Accept.


Od półtorej godziny niczego nie słucham- wiatr zwalił drzewo na przewody...

O masz, to ci dopiero sobotnia atrakcja. Współczuję.

Przyjechała straż pożarna, zagrodzili drogę taśmą, od 3ch godzin ślad po nich zaginął...

U mnie też wiało. Przed oknem miałem drzewo. Z naciskiem na "miałem". A że mieszkam na typowej miejskiej ulicy z przedwojenną zabudową to mam teraz tylko widok na okna naprzeciwko. A było tak fajnie, gdy zaczynała się wiosna i liście się zieleniły...
A man can never have enough turntables.

Wreszcie powrócił prund.
Drzewo, które opierało się o druty usunęli tak sprytnie, że nie zostało przy okazji nic uszkodzone.

Gra po wypiekaniu Aerosmith.

#2048 20 Luty 2022, 10:56:46 Ostatnia edycja: 20 Luty 2022, 11:02:18 by Darion
The Tangent

"A place in the queue" - 2006

Andy Tillison chciał sobie nagrać solową płytę. Jednorazowo. Potrzebował kilku jeszcze muzyków do towarzystwa. Zgłosił się Guy Manning i Sama Bain i jeszcze nawet kliku innych. Dostali także słynny saksofon z Van der Graff Generator wraz z obsługą. I zamiast pojedyńczego projektu przy okazji nagrania albumu zrodził się międzynarodowy zespół grający progresywnego rocka, który systematycznie się spotyka, gra i jeszcze wydaje kolejne płyty. Wprawdzie przez cały ten czas skład ciągle rotuje lecz główne spoiwo w postaci Tillisona i Manninga pozostał i dzięki temu nic nie wpłynęło zasadniczo na twórczość grupy.
Dzisiaj album z 2006 roku. Ale słuchając go mamy wrażenie, że muzyka pochodzi z lat o wiele wcześniejszych. Normalnie takie sobie retro :)
Melodyjne i mocno rozbudowane utwory jak za dawnych czasów.



Arcydzieło w dwóch wersjach :)