24 Maj 2020, 20:40:55 Ostatnia edycja: 24 Maj 2020, 20:44:50 by Darion
...o którym nikt nie wie.

Ale wszyscy go... słyszeli.

Ellas Bates. Po Gussie McDaniel, która go wychowywała przyjął nazwisko, które oficjalnie brzmiało Ellas Otha Bates McDaniel. Bardziej znany jako Bo Diddley.

Skąd taki przydomek? Jedna wersja mówi o tym, że jako nastoletni chłopak chciał stać się zawodowym bokserem. Zaczął nawet uprawiać ten sport. A modnym wtedy było żeby zawodnicy mieli jakieś łatwe ale i chwytliwe ksywki. Druga wersja odnosi się do nazwy afrykańskiego, bardzo prostego instrumentu muzycznego wymawianego po angielski jako diddley bow. I chyba ta druga wersja jest bliższa prawdy.

Bo Diddley urodził się w 1928 roku.
Zapamiętany przez historię (tę bardziej szczegółową) jako wybitny czarnoskóry muzyk i wokalista. Bluesman i jeden z prekursorów rock and rolla.
Ciekawa sprawa. Bo to on zdefiniował wszystkie schematy rytmiczne dla muzyki rockowej obecne, a raczej obowiązkowe - do teraz. Korzystają z nich dziesiątki tysięcy rockmanów od ponad sześćdziesięciu już lat.
Po prostu Bo Diddley beat, i inaczej się nie da...
Większość jego kompozycji jest dzisiaj klasykami rocka. Często na stałe w repertuarach największych z tego gatunku.
Nikt go nie zna, wszyscy go słyszeli!

W młodości imał się wielu prac. Ale już w wieku 10 lat (!) miał swój zespół. Tylko dwie gitary na całą ekipę. Ale wystarczyło. Stali po rogach ulic i grali.
Prócz gitary opanował jeszcze później puzon i skrzypce.
Zaczynał od bluesa. Wraz z Earlem Hookerem grywali po Chicagowskich knajpach. (Earl Hooker. Jeden z pierwszych używający elektrycznej gitary. Bardziej jako muzyk do towarzystwa.)
Około roku 1955 doceniono jego muzykowanie na tyle, że pojawił się na nagraniu w słynny studiu Chess Studio. A tam akompaniował mu nie byle kto jak sam Otis Spann.
Wydany na singlu utwór Bo Diddley stał się nawet lokalnym przebojem. Utwór jak utwór, ale jego styl grania zaczął nagle mieć wielu naśladowców. Mocno zniekształcone, dodatkowo wzmocnione i wyeksponowane brzmienie gitary elektrycznej.
Wkrótce używa wyłącznie gitary robionej dla niego na zamówienie. W kształcie prostokątnego pudełka. "Pudło do cygar". To cecha charakterystyczna Bo. Jak też i zamysł nadawania tytułów kompozycji w powiązaniu do nazwiska - Bo Diddley, Diddley daddy, Bo Diddley's a gunslinger...
To drugie... też zaczęto naśladować.






Facet, którego obecnie nikt nie pamięta, nikt nie zna. A gdyby nie on...

The Who, Jimi Hendrix, The Animals, The Yardbirds, The Pretty Things, Aerosmith, George Michael, KISS, Guns N' Roses, U2, The Clash, Talking Heads, The Rolling Stones...
Mają jego kawałki w swoich repertuarach, w swoich aranżacjach, albo po prostu grają jego Bo Diddley beat...

W biografii Keitha Richards'a czytamy: "...pieniądze rozpływają mi się jak woda... głównie na ubrania, chińskie jedzenie i płyty Bo Diddleya..."


Był bardziej bluesmanem ocierającym się o rhythm and blues'a ale sposób w jaki to wszystko grał, ta dynamika temu towarzysząca lokowała go już w stronę rock and rolla.






Jeden z kawałków Bo Diddley'a w repertuarze "The doors".
Who do you love.





W latach 60-tych jeszcze było w miarę. Dekadę później - już nie.
Chciał iść z duchem czasu, chciał tego rock and rolla unowocześnić...
W 1983 roku koncertował w... Polsce. Wiedzieliście?
Dobra, dobra :)
Tylko trzy miasta i tylko trzy koncerty. Bez rozgłosu. Na plakatach napis: Bo Diddley – występ ojca The Rolling Stones.

O ostatnim swoim okresie mówił wtedy w jednym z wywiadów - ...Rock'n'roll nie umarł, ale w swoim podstawowym brzmieniu wyraźnie osłabł..., tej teraz współczesnej muzyki czasami w ogóle nie rozumiem, bo w tych moich czasach całkiem w inny sposób komponowano się utwory, były inne schematy melodyczne. A teraz to wszystko zostało postawione wręcz na głowie...








"...Oszukali mnie!..., biała banda złodziei, decydentów... okradła mnie..."
Z zasług, osiągnięć i sławy, która się zasłużenie mu należała, a która nigdy na niego nie zstąpiła.






Często towarzyszył jako muzyk rozgrzewający przed czyimś koncertem. Jak podczas tournee formacji The Clash.
A ci grali jego Bo Diddley beat...



Lubił występować z Chuckiem Berrym. Znali się od zawsze. I nadawali na tych samych falach...


#8 25 Maj 2020, 21:22:17 Ostatnia edycja: 25 Maj 2020, 21:30:23 by Darion
Chucka znają wszyscy, Bo... Człowieka, który wynalazł proch. Nikt.
W latach osiemdziesiątych nadal starał się występować. Lokalnie.
W filmie "Nieoczekiwana zmiana miejsc" miał małą rólkę, zagrał w nim właściciela lombardu.
Wystąpił w epizodzie jeszcze w jednym - "La Bamba".












#9 25 Maj 2020, 21:27:14 Ostatnia edycja: 25 Maj 2020, 21:32:23 by Darion
W 1987 roku został wprowadzony do Rock And Roll Hall Of Fame a w 1998 roku odebrał nagrodę Grammy za całokształt twórczości...
Występował aż do końca. Na scenie był bardzo żywiołowy. Wpierw dostał udaru, w kilka miesięcy później dopadł go zawał.
Bo Diddley - człowiek, którego nikt nie zna, ale wszyscy go słyszeli...
(1928-2008)