale, growl, masakra jakaś.
Płyta nie opuszcza mojego kompaktu od kilku dni, nawet zacząłem się rozglądać za winylem.
Polecam posłuchajcie :) 8) ;)
P.S.
W lipcowym Metal Hammer jest obszerny wywiad z zespołem.
Na samym wstępie zaznaczę że płyty typu tribute, wywołują we mnie objaw podobny do brrrrrr..... czyli krótko mówiąc w większości profanacja.
I jak to czasem w życiu bywa, człowiek jest zmuszony zweryfikować swoje utarte opinie :)
Otóż do czego piję. Obchodzimy jubileusz wydania czarnego albumu zespołu Metallica. Album zacny, przez wielu w swoich zbiorach traktowany jako relikwia 8)
Ale to zapewne wszyscy wiedzą.
Natomiast ja zwróciłem uwagę na wydawnictwo Universal Music Group pt. "Tribute to Metallica Blacklist".
Jest to czteropak z zawartością 12 utworów w wykonaniu i interpretacji 53 artystów.
Ludzie czego tu nie ma jeśli chodzi o gatunki muzyczne (no nie ma oczywiście interpretacji i aranży Zenka) ale od jazzu po rap, potraktowano te cudowne kawałki z takim pietyzmem że szczęka opada do samej ziemi.
Zaraz wracam bo żona woła na obiad.
I już jestem :)
Wygląda to tak jeśli chodzi o zbiór artystów i piosenek które wykonują.
"Enter Sandman" Covers
Alessia Cara & The Warning
Mac DeMarco
Ghost
Juanes
Rina Sawayama
Weezer
"Sad But True" Covers
Sam Fender
Jason Isbell and the 400 Unit
Mexican Institute of Sound feat. La Perla & Gera MX
Royal Blood
St. Vincent
White Reaper
YB
"Holier Than Thou" Covers
Biffy Clyro
The Chats
OFF!
PUP
Corey Taylor
"The Unforgiven" Covers
Cage The Elephant
Vishal Dadlani, DIVINE, Shor Police
Diet Cig
Flatbush Zombies feat. DJ Scratch
Ha*Ash
José Madero
Moses Sumney
"Wherever I May Roam" Covers
J Balvin
Chase & Status feat. BackRoad Gee
The Neptunes
Jon Pardi
"Don't Tread on Me" Covers
SebastiAn
Portugal. The Man
Volbeat
"Through the Never" Covers
The HU
Tomi Owó
"Nothing Else Matters" Covers
Phoebe Bridgers
Miley Cyrus feat. WATT, Elton John, Yo-Yo Ma, Robert Trujillo, Chad Smith
Dave Gahan
Mickey Guyton
Dermot Kennedy
Mon Laferte
Igor Levit
My Morning Jacket
PG Roxette
Darius Rucker
Chris Stapleton
TRESOR
"The God That Failed" Covers
IDLES
Imelda May
"My Friend of Misery" Covers
Cherry Glazerr
Izïa
Kamasi Washington
A wizualnie zestaw CD i Winyl tak.
Patrząc na ilość wykonawców jednej piosenki może się wydawać że heloł :) co za nuda. A tu niespodzianka. Bo sposób wykonania bywa tak daleki od oryginału że zupełnie nie przeszkadza krotność wykonania.
Różnorodność gatunku w jakim jest wykonywany utwór czasem tak zaskakuje że wyglądałem dość często jak ta ikonka :o
Trochę sobie za ten zestaw wołają bo 126 pln. ale wierzcie mi wart jest każdej złotówki.
Najlepiej przed zakupem jest go posłuchać np. Spotify ?
Michał Łapaj "Are You There"
Michał Krzysztof Łapaj (ur. 3 marca 1982 w Warszawie) – polski muzyk, kompozytor i instrumentalista. Znany jest przede wszystkim z wieloletnich występów w zespole prog metalowym Riverside, którego jest członkiem od 2003 roku. Gościł także na płytach projektów Leash Eye, Behemoth, Antigama i Lunatic Soul.
Jest samoukiem. Naukę gry na instrumentach klawiszowych rozpoczął w wieku 4 lat. Chcąc doskonalić warsztat uczęszczał do Instytutu Szkolenia Organistów w Warszawie oraz Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu im. Krzysztofa Komedy.
Gra m.in. na instrumencie klawiszowym Korg CX-3 Vintage, thereminie i organach Hammonda, stosuje ponadto syntezatory Kurzweil i Minimoog.
Tyle za Wikipedią o naszym artyście.
A o płycie którą właśnie wydał pt."Are You There" można napisać że to dzieło skończone najwyższej próby.
Płyta ma niepowtarzalny klimat. Pobrzmiewają w niej dalekie echa Floydów, Jarra, Tangerine Dream. Do tego dochodzą wokalizy Micka Mossa i Beli Komoszyńskiej które wzbogacają przekaz w sposób wręcz niesamowity.
Łapaj skomponował piękną muzykę i nie pozostaje nic więcej jak czekać na kolejną odsłonę jego geniuszu.