W moim posiadaniu jest także ten krążek, "Corporate America" z 2002 roku.

To ostatni krążek, na którym słyszymy wokal Brada Delpa - odebrał sobie życie kilka lat później...
Płyta mocno zaangażowana politycznie. Teksty ostro krytykowały władze USA, korupcję, konsumpcjonizm samych Amerykanów czyniących z niego styl i sens ich życia.
Od polityki nie byli wolni sami członkowie zespołu. Część z nich popierała republikanów, sam Scholz demokratów - w zespole dochodziło nieraz do ostrej wymiany zdań na tej płaszczyźnie...

Prace nad płytą rozpoczęto w 1998 roku. Tytułowy kawałek Scholz udostępnił w sieci w postaci pliku mp3, celem sprawdzenia jego odbioru u młodszej generacji słuchaczy - najbardziej spodobała się u miłośników rocka progresywnego.
Album nagrano w najliczniejszym składzie w historii zespołu - prócz stałych członków tamtego okresu w nagraniach udział wzięli także dawni członkowie zespołu.
Hard rock i duża dawka rocka progresywnego. A wszystko wspaniale podane. Przeważają gitary. Rozpisane na wiele śladów. Brak pośpiechu Scholza w tworzeniu, niezależność od jakiejkolwiek wytwórni - to wszystko przełożyło się na kolejny majstersztyk zespołu. Wiele urządzeń odpowiedzialnych za brzmienie muzyki to ręcznie, jednostkowo tworzone maszynerie w jego firmie. Po ukazaniu się płyty zespół ruszył - już tradycyjnie - w kilkuletnie trasy, gdzie gra głównie (czyli jak zawsze) materiał z ostatniej płyty. Scholz zabiera się od razu do obmyślania kolejnego krążka...


Ich kolejny album (którego niestety nie mam) ukaże się dopiero w 11 lat po poniższym...