Nie, to nie będzie o Adrianie, który "ciągle się uczy" i niczego się nie nauczył. To będzie o mnie.
Jakiś czas temu, gdy zmarł Zbigniew Wodecki, pomyślałem sobie, że był to jeden ze spełnionych artystów. Chyba najbardziej popularny w Polsce. W zasadzie nie moja bajka. Nigdy nie wyłączałem radia, gdy prezentowane były jego utwory, ale też nie byłem fanem. Każde dziecko w Polsce wyrastało z dźwiękami "Pszczółki Mai". Na potańcówkach bawiono się przy dźwiękach "Chałupy, welcome to". Można by rzec, że w pewnym sensie był protoplastą disco polo. Ale też były ambitniejsze utwory jak "Zacznij od Bacha". A potem jakieś wspólne nagrania z innymi wykonawcami. Tymczasem zupełnie przypadkowo trafiłem na artykuł, który pokazuje Wodeckiego od zupełnie innej strony.

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,53668,24109369,wodecki-odniosl-wielki-sukces-w-byciu-tym-kim-kiedys-niekoniecznie.html#nowyMTmagazyn

"Napisałem reportaż o człowieku, który, tak się składa, nazywał się Wodecki, ale pod koniec życia miewał wieczory, kiedy nazywano go Zbigi Łodeki. Człowiek ten miał niegdyś wielkie, ambitne artystyczne marzenie oraz bardzo chciał być popularny. I ta popularność do niego przyszła, ale bez spełnienia marzenia."

Jak to? Taka kariera i niespełnione marzenia? Im dalej czytałem, tym bardziej czułem się zaskoczony. No a potem wszedłem na YT i posłuchałem paru kawałków. I zupełnie jak bym poznał zupełnie innego Wodeckiego.



A man can never have enough turntables.

Dla mnie Wodecki to przede wszystkim ten z tekstu Młynarskiego... To jest mój Wodecki :)

Co dzień nas gna
W nowe strony zadyszany czas.
Sto dat, sto spraw
Wciąga nas, gna nas.

I moje dni
Wszechobecny pośpiech, czasu znak
Naznaczy mi,
Może przez to tak lubię:

Lubię wracać tam, gdzie byłem już
Pod ten balkon pełen pnących róż,
Na uliczki te znajome tak.
Do znajomych drzwi
Pukać myśląc, czy,
Czy nie stanie w nich czasami
Ta dziewczyna z warkoczami.

Lubię wracać w strony, które znam,
Po wspomnienia zostawione tam,
By się przejrzeć w nich, odnaleźć w nich
Choćby nikły cień, pierwszych serca drżeń,
Kilka nut i kilka wierszy z czasów,
Gdy kochałaś pierwszy raz.

W samym środku zdyszanego dnia
Oglądasz się tak jak ja, jak ja.
Oglądasz się
Tam, gdzie miłość zostawiłaś, swą
Ty jedna mnie umiesz pojąć, bo lubisz:

Lubisz wracać tam gdzie byłaś już
Pod ten balkon pełen pnących róż,
Na uliczki te znajome tak.
Do znajomych drzwi
Pukać myśląc, czy,
Czy nie stanie w nich czasami
Tamten chłopak ze skrzypcami.

Lubisz wracać w strony, które znasz,
Do mej twarzy zbliżyć twoją twarz,
By się przejrzeć w niej,
Odnaleźć w niej
Choćby nikły cień, pierwszych serca drżeń
Kilka nut i kilka wierszy z czasów,
Gdy kochałaś pierwszy raz.