01 Styczeń 2019, 18:44:07 Ostatnia edycja: 01 Styczeń 2019, 18:47:44 by Darion
Boston powstał w Bostonie. Proste :)

Powstał w 1971 roku i działa do dziś. Przez ten cały okres zespół wydał... sześć albumów studyjnych. Na siłę można jeszcze uznać ten z 1997 "Greatest hits" ze względu na umieszczenie na nim innych wersji znanych kawałków a także trzech w ogóle nie publikowanych wcześniej. A sprzedali ich blisko 80 milionów.

Założycielem i mózgiem tej formacji był Tom Scholz. Ukończył bowiem Massachusetts Institute of Technology a w firmie Polaroid wymyślał różne wynalazki :)
Już na studiach zainteresował się muzyką. Wraz z z gitarzystą Barry Goudreau i perkusistą Jimem Masdea'nem (późniejszy skład jego grupy) tworzyli zespół Freehold i coś tam sobie razem tworzyli...

Ze swoich pensji zapracowanych we wspomnianej firmie skonstruował w piwnicy swojego domu 12-ścieżkowe studio nagrań. To w tym miejscu powstały pierwsze kawałki zespołu. Materiał demo (na kasetach) zostały wysłane różnym wytwórniom płytowym, lecz tam ich pewnie nawet nie przesłuchali.
Zrobili to panowie z Epic Records. Muzyka była tak doskonale nagrana, ze w zasadzie bez większych zmian została w całości umieszczona na ich debiutanckim albumie zatytułowanym... "Boston" :)

"Boston" 1976.
Trochę długo trwało wydanie im swej pierwszej płyty zważywszy na to, że od powstania zespołu upłynęło sześć lat. Ale Scholz nigdy nie lubił się śpieszyć. Uważał, że powinni pracować we własnym tempie. Chociaż płyta wydana została przez Epic, to w całości powstała w ich "piwnicy" - bez jakichkolwiek limitów czasowych. Rok ponad od podpisania w tej sprawie umowy :)

Tom Scholz - gitara akustyczna, Jim Masdea - perkusja, Barry Goudreau - gitara elektryczna, Bradley Delp - wokal i gitara, elektryczna i basowa plus organy, Sib Hashian - perkusja oraz Fran Sheehan - gitara basowa.
Obecnie ten skład jest uznawany za najlepszy w całej historii grupy.
Płyta osiągnęła niebywały sukces komercyjny. Jej sprzedaż przekroczyła łącznie nakład (wielokrotnie wznawiany) 17 000 000 sztuk. Ogromny sukces kasowy ale i artystyczny.
Do teraz krążek jest najlepiej sprzedającym się debiutem w historii amerykańskiej muzyki. Zespół momentalnie osiągnął status gwiazdy i ruszył w trasy koncertowe. Posypały się nagrody a grupa wystąpiła jako pierwszy zespół rockowy w Madison Square Garden...

Jest u mnie. Właśnie się kręci. Wspaniałe rockowe granie. Jest hard i jest r'n'r !
Zachęcam do zapoznania się z twórczością tego wspaniałego zespołu.



Duże wytwórnie zawsze chcą dużo. I szybko.

Druga płyta pojawiła się na rynku już w dwa lata po pierwszej. Dwa lata to dużo, ale zespół uważał, że to wystarczy jedynie na przygotowanie materiału dla połowy zawartości krążka. Takie terminy wyznaczył im  Epic Records co bardzo rozwścieczyło zespół a najbardziej Scholza. Tak naprawdę to rzeczywiście dostarczyli firmie materiał tylko w połowie skończony. Nikt z członków zespołu nie był z tego faktu zadowolony. Zwłaszcza z drugiej strony płyty. Wedle ich zamysłów druga płyta miała się ukazać najwcześniej na przełomie lat 82/83 i to na nowym juz nośniku - płycie CD.
Od tego czasu zainicjowała się istna wojna pomiędzy Scholzem a menedżerem wytwórni. (W efekcie czego kolejna płyta miała już być nagrana dla CBS Records.)

Drugi album sprzedał się tylko w połowie tak dobrze jak pierwszy. Był w całości (znowu) nagrany w studiu mieszczący sie w piwnicy domu założyciela grupy. Ale studio to było już drugim studiem - zmodernizowanym i wyposażonym w o wiele nowocześniejsze urządzenia (wiele z nich opracował sam Scholz; tego typu urządzenia stanowiły komercyjną działalność jego firmy - Scholz Research & Development /jak wzmacniacz Rockman/)...

1978, "Don't look back".

