Ann Margret.

Szwedka. Wychowana w małym miasteczku po kołem podbiegunowym. Pośród rolników i drwali. Kiedy ojciec wyemigrował do USA wraz z matką zjawiła się tam dwa lata później. Została tancerką i aktorką. Jest bardzo utalentowana. I jest przepiękną kobietą.
Wszyscy byli pewni, że to właśnie ta jedyna. Stale widywano ich razem. A i Elvis patrzył na nią rozmarzonym wzrokiem. O Presley'u mówi zawsze w samych superlatywach, nawet po kilkudziesięciu latach. Wspomina go jako wspaniałego człowieka i utalentowanego aktora dramatycznego. Byli do końca w wielkiej przyjaźni. Elvis był głupi, że nie związał się z Ann.
Była inna niż te wszystkie piszczące na jego widok panienki.
Bo była normalna.
Niesamowicie wierna i oddana. Dała temu przykład całym swoim życiem. Także wtedy, kiedy opiekowała się mężem w ciężkiej chorobie...


Tych "jedynych" w stopniu mniejszym czy większym można by naliczyć Elvisowi z kilkadziesiąt kandydatek. Ale jednej się w końcu przytrafiło...

"..Myślę, że to najładniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziałem. Ma cudowne błękitne oczy i jest śliczną brunetką. W Niemczech spotykałem się z wieloma dziewczętami, zarówno z Niemkami jak i Amerykankami, ale Priscilla przewyższa je wszystkie..."


I w ten sposób stale się o niej wypowiadał.
Różnica wieku - 10 lat. Kiedy ją poznał miała ledwo 14. Poznali się w Wiesbaden 13 września 1959 roku, gdzie Elvis odbywał służbę wojskową.
Przez wiele miesięcy ich kontakty odbywały się wyłącznie telefonicznie. W 1962 roku zaprosił ją do siebie do Stanów na dwutygodniowe wakacje. Jej rodzice pozwolili stawiając tylko jeden warunek - nie będzie nocować w domu Elvisa przy Belagio Road w Los Angeles. Już w kilka miesięcy później za zgodą rodziców przyleciała do USA powtórnie. Tym razem już na stałe, gdzie zamieszkała w rezydencji gwiazdora (w Graceland) w skrzydle zajmowanym przez jego rodziców. Vernon Presley miał opiekować się 17-letnią dziewczyną przez ten czas.
Przez cztery lata Elvis obsypywał ją prezentami i traktował jak księżniczkę. Ich romans trwał łącznie siedem lat. W końcu Presley oświadczył się w 1966 roku ofiarowując swojej wybrance trzykaratowy brylant.
1 maja 1967 o godzinie 9.00 roku Elvis Presley poślubił 21-letnią Priscillą Ann Beaulieu.



Sześciopiętrowy tort weselny za 3200 dolarów (dzisiaj byłby za jakieś 22 tysiące dol.), poranne śniadanie za 10 000 dolarów.
Byli kochającym się małżeństwem. Elvis rozpieszczał żonę. Gdy pojawiła się córeczka wręcz szalał ze szczęścia.  Zabierał ją prywatnym samolotem do Utah żeby tylko mogła zobaczyć prawdziwy śnieg. Ale prowadził też bardzo intensywne zawodowe życie. Po trzy filmy rocznie, koncerty, występy, koncerty, występy... Pięć lat po ślubie wywiązał się romans pomiędzy Priscillą a trenerem karate Mike'm Stonem. Skończyło się rozwodem a winę Elvis wziął na siebie.
"...Nie rozwiedliśmy się z powodu pojawienia się innego mężczyzny czy kobiety. Powodem było to, że ciągle mnie nie było, za dużo podróżowałem... Możesz kogoś kochać, a zarazem krzywdzić tę osobę..."
Rozwód oficjalnie nastąpił 9 października 1973 roku.
Po nim Priscilla nie wyszła ponownie za mąż. Romans z karateką szybko się skończył. Inne tak samo...
,,...Żyłam iluzją, chciałam stworzyć dom, mieć dzieci. Marzyłam o tym, że Elvis będzie mężem z prawdziwego zdarzenia, ale to nie mogło się udać... Nie sądzę, bym kiedykolwiek spotkała kogoś, kogo pokocham tam mocno jak Elvisa. Porównywanie kogokolwiek do niego jest bezcelowe. Tak, byłam z mężczyznami, na których mi zależało, ale Elvis zawsze pozostanie moją pierwszą miłością. I ostatnią..."
Słowa piosenki ,,Always on my mind" odbiera bardzo osobiście...

"Może nie traktowałem cię
Tak dobrze jak powinienem
Może nie mówiłem, że cię kocham
Tak często jak mogłem

Tyle rzeczy powinienem powiedzieć i zrobić
Ale jakoś nigdy nie było czasu
Ale zawsze byłaś w moich myślach
Zawsze byłaś w moich myślach

Może nie trzymałem cię w ramionach
Kiedy czułaś się samotna
I chyba nigdy ci nie powiedziałem
Że jestem bardzo szczęśliwy, że należysz do mnie

Jeżeli kiedykolwiek czułaś, że nie jesteś dla mnie najważniejsza
Wybacz – bylem ślepy
Ale zawsze byłaś w moich myślach
Zawsze byłaś w moich myślach..."



