Cytat: porlick w 21 Sierpień 2021, 18:38:58A ja od godziny słucham piły spalinowej- sąsiad drzewo wycina w ogrodzie.

Dwa domy obok trwa remont. Już jakieś dwadzieścia lat. Teraz są na dachu.
Ja się już nad tym nie zastanawiam.

Red hot chili peppers, "Californication", 1999...

Wrócił John Frusciante i od razu słucha się tego lepiej. Na tyle dobrze, że płyta stała się najlepszą w ich karierze - 15 milionów sprzedanych krążków coś udowadnia.
W tekstach utworów zawiera się "droga" członków zespołu a wokalisty w szczególności. Ale podane to jest w przystępnej formie i zrozumiałej dla każdego. To trafia. Momentami ostro, czasem prosto, nawet brudno... I muzyka też taka jest. Już pierwsze takty streszczają wszystkie nutki z albumu. Świetny rock. Ma się wrażenie, że to muzyka dla indywidualnego odbiorcy, nie stada. Czy to pokłosie nagrywania poszczególnych kawałków w domach członków zespołu? Nie wiem. Rock kameralny? Tego jeszcze nie gr... Właśnie grają.
Zespół bardzo starał się żeby wyszło dobrze. I tak jest. Bo słucha się tego naprawdę świetnie.




Dziś sąsiad nie piłuje, to ja zaczynam ;)
Kupione całkiem na wariata- okazuje się, że chłopaki dają niezłego czadu, a treści i słowa piosenek- mocna prowokacja. Dobrze wydane 15zl.


Empik- pięć dych.
Biedra- dwie dychy.
Wiadomo, gdzie kupiłem 


#1946 12 Wrzesień 2021, 18:18:50 Ostatnia edycja: 12 Wrzesień 2021, 18:20:53 by Darion
Talk Talk, 1986, "The colour of spring".

   Trzecia płyta w dorobku. Nie do końca na tę porę. :)
Ale mnie akurat jesienią chce się najbardziej sięgać do płyt.
Takiej muzyki słucha mi się najlepiej po... trzydziestu latach od wydania. Teraz to nawet i ma do mnie jakiś przekaz. Wcześniej to były dźwięki w ogóle do mnie nie przemawiające. Nijakie. Nie chciałbym tej płyty nawet za darmo. (ale kupiłem) Albo coś do mnie w końcu dotarło, albo współczesna muzyka jest jeszcze bardziej beznadziejna.
Ale nie sięgnę po nią szybko. Nadal. Chyba bardziej działają tu na mnie same dźwięki niż muzyka. Czysto, technicznie nagrane. Bez tłoku i hałasu. P o u k ł a d a n e.
Muzyka? Takie mruczenie z głośników. Dosłownie. Smutne. I w sumie nijakie. Jakby komuś chomik zdechł. Albo nawet para. I kiedy zaczęło mi się udzielać na szczęście akurat zagrało Living in another world. Otworzyły mi się oczy i stwierdziłem, że świat jest nadal barwny. I że wcześniej też nie było znowu aż tak źle. Jak Life's what you make it. Ale potem znowu...
Wokal jest dobry. Tak. Wokal tak. To w zasadzie ratuje całą płytę. Emocjonalny. I jak to tylko usłyszymy, to pojawia się nawet radość słuchania.

Jedno nadal pozostaje niezmienne. Przedostatni kawałek wyłącznie dla Chucka Norrisa...


Właśnie włączyłem na YT Amazonię J.M. Jarre'a. Ciekawe, wciągające. I teraz zastanawiam się, czy warto winyl kupować, czy może lepiej tańszy CD.
A man can never have enough turntables.

Akurat kupiłem reedycję także JMJ "Oxygene 7-13" z 1997 roku.

Chyba przychodzi taki czas u każdego artysty, że na tę chwilę nie ma nic nowego do zaprezentowania a związany kontraktem musi coś akurat wydać. Przeważnie sięga się po sprawdzone stare kawałki i wydaje coś w typie "najlepsze przeboje" tudzież album bożonarodzeniowy.
Tu mamy to pierwsze. Żeby to nie było takie oficjalne przyjęto, że to kontynuacja kompozycji sprzed dwudziestu lat. Taki sequel. Stąd wszystkie twarze i imiona jak najbardziej zamierzone :)  Ale są i przebłyski świeżości.
Swym pierwszym albumem artysta wstrzelił się idealnie w swoje czasy. To było wielkie bum. Ten teraz brzmi jednak w czasie wydania deczko archaicznie. Nie jest zły, ale... No, rzeczywiście kontynuacja. Tylko wydana dwadzieścia lat... za późno.
Dla miłośników JMJ będzie to jednak dźwiękowa uczta. Po prostu jeszcze więcej świetnych kawałków z dla nich najlepszego czasu kompozytora. Już przecież od jakiegoś czasu gniewali się za pójście bardziej w taniec...


Peter Gabriel, "So", 1986r.

   To jest po prostu mistrzostwo świata. Wyjątkowa płyta w ogóle. Nie dziwne. Wydanie tych nieco ponad 45 minut muzyki rodziło się aż półtora roku. Płyta w pełnym mixie modnej wówczas muzy z pierwszoplanowym popem. Jednak. (Artysta też jada.) Ale tu jest poziom. I ten miód w postaci wokalu Kate Bush...
Mimo upływu czasu nic nie straciło na świeżości. Jak to możliwe, ze nadal jest taki potencjał?
Znakomita melodia, znakomite teksty, kunszt artysty. Artysta!
Magazynu "The Rolling Stone" sklasyfikował go na 14 miejscu "Najlepszych albumów lat 80". A animowany clip utworu "Sledgehammer" miał więcej emisji w MTV niż słynny "Thriller" Jacksona... (osobiście z tej wytwórni od tego teledysku wolę cykl filmów "Wallace i Gromit"  :)   )