Zimpel / Ziołek - "Memory Dome"

Nie znam się, to się wypowiem.

A ja to dziś "przekartkowuję" Youtube. Jutro winyle w Biedronce i w Lidlu, a ja nie wiem, co wybrać.
A man can never have enough turntables.

Innercity Ensemble - "White 4"

Nie znam się, to się wypowiem.

W Mikołaja nie wierzę. Ten stary grubas nigdy nic mi nie dał, więc sam sobie robię prezenty.



Wspaniała muzyka, wspaniałe wykonanie.

http://recenzja.info/muzyka/evgeny-kissin-gra-beethovena/
A man can never have enough turntables.

Innercity Ensemble - "Sin Cara Azul"

Nie znam się, to się wypowiem.

A ja nie mogę się od tych dźwięków uwolnić :)
"A Change Is Gonna Come" może grać w nieskończoność.
................  w zasadzie wszystko może z tej płyty tak grać :)

Po co się śpieszyć... Życie należy przeżyć. Nie zastanawiać się nad nim.


Vangelis, "Heaven and hell", 1975r.

To płyta przełomowa w życiu artysty. Zamieszkał w nowym domu w Londynie (dokąd się przeprowadził) i gdzie wybudował własne studio nagraniowe (tam właśnie ta płyta została nagrana dla RCA, z którą właśnie podpisał kontrakt). Wszystko tam jeszcze było w stanie prawie surowym i jak wspominał, grał wśród rozstawionych drabin i przy zapachu schnących farb.

Płyta składa się z dwóch części. A każda część składa się z poszczególnych osobnych utworów.
Pewnie najlepiej wybrzmiewała w czasie powstania. Jest odzwierciedleniem danych czasów, kultury, zapatrywań, poszukiwań, ... itd. Jak gagi w filmach. Po latach patrzymy na nie już trochę dziwnie...
Zanim zapuścimy sobie muzykę z tej płyty spoglądamy wpierw na okładkę. A okładka... hmm. Ręce ze skrzydełkami nad klawiaturą. Może coś nam mówią, ale... Pierwsze skojarzenie? Ło matko!  :)
I lecą pierwsze dźwięki. I chórki w rolach krótkich przerywników. I znowu... Ło matko, co to jest?! Żart?
Ale już od drugiego kawałka pierwszej części jest już tylko lepiej; a nawet bardzo dobrze.
Muzyka piękna, śpiew Andersona dostojny; jest energetycznie, jest i patetycznie... Jest świetnie. I chociaż utwory lepsze przeplatają się ze słabszymi co powoduje, że płyta wydaje się nierówna, to w ostatecznym rozrachunku klasyfikuję ją jako bardzo mocną pozycję w dorobku artysty. Dzięki niej i kontraktowi z porządną wytwórnią muzyk w końcu uzyskał w swoim życiu stabilność co przełożyło się na jego dalszy dorobek jako artysty.




Są takie momenty, gdy ludzie odpoczywają, oglądają telewizję, siedzą przy rodzinnym stole. To dobra muzyka aby towarzyszyć gdzieś w tle, uspokajać emocje.
Ale też świetnie towarzyszy mi dziś przy moich zajęciach, a ja właśnie trochę pracuję, robiąc aktualizacje na serwerach, którymi się opiekuję. Święta z małym ruchem internetowym, to dobry moment na to by coś na chwilę wyłączyć, zaktualizować, zrestartować... ;)
Więc tak sobie słucham, jak Patrick Cohen gra Erika Satiego.



A man can never have enough turntables.

Wacław Zimpel - "Five Clarinets" (New Rome Remix)

Nie znam się, to się wypowiem.