Po co robicie z tego ważenia nacisku igły taką aptekę ?
Przyznam że mnie to trochę śmieszy. Producent wkładek i tak zaleca uśredniony nacisk igły na płytę a do tego wystarczy zwykła waga Ortofona lub Shure.
A już kompletną paranoją jest zakup tych wag po 250, 500, 700 pln.
Ile za to można by kupić piwa:)))

Waga Ortofona za 40 zł jest beznadziejna. Sama równoważnia chodzi z oporem w widełkach i dwa gramy po zmierzeniu wagą elektroniczną okazały się 2 i pół gramami. Waga Shure kosztuje 150 zł.
Gdy zacząłem kalibrować gramofon - w prosty w sumie sposób opisany przez inż. Tułodzieckiego - okazało się, że wszystkie te elementy mają znaczenie.
Autor artykułu podkreśla, że za niski nacisk igły na płytę wbrew pozorom nie jest dobry. Po pierwsze będzie powodować rozmaite harmoniczne, co wyraźnie zniekształci dźwięk. Po drugie wbrew rozpowszechnionemu mniemaniu może też bardziej niszczyć płytę.
Nacisk za duży nie jest dobry, bo skróci żywotność igły. A jak moja igła kosztuje przynajmniej 4 stówki, to już lepiej wydać parę groszy na wagę. Ja za swoją dałem mniej niż 100. Sprowadzając z Hongkongu można ją mieć za 40 złotych, czyli za sumę jakiej żąda Ortofon za swój crap mechaniczny.
Oczywiście waga za kilkaset złotych to lekki przerost formy nad treścią, też wolałbym kupić coś innego, np. płyty.
Ale dodam, że moje dzisiejsze próby z Ortofon 2M Silver przekonują mnie do dobrej wagi, bo zwiększenie nacisku od 1,78 do 1,96 pozwoliło uzyskać lepszy wynik w teście.
;)
A man can never have enough turntables.