Mam taki temat który zawsze chciałem poruszyć i poznać zdanie użytkowników sprzętu i nowego i używanego. Temat mnie mierzi gdyż w dzisiejszych czasach mamy sporo sprzętu doskonałej jakości ale i drogiego. 10-15 lat temu też takowy istniał też kosztował sporo kasy i był zazwyczaj Japoński. Teraz wydając 2-3 tyś za wzmacniacz trzeba sie liczyć z tym że znajdziemy na tylnej obudowie napis CHINA.Czy to dobrze czy źle...trudno powiedzieć. Sam zastanawiam się nad zakupem właśnie używanego wzmacniacza np. Arcam albo Musical Fidelity. Te klocki były kiedyś drogie i świetne, teraz są tańsze ale chyba nadal świetne. Można zakupić sobie nowego Musicala albo Cambridgebo Anglicy w chinach nie robią, ale ceny zaczynają się od kilkunastu tysięcy zł.  Nowa Yamaha to około 2000 zł. stara to 500 zł.a musical fidelity electra jakieś 800-900 zł a o klasę lepsza. Pytanie nasuwa się samo...co wybrać??? Oparłem temat o trzech producentów, ale bardziej chciałbym poznać zdanie Wasze...

Używki jak najbardziej tak tylko trzeba, jak diabeł święconej wody, unikać handlarzy takim sprzętem, którzy zazwyczaj sprzedają reanimowane trupy lub nawet i to nie. Szukaj sprzętu o ile się da od pierwszych właścicieli. Ja osobiście uważam, że wydatek kilkunastu tysięcy na wzmacniacz mija się z celem chyba, że zależy takiej osobie na prestiżu, oczywiście audiofile z tym się nie zgodzą ale kto by ich tam słuchał ;) Spokojnie można do 2, 3 kzł kupić bardzo fajną używkę lub nawet jakiś nowy wzmak jak opisywany tutaj przez StaregoM np. Onkyo A-9050. Popatrz sobie po ofercie Rotela, NADa też można coś ciekawego wyhaczyć.
Nie znam się, to się wypowiem.

Nad to jakos do mnie nie przemawia, co innego Rotel, to naprawdę dobre wzmaki i mają swietne rekomendacje co do sceny i przekazu . Ale jeśli chodzi o Onkyo nie wiem czy wydałbym jakiekolwiek pieniądze na wzmacniacz do którego producent instaluje wyjście liniowe na subwofer. To się mija z celem, bo wpinając w taki wzmacniacz kolumny które mają możliwość zejścia z niskimi częstotliwościami nawet do 30 Hz eliminują subwofer. Tym bardziej że kolumny zawsze są dwie więc już mamy jakby podwójny subwofer, a co dopiero dołożenie "trzeciego". Ale jednak są ludzie którzy to lubią i uwielbiają bas który, słucha się juz nie uchem a wnętrznościami np. żołądkiem...hehe. Wzmacniacz Yamahy AX 496 na którym obecnie słucham ma możliwość regulacji basu i jesli barwa jest na ful, bas w kolumnach przy muzyce jazzowej i nie tylko jest godny posłuchania...niski i bardzo głęboki, kontrolowany. Ale np. Musical fidelity nie ma żadnych regulacji barwy i to mnie bardzo zainspirowało, gdyż te wszystkie regulacje ...które można wyłączyć w Yamasze przyciskami ... tylko zniekształcają muzykę. Dobrze sie jej słucha tak jak jest nagrana. Tak to widzę...

Wybór między używanym a nowym np. wzmacniaczem w tej samej cenie, to jak wybór między nową Dacią Logan a używanym VW Passatem. Co kto woli. Ja wolę kilkuletniego Passata.

Po pierwsze. Nikt nie każe podłączać subwoofera. To nie jest dodatek, który w jakikolwiek sposób zmienia dźwięk, jeśli się go nie używa. Mam Onkyo i jest to doskonały wzmacniacz, dający naprawdę niezły dźwięk. Nie używam subwoofera, bo mam kolumny z głośnikami basowymi o średnicy 25cm. Ale pewien młody człowiek ma Onkyo i do niego niezłe monitorki KEF. Pokój mały, wiec nie było sensu tam wstawiać dużych kolumn. Ale subwoofer pozwala uzyskać trochę basu, czego na małych KEFach nie uświadczysz.
Wiele wzmacniaczy ma regulację barwy. Nie odrzucałbym tego. Czasem są strasznie schrzanione nagrania, dodanie trochę barwy pozwoli słuchać tak, aby było przyjemnie. Aczkolwiek sam tego prawie nie używam.
Onkyo nie jest lubiany przez polskich audiofilów. Bo co to za firma co robi też kino domowe.;)
Zresztą w podobny sposób traktuje się  często i inne firmy, lekceważąc duże dobre firmy z tradycjami, a to nie jest dobry pomysł. NAD robi naprawdę świetne wzmacniacze i można kupić używany wzmacniacz za nieduże pieniądze, a jakościowo przewyższający większość współczesnej produkcji. Rotel? No cóż, niektórzy za sam napis płacą więcej, nie mając pojęcia, że te same sprzęty sprzedawano dużo taniej pod innymi markami. ;)
Cena nie gra panowie. Fetysz ceny bywa bardzo zwodniczy. Jedna z najlepszych gitar świata kosztowała 8 funtów i sporo pracy. ;)
A man can never have enough turntables.

