Chłopaki nie zawiedli pokładanych w nich nadziei. Słucham z przyjemnością - pierwsze minuty "jeszcze ciepłej" płyty...


Przesluchalem płytę i... Dupy nie urywa. Na zapowiedź dali najlepsze kawałki, rozpoczęła się również fajnie, ale później, to było takie sobie. Nie całkiem źle, ale spodziewałem się czegoś znacznie lepszego, biorąc jako punkt odniesienia piosenki zapowiadające album. 
☹️☹️☹️

#2153 30 Styczeń 2023, 21:35:22 Ostatnia edycja: 30 Styczeń 2023, 21:37:07 by Darion
Jakoś tak...
I sięgnąłem po płytę Leonarda Cohena z 1992 roku - "The future".

Dobrze, że okładki nie grają.
Dziewiąty album w dorobku tego przemiłego faceta. Naprawdę znakomita zawartość.
Wielu sięga po nią nocą. Że niby taka sentymantalna, i smutna... Może i nawet jest miejscami sentymentalna. Zwłaszcza w okolicach środka. A gdzie ona tam smutna? To kawał pięknej i radosnej muzy. Mógłbym iść w deszczu i wyśpiewywać ją na całe gardło z bananem od ucha do ucha. Sentymantalna tak, ale nie smutna. Owszem. Śpiew Cohena bywa monotonny w odbiorze (matko, nawet grobowy) ale i tak jest ciepły. Posiadaczawi takiego głosu można zaufać.
Jest romantycznie, jest baśniowo - cały on.
Sami powiedzcie:


Może nie dokładnie teraz, ale słuchałem CD z Biedry (wczoraj rzucili) Cree. Wykopana ze stosu śmieci typu bravohit, czy innych składanek.
Całkiem miło się słuchało.