Firma Elipson ma długą historię od powstania w 1938 roku. Na stronie firmowej przeczytamy:
Historia Elipsona jest nierozerwalnie związana z jego dyrektorem zarządzającym, Josephem Léonem. Urodzony w Bordeaux, studiował w Arts et Métiersschool i był pasjonatem dźwięku. W 1930 r. Brał udział w montażu i rozwoju systemów dźwiękowych wykorzystywanych w kinach w ramach filii Radio Cinéma holdingu CSF. W tym samym czasie Joseph Léon i jego brat Jan pracowali na przenośnym urządzeniu nagrywającym, Monobloc VV3. Jeden z członków Oporu, zdobiony Krzyżem Wojennym, Joseph Leonon dołączył do firmy Multimoteur po jego unieruchomieniu. W tym momencie Multimoteur był małą firmą specjalizującą się w koncepcji silników do zabawek elektronicznych. Jego główną produkcją były lokomotywy i tory kolejowe dla dzieci.
I dalej:
W 2008 roku Philippe Carré, młody przedsiębiorca z pasją do marki, przejął firmę wraz ze swoim partnerem handlowym Ericem Jamesem. Philippe Carré chciał ożywić awangardowy aspekt i perfekcję dźwięku, która uczyniła markę tak skuteczną. Aby to osiągnąć, zmienił pozycję marki w świecie wystroju wnętrz i wzornictwa. Ta niekonwencjonalna pozycja pozwoliła Elipsonowi odegrać integralną rolę na dzisiejszym rynku hi-fi. Aby pomóc mu w jego staraniach, Philippe Carré wprowadził na rynek nowego dyrektora kreatywnego, Jean-Yvesa Le Porchera oraz projektanta Julliena Thalera, dobrze znanego w świecie audio ze swojej pasji do głośników Elipsona, a także jego strony internetowej poświęconej marce Elipson.

Co prawda trochę mi to wygląda na reaktywację podobną do reaktywacji marki Diora i marki Unitra w Polsce, ale niech tam... ;)
Firma ma w ofercie gramofony o bardzo prostej minimalistycznej konstrukcji. Model biznesowy podobny do Regi. Tani schematyczny gramofon z wymiennymi elementami, co daje możliwość upgrade dowolnego elementu (ramię, talerz, wkładka).
Charakterystyczne w Elipsonach jest ramię. Ma 8 cali, może być z aluminium lub karbonowe, ma zintegrowany mechanizm antyskatingu regulowany śrubką, prawie niewidoczny. W gramofonie nie ma tzw. windy do podnoszenia i opuszczania ramienia, no i gramofon jest całkowicie manualny, podobnie jak Rega lub Pro-Ject. Winda pojawia się dopiero w najdroższej wersji Carbon Black.



Dostępne są następujące modele:
Alpha 50
Obudowa z tworzywa PVC, wkładka Ortofon OM5, ramię aluminiowe, krążek do sigli poliamidowy
Alpha 100
Obudowa z tworzywa PVC, wkładka Ortofon OM10, ramię alumniowe, krążek do singli poliamidowy
Wersja RIAA ma przedwzzmacniacz do wkładek MM/MC.
Wersja RIAA BT ma dodatkowo wyjście cyfrowe USB oraz moduł bluetooth.

Omega 100
Obudowa z tworzywa PMMA, wkładka Ortofon OM10, ramię karbonowe, krążek do singli aluminiowy
Wersja RIAA ma przedwzmacniacz do wkładek MM/MC oraz wyjście cyfrowe USB.
Wersja RIAA BT ma dodatkowo moduł bluetooth.
Jest jeszcze wersja Carbon Black z karbonową plintą i wkładką Ortofon 2M Red.

Najtańsza wersja w Polsce jest za 699 zł (rzekomo w promocji), najdroższa to ponad 2500 zł i jest to Omega RIAA BT. Można przypuszczać, że najwyższa półka, czyli wersja Carbon Black RIAA BT kosztowałaby w złotówkach blisko 3,5 tysiąca (oryginalnie 800 euro).

Czy warto? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. W najtańszym przedziale nowych i podstawowych modeli za tę samą cenę dostaniemy gramofony firm Pioneer, Sherwood, Kruger&Matz. Niektóre nawet będą nieco lepsze, ale nie będą "upgradowalne". Niestety za gramofon z półki "entry level" trzeba wciąż w Polsce zapłacić więcej.
Szerszy wybór będzie miał ten, kto nie będzie się bał sprzętów używanych. W cenie do 700 zł można dostać niezłego Technicsa, Sony, Yamahę... a nawet bardzo dobrego vintage Philipsa (dolne zdjęcie).
Moim zdaniem podstawowy model warto ewentualnie brać w rachubę, droższe zdecydowanie nie są warte takich sum.
A man can never have enough turntables.