Nowy czy używany ?
Dobre pytanie, ja osobiście preferuję nowy. Według zasady jaką wyznaję "Jak się nie ma miedzi to się na dupie siedzi".
Bertrand słusznie napisał o handlarzach, dodam do tego jeszcze komisy. Sterty tanio wyreperowanego złomu z szumnymi nazwami firm. Owszem bywają wyjątki nie przeczę ale nie warte to ryzyka zakupu.
A co do magicznych gałek i polepszaczy dźwięku ?
W życiu nie dałbym złamanego grosza za coś bez gałeczek Bass i Treble.
W głębokim poważaniu mam to co miał na uwadze realizator i producent nagrania.
To gra u mnie i to ja decyduję o barwie, dynamice, głośności.
StaryM ma słuszność pisząc o spierdolonym brzmieniu płyt (mam ich bez liku), w rocku to prawie norma.

To prawda. Z używanym audio to trochę jak z samochodami. Owszem można trafić na dobrą okazję, ale trzeba się trochę znać, nie dać się zbajerować, umieć się targować i nie przepłacić. No i dobre okazje nie trafiają się w komisach ("Panie, w Niemczech dziadek tylko do kościoła jeździł").
A man can never have enough turntables.

Tak to jest fakt. że to ja decyduje czy słucham muzyki z basem czy bez niego i w ogóle jak sobie ustawiam barwy dźwięku...to Fakt. Zgadzam się też z tym że jakość nagranych płyt to czasami masakra jakaś. Jazz czy muzyka operowa to jaszcze ok ale metal i rock... jakby to był jakiś pieprzony margines :-\ :-\ :-\ :-\ :-\ :-\ A przecież kurde nie jest!!!!! hehehe. Ale do rzeczy... najbardziej obawiam się że kiedy będę chciał posłuchać basu albo po prostu takiej barwy mięsistej to "fidelity" mi tego nie da...nie podkręcę...a na wzmaku który mam mogę bas i pokrętła wyłączyć. To jednak przemawia do mnie. A co do Rotela, nie wiedziałem że sprzedawano to pod innymi nazwami... masakra jakaś. Warto chyba docenić to co się ma, by czasami nie kupić jakiegoś "reanimowanego trupa w idealnym stanie..."

Cytat: Olbrzym1 w 17 Wrzesień 2015, 08:48:29
Mam taki temat który zawsze chciałem poruszyć i poznać zdanie użytkowników sprzętu i nowego i używanego. Temat mnie mierzi gdyż w dzisiejszych czasach mamy sporo sprzętu doskonałej jakości ale i drogiego. 10-15 lat temu też takowy istniał też kosztował sporo kasy i był zazwyczaj Japoński. Teraz wydając 2-3 tyś za wzmacniacz trzeba sie liczyć z tym że znajdziemy na tylnej obudowie napis CHINA.Czy to dobrze czy źle...trudno powiedzieć. Sam zastanawiam się nad zakupem właśnie używanego wzmacniacza np. Arcam albo Musical Fidelity. Te klocki były kiedyś drogie i świetne, teraz są tańsze ale chyba nadal świetne. Można zakupić sobie nowego Musicala albo Cambridgebo Anglicy w chinach nie robią, ale ceny zaczynają się od kilkunastu tysięcy zł.  Nowa Yamaha to około 2000 zł. stara to 500 zł.a musical fidelity electra jakieś 800-900 zł a o klasę lepsza. Pytanie nasuwa się samo...co wybrać??? Oparłem temat o trzech producentów, ale bardziej chciałbym poznać zdanie Wasze...
Nie zapominaj, że elektronika się też starzeje.  Może po dziesięciu latach jeszcze nie aż tak mocno, ale... Teraz nie tylko produkuje się tam, gdzie tania siła robocza ale też stosuje się tańsze (a więc też siłą rzeczy rzeczy mniej trwalsze) podzespoły.