Jeden ze znajomych przesłał mi link do tego wątku o demagnetyzerze. W zasadzie nihil novi, bo o cudach Densena toczyły się dyskusje, gdy jeszcze byłem na tym forum. Oczywiście niektórzy wydadzą kasę na to lub na przycinarkę do cedeków albo inne voodoo. Faktem jest, że demagnetyzowanie winyli to już jest odjazd na całego. Przypuszczam, że komuś niedouczonemu pomyliło się z usuwaniem ładunków statycznych.
A man can never have enough turntables.

Nie jestem pewien czy miałeś na myśli te oto urządzenia ale demagnetyzer płyt CD to faktycznie kuriozum i ta cena 2000 pln.:))). Natomiast pistolet antystatyczny to co innego ale jego cena też mocno przesadzona 400 pln.

Nie miałem okazji "na żywo" obcować z pistoletem antystatycznym, ale oczywiście to miałem na myśli, że komuś usuwanie ładunków statycznych (co ma sens) się pomyliło z demagnetyzowaniem winyli (co jest debilnym pomysłem).
A man can never have enough turntables.

Ha ha demagnetyzować winyle też coś.
Na stronie "winyle.pl" jest dostępny filmik jak działa ten pistolet. Przymierzałem się nawet do zakupu, bo nowe winyle trochę elektryzują ale cena w zderzeniu z tym ile ciekawszych rzeczy mogę mieć za te 400 pln. pozbawiła mnie chęci.

Ja mam takie urządzenie Denona sprzed lat, służy do usuwania kurzu z płyt i lekko nasączone płynem antystatycznym, daje radę usunąć ładunki statyczne z płyty. Choć akurat u mnie ten problem zaczyna się głownie zimą, gdy spada wilgotność powietrza w pomieszczeniu. Radzę sobie też nawilżaczami, bo zbyt suche powietrze nie jest zdrowe. Ale to już dygresja.
A man can never have enough turntables.

Zdecydowanie potwierdzam teorię o suchości powietrza. Mimo że mieszkam w starym budownictwie (kamienica ma ponad 100 lat) wilgotność spada nawet do 30%
Zauważyłem też że w okresie zimowym właśnie przez spadek wilgotności pogarszają się warunki odsłuchu. Dźwięk staje się trochę bardziej szorstki, traci swoją naturalną miękkość.
A może mi tylko się tak wydaje ?

Cytat: WOY w 06 Listopad 2015, 10:50:07Zauważyłem też że w okresie zimowym właśnie przez spadek wilgotności pogarszają się warunki odsłuchu. Dźwięk staje się trochę bardziej szorstki, traci swoją naturalną miękkość.
A może mi tylko się tak wydaje ?
To wpływ na organizm Kolegi (biologiczny). Technika nie reaguje na te zmiany w sposób możliwy do wykrycia naszymi receptorami słuchowymi.

Niższa wilgotność oznacza większą ilość ładunków statycznych, mój gramofon "kopie" czasem, ale to tylko w sezonie grzewczym. To oczywiście może się przekładać na dźwięk.
A jak słusznie pisze Lech ma to wpływ na nasz organizm, a to może się przekładać na odbiór muzyki. Szczególnie osoby w starszym nieco wieku są na to wrażliwe i przyznam, że mam podobne odczucia jak kolega WOY. Dlatego dbam o wilgotność i czasami jak jest za sucho nawet rozpylam wodną mgiełkę. Dziś u mnie od rana pada, więc kilkunastominutowe wietrzenie od razu podwyższyło wilgotność powietrza.
Mimo wszystko w sezonie grzewczym nie ma mowy o słuchaniu winyli bez przetarcia ich antystatyczną szczoteczką (nawilżoną).
A man can never have enough turntables.

;) oczywiście że tak reaguje mój organizm. Mam tego całkowitą świadomość. Nie na darmo uważa się że wilgotność powietrza powinna wynosić od 40 do 60 % wówczas czujemy się najlepiej.

@StaryM
Masz jakiś pomysł jak uziemić gramofon?
Mój też kopie skubany jak cholera.