W przeważającej większości płyta została nagrana przez trzech z pięciu członków zespołu. (znowu w połowie :)   )
Basista Fran Sheehan gra tylko... troszkę na jednym.
Tytuł troszkę myli, bo to tak naprawdę kontynuacja wcześniejszych dokonań. I nie jest absolutnie kiepskim albumem. Jest świetny. Tylko to my zawsze wzdrygamy się najbardziej przy pierwszym pękającym balonie :)

#3 02 Styczeń 2019, 19:38:57 Ostatnia edycja: 02 Styczeń 2019, 19:40:29 by Darion
Też ją posiadam...






Boston, 1986, "Third stage".
Mam i tę. Cudowna, doskonałość...

Bostonu nie należy poganiać. Trochę w tym wszystkim winy tego, że działalność firmowa Scholza też zabierała mu sporo czasu.
Może należało pójść za ciosem, wydawać płytę za płytą - taki debiut!!! - a może by były z tego tylko gnioty ciosane jeden rano następny wieczorem...

Także i ta płyta rodziła się w bólach :)
Osiem lat! Ale to nie były spokojne lata. Niesnaski w zespole powodujące stale roszady w skłądzie,  prowadzenie własnej firmy przez założyciela (był z tego niezły grosz), szarpanie się z kolejnymi wytwórniami o dotrzymywanie terminów wydawania kolejnych płyt...

Ta płyta miała być wyprodukowana przez CBS. Wytwórnia nie mogła się doczekać i złożyła pozew przeciw zespołowi domagając się rekompensaty za niedostarczony materiał w wysokości 60 milionów dolarów. Sąd przychylił się do argumentacji lidera, że artysta nie zaprzestał pracować dla CBS a tylko tyle to trwa, gdyż pracuje w takim a nie innym tempie - należy to uszanować.
W efekcie tego trzeci album zespołu został wydany już przez MCA Records.

Jest to pierwsza ich płyta wydana na nośniku CD. Utwory tam się znajdujące są może i proste ale wciąż perfekcyjnie zgrane, przebojowe, po prostu doskonałe. Nic nie jest wysilone, zrobione na siłę . W skrócie - świetne gitarowe granie. I jeszcze należałoby tylko powtórzyć - doskonałość!




"Third Stage" faktycznie dobra płyta, lubię jej od czasu do czasu posłuchać.

A u mnie ostatnio przerwa. Ale teraz sięgnąłem po kolejny posiadany album - 1997, "Boston: Greatest hits".
Jak nazwa wskazuje zawiera ich największe przebije ale czasem w innych aranżacjach plus trzy nigdy wcześniej nie publikowane.
Te trzy "nowości" to: "Tell me", "Higher power" (dwie wersje) oraz "The star - spangled banner".

Zespół nie do końca był zadowolony z muzyki zawartej na tym albumie więc wydali wersję "poprawioną" - jak ti u nich w zwyczaju, trochę im to czasu zajęło - płyta ta ukazała się bowiem w 2008 roku :)
Troszkę inaczej ta zawartość się też prezentowała. Ale i powtórka osiągnęła wielki sukces sprzedażowy. Kolejne dwie platyny dla tej płyty.
A co robią muzycy pomiędzy kolejnymi płytami? Sporo koncertują. Scholz często gości w swoim studiu, gdzie opracowuje już materiał na piąty krążek...


Woyey...!

Pominąłem ich kolejny w chronologicznym porządku album! A też jest u mnie! (właśnie słucham)
1994, "Walk on".

Czwarta płyta studyjna w dorobku. Wydana w czerwcu a pod koniec tego samego roku dołączył z powrotem do składu Brad Delp. Oryginalny wokalista zespołu. Od teraz grupa koncertowała z dwoma.
Album był sporym wydarzeniem w rockowym światku. Stacje chętnie puszczały go u siebie a sprzedaż pozwoliła płycie osiągnąć status platynowego krążka...
Dużo rockowego klimatu. W starym (czytaj: dobrym) stylu. Słuchając płyty odnosimy wrażenie niesamowitej świeżości w tym graniu. Nadal im się chce. I chyba z tym ich "mamy czas" rzeczywiście to się sprawdza...
Dużo typowego tu klimatu tamtych lat. I pierwsze wrażenie to "łagodność w dźwiękach". Ale tak wtedy brzmiały te instrumenty. Sylowo - bajka!


Dużo zespołów tamtych czasów tak właśnie grało. Potem, a moim zdaniem to po tym "słynnym, przełomowym" roku 2000, jakby coś się w tym całym graniu rypnęło, dosłownie...