Mam kolejnego muzycznego faworyta gustującego w latach '70.
To The Black Keys.
Duet z Ohio, którego początki sięgają 2001 roku. Słuchając ich ostatniej płyty z 2019 r. pt. "Let's Rock" trudno oprzeć się wrażeniu że ich muzyka blisko ociera się o T.Rex, The Beatlas.
Wyśmienite granie, koniecznie trzeba posłuchać. Polecam.

Nareszcie dotarło. Pięknie gra 8)

Po prawie pięciu latach doczekałem się kontynuacji projektu Huxley Would Approve.
Napisałem o nich parę postów wyżej. W drugiej odsłonie panowie również nie zawodzą i dalej tworzą w klimatach Pink Floyd w sposób mistrzowski.
Mając świadomość że Pink Floyd to rozdział dawno zamknięty, mogę udawać że Huxley Would Approve przedłuża jakby ich żywot.

Młodzieńcy z Greta Van Fleet atakują w lipcu nowym albumem "Starcatcher".


Też czekam ;)

Powiem szczerze że ta płyta jest jakaś dziwna. Chłopcy chyba wpadli w syndrom trzeciej płyty, która to zwykle się mało lub wcale nie udaje.

Kolejna odsłona w katalogu płyt The Black Keys. Tym razem zespół postawił na klimaty w nurcie boogie, takie jakie są znane z twórczości T.REX.
Przepięknie to pachnie Markiem Bolanem. Jestem bezgranicznie oczarowany. 
Polecam.222508-small.jpg