Gypsy and the Acid Queen - "Gypsy and the Acid Queen"

Nie znam się, to się wypowiem.

To pierwszy taki przypadek w moim życiu żeby płytę po zakupie odsłuchać dopiero po dwóch blisko miesiącach. Parę dni to już człowieka męczyło...
Czyżby...? Nie, boję się to głośno powiedzieć :)


Joe Cocker, 2004, "Heart & soul".
Krążek wydany 40 lat po debiutanckim singlu artysty. Dziewiętnasty album studyjny w karierze tego piosenkarza. Płyta zawiera nagrania innych wykonawców. Początkowo miały to być kawałki wyłącznie z lat 60-tych. Skończyło się ostatecznie na o wiele szerszym zakresie dat. Dzieli je więc nie tylko wiele lat od chwili powstania ale też i wiele styli muzycznych. W interpretacji Cockera wszystkie razem brzmią jak dokonania własne. Grają tak rasowo i tak typowo dla niego... Cała płyta jest utrzymana w jednym, jego własnym stylu - aż trudno uwierzyć, że ich nie skomponował sam artysta.
Jest rockowo ale spokojnie. Bardzo melodyjnie, nastrojowo. Klimat jak w knajpce, gdzie chodzimy nie zjeść a właśnie posłuchać. Uwielbiam to.
Pośród "sidemanów" :) wiele wybitnych postaci.






Clan of Xymox - "Stumble and Fall"

Nie znam się, to się wypowiem.

Soulwax - 'Is It Always Binary'

Nie znam się, to się wypowiem.

Coldplay, 2002, "A rush of blood to the head".

Się kręci...

Drugi krążek w repertuarze zespołu. Pierwszy był już wydarzeniem a drugi został okrzyknięty jeszcze lepszym! Muzycznie jeszcze dojrzalszym! I pomyśleć, że zapowiadano im sezonową karierę...

Płyta stricte rockowa. Mocno nacechowana emocjami (także inspirowana wydarzeniami z 11 września), wspaniałymi wyraźnymi liniami melodycznymi. Dużo ballad - ale jakich! Można tego słuchać i słuchać...
W ich brzmieniu można się dosłownie zatracić.

Świetne dźwięki gitar. Zdecydowany wokal i kiedy już gra - perkusja. Płyt rockowych zwyczajowo się słucha - tutaj trzeba się... wsłuchać. I mogę Was zapewnić. Będziecie tak robić za każdym razem. To wspaniały album do wielokrotnego słuchania...




Tak właśnie między innymi wyglądał I Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu w 1963 roku... :)




Nie wiem czy można powiedzieć ,że lepsze od oryginału ale dla mnie rozwala system. Ma klimat.

Kiedyś jakimś cudem ta płyta trafiła w moje ręce. Było to w połowie lat 70, a ja wtedy gustowałem w soulu lub rocku progresywnym, więc ją sprzedałem, by coś tam innego nabyć. Wczoraj byłem w MediaMarkt. Patrzę, jest reedycja płyty "The Best of Bread". Jednak wolę stare używane, niż nowe. ;)
Dziś kupiłem w lokalnym sklepie płytowym (popmaster.pl) i słucham z przyjemnością. ;)
A man can never have enough turntables.

#1279 06 Wrzesień 2018, 21:07:08 Ostatnia edycja: 06 Wrzesień 2018, 21:11:17 by Darion
Coś z moich zbiorów...

Pochodzą z USA lecz znani są głównie w Europie. Młodziki. Zespół powstał w 1999 roku. Grają rocka w wersji rodzinnej (trzej bracia + kuzyn).    ;D
Długo czekali na uznanie ale się doczekali. Ich kariera nabrała tempa po koncertach, gdzie rozgrzewali publikę przed występami U2.

Kings of Leon - "Come around sundown", 2010.
To ich już piąta płyta. Trzeba im oddać, że talent mają. Albo nosa, bo taka muza wtedy najlepiej się sprzedawała po stacjach radiowych. Rock, ale spokojny. Bez ostrych solówek. Poszczególne utwory bez tej całej szorstkości w instrumentach i wokalu - za to łatwo je zapamiętać i sobie nucić. Ale mają i potencjał. I klimat. Południowych Stanów. Płyta wyrównana, ciekawa - naprawdę fajna.