Trzeba się udać po nie do sklepu bo nie ściągniemy ich "plikiem". Nie da rady włożyć do kieszeni. Z każdym kolejnym odczytem tracą na jakości. Półka ugina się pod ich ciężarem a wystarczyłoby przecież te kilka GB i byłoby miejsce na osiem pięknych wazoników. Nie można ich "załączyć" jednym kliknięciem i jeszcze sobie życzą by do tego wszystkiego wstać z kanapy...

To dlaczego z każdym rokiem ich sprzedać ciągle wzrasta?
W ubiegłym roku płyta "25" Adele sprzedała się w ten sposób w nakładzie ponad stu tysięcy egzemplarzy. A wszystko dzieje się w erze internetu!
Cały rynek oscyluje już wokół sumy 200 mln dolarów rocznie i ciągle rośnie... Nawet w Polsce wzrost do roku ubiegłego to wzrost aż o 50%.

Nowoczesność to szybkość i... tylko szybkość.
Słuchanie muzyki z plików jest w całości pozbawione magii. Do tego w absolutnej większości w gorszej jakości. Nie ma tej całej celebry z tym związanej. Rytuału, który powoduje szybsze bicie serca kiedy wyjmujemy zawartość z okładki (często prawdziwego dzieła sztuki), kiedy kładziemy płytę na talerzu, kiedy ustawiamy igłę. Płyta w końcu się obraca... Ten widok...

To co na początek? Jak zacząć? Co trzeba wiedzieć? Zrobić? Czym się kierować?

Pierwszy (k)rok nauki czyli... Jak zostać miłośnikiem czarnej płyty i urządzenia zwanego gramofonem?

Słuchanie winyli jest jak tradycyjna japońska ceremonia parzenia herbaty. Są w tym pewne rytuały, trzeba zwolnić, zatrzymać się, to nie jest klik-klik. Wyjmujemy płytę ostrożnie, bo łatwo ją uszkodzić, kładziemy na talerz, powoli opuszczamy ramię... tego się nie da zrobić pomiędzy selfie na iphone, a wysłaniem maila. Mamy ten fizyczny kontakt z płytą, z okładką. Na muzyce trzeba się skupić, bo gra jedna strona płyty dwadzieścia minut. Nie wrzucimy playlisty, która nam zapewni granie od śniadania po kolację.
Owszem wygodnie jest mieć pliki.
Ale prawdziwa uczta zaczyna się dopiero przy winylach...
A man can never have enough turntables.

@Darion

"Słuchanie muzyki z plików jest w całości pozbawione magii. Do tego w absolutnej większości w gorszej jakości. Nie ma tej całej celebry z tym związanej. Rytuału, który powoduje szybsze bicie serca kiedy wyjmujemy zawartość z okładki (często prawdziwego dzieła sztuki), kiedy kładziemy płytę na talerzu, kiedy ustawiamy igłę. Płyta w końcu się obraca... Ten widok..."

Utrafiłeś w sedno. Sam w większości dziś słucham plików ale wypakowanie płyty czy to winylowej czy to CD, obcowanie z szatą graficzną, tekstami, zdjęciami w połączeniu z muzyką to jest często metafizyka. Podobnie chyba ma się sprawa z wzmacniaczami lampowymi, może i mają gorsze parametry od np. tranzystorowych czy cyfrowych ale blask lamp i ich analogowość jest dla nas bardziej przyjazna, wszak nie jesteśmy zwierzakami cyfrowymi ;)
No i ostatnio kupiłem sobie dwa analogi nie mając drapaka ;)
Nie znam się, to się wypowiem.

Jednych kręcą czarne płyty , innych złote kolce a jeszcze inni po prostu słuchają muzyki  8)

Cytat: Mack w 11 Lipiec 2016, 19:58:17Jednych kręcą czarne płyty , innych złote kolce a jeszcze inni po prostu słuchają muzyki  8)
To jest zbyt proste, żeby mogło być prawdziwe. Nawet w seksie człowiek potrzebuje pewnych rytuałów, pewnej otoczki, a przecież życie byłoby dużo prostsze bez tego. Zdejmujesz portki, bzykasz, wciągasz portki i idziesz do dalszych zajęć.
Jeśli ktoś nie lubi tej całej otoczki, tej odrobiny zwolnienia tempa codziennego życia, zatrzymania się w biegu, to podejrzewam, że może lubić wyłącznie hip hop, rap, czy jak tam się nazywa to skandowanie. ;)
A man can never have enough turntables.

#5 11 Lipiec 2016, 22:22:47 Ostatnia edycja: 11 Lipiec 2016, 22:28:41 by Darion
Cytat: Bertrand w 11 Lipiec 2016, 13:21:45No i ostatnio kupiłem sobie dwa analogi nie mając drapaka
Od kilku lat już kupuję jakiś gramofon.
W tym czasie przybyła kuchenka, pralka i nowy laptop. Stale coś człowiekowi wyskoczy. A, i jeszcze potrzebuję nowe słuchawki...
Kupno takiej płyty to nawet fajny pomysł, by już coś z tego klimatu poczuć. Reczywiście najlepszym zestawem byłby gramofon + wzmacniacz lampowy.
Myślę o czymś nowym, niedrogim, na start (tak się mówi a potem mija kilkanaście lat); nawet ostatnio oglądałem coś takiego:


Był w szampańskim kolorze. Nawet ładnie się tak prezentował.



Albo ten też mi chodzi po głowie. Droższy ale też i solidniejszy:

Nie miałem do czynienia z tym Onkyo. Wizualnie jest bardziej zachęcający niż inne.
Jeśli chodzi o te nowe Thorensy, Denony, TEAC lub Lenco, które wszystkie spod sztancy klepane są w jednej chińskiej fabryce, by uszczknąć trochę z analogowego tortu, korzystając z dawnej marki, to szkoda pieniędzy. Podczas bliższej randki widać, że tandeta.
A man can never have enough turntables.

a co audiotechnica? o ile znam ich słuchawki tak nie mam pojęcia jak sprawują się ich gramofony

http://allegro.pl/gramofon-audio-technica-at-lp60-usb-salon-warszawa-i5998251263.html

Akurat ta wersja Audio Techniki jest kiepska, ma słabiutkie ramię, kiepski wbudowany przedwzmacniacz i najsłabszą wkładkę. Za te pieniądze można kupić coś dobrego wśród używanych sprzętów.
W sumie to sugeruję poczytać te wątki o gramofonach, które warto kupić...
A man can never have enough turntables.