#123 16 Marzec 2017, 21:27:04 Ostatnia edycja: 16 Marzec 2017, 21:28:52 by Darion
Elvis już raz podpisał "akt" małżeństwa.  :)

Miał wtedy 13 lat a jego tą jedyną była szkolna koleżanka. Razem uczęszczali do tego samego kościoła i razem się w nim udzielali. Podczas śpiewów czy występów w przedstawieniach z okazji Świąt. Ich mamy się przyjaźniły.  Akt małżeństwa spisano i oboje złożyli pod nim podpis szkolnym ołówkiem. (dokument ten zachował się do teraz)
Sama Morgan wspomina tak po latach tę młodzieńczą miłość: "..."Wtedy, kiedy trzymaliśmy się za ręce, było to bardzo na serio..." 



Jutro, 26 czerwca mija kolejna rocznica.
26 czerwca 1977 odbył się w Indianapolis w hali Market Square Arena ostatni koncert Króla. Rozpoczął się o godzinie 22,00 i zakończył 80 minut później. Elvisa oklaskiwało osiemnaście tysięcy osób na widowni. Pożegnał się z nimi piosenką " Can't help falling in love with you"...


Trude Forsher - cudem ocalała z Holokaustu. Wyjechała do USA, gdzie poznała Toma Parkera. Ten zatrudnił ją jako swoją sekretarkę. W 1956 roku, kiedy kręcono film z Elvisem "Love me tender" Parker postanowił, że odtąd będzie zajmować się bieżącymi sprawami Presleya. W ten oto sposób na długi czas została jego najbliższą współpracowniczką. Odeszła w 2000 roku. Jej syn postanowił wydać jej dzienniki, gdzie opisywała wszelkie historie związane z pracą i z samym Elvisem. Ogrom fascynujących historii z życia Króla. Na tej podstawie powstał dokument "Elvis i dziewczyna z Wiednia".

Niedziela, 15 X godzina 21,30 na kanale Canal+ Discovery

A jak się bawią wasi dziadkowie?
:)


Jutro w TVP2 o godzinie 23:00.
Brytyjski dokument z cyklu Świat bez fikcji - Doktor "Dobre Samopoczucie". Elvis i dr Nick.

Dr Nick to doktor George Constantine Nichopoulos. Osobisty lekarz Elvisa Presleya, któremu ten ufał bezgranicznie. Kiedy nie mógł zasnąć po wyczerpującym koncercie połykał pastylki na sen, na drugi dzień żeby senność minęła - te na rozbudzenie... I wiele innych.
Lekarza obwiniało (i obwinia) się o spowodowanie przedwczesnej śmierci Króla.
Dr Nick zmarł 2 lata temu.

Elvis powraca co jakiś czas.  Widziano go tu, widziano go tam...

Od kilku lat fani zastanawiają się nad pewnym mężczyzną pojawiającym się cyklicznie w Graceland, najczęściej w dniu kolejnych urodzin Króla. Jak widać wieść, że Presley chcący spokoju upozorował własną śmierć nadal ma się dobrze. Tęsknota jednak sprawia, że z czasem odwiedza swoje dawne "śmieci"...

Tak twierdzi wielu uważający, że starszy facet w czapeczce i siwą brodą to sam Elvis. Widać go rok w rok na różnych zdjęciach czy filmach robionych przez przebywających tam w tym czasie odwiedzających. Na niektórych z nich widać jak pokazuje palce ułożone w literę V. Według numerologii, a Presley mocno w nią wierzył, V oznacza dowód życia. Co ciekawe "poszukiwany" facet pracował tam nawet jakiś czas jako zwykły ogrodnik. Sam też nigdy się nie zgłosił, by ujawnić, że Elvisem nie jest.
Ślad po nim zaginął...

Zwolennicy upozorowania śmierci Króla zwracają uwagę na pewne fakty związane z jego śmiercią w 77 roku. Informują mianowicie o opieszałości służb ratowniczych, brak raportu koronera i publikację aktu zgonu, który – zdaniem grafologów – pisany był pismem łudząco podobnym do pisma samego Elvisa. Sama rodzina muzyka nigdy nie zwróciła się o wypłacenie środków z jego polisy ubezpieczeniowej - nie podjęto należnej w tym przypadku kwoty 3 mln dolarów!




Elvis będzie słuchany zawsze. Bo to naprawdę prawdziwa muza. Słucha się go w oryginale i słucha wszelakich przeróbek. Te ostatnie zazwyczaj wywołują cierpnięcie zębów.
Ale są wyjątki.
Gdyby Elvis śpiewał dzisiaj, brzmiałoby to właśnie tak...