Jako, ze jedni słyszą inni nie słyszą, jednak każdy z nas ma jakiś sprzęt audio i słucha na nim muzyki. Może spróbujmy określic, to, co każdy przyjmuje za dobry dźwięk. Co to znaczy, ze system "gra" i jakie temu towarzysza odczucia.
Jesli chodzi o mnie, to dla mnie audiofilia polega na poszukiwaniu takiego urządzenia do reprodukcji dźwięku, które pozwala odczuwać muzykę tak, jakby znajdowało się wewnątrz niej, bez koniecznosci wsłuchiwania się i patrzenia skąd gra.


Temat nie do ogranięcia. Zbyt dużo estetycznych niewiadomych.Zobacz ile moga namieszać kable. Jednym grają a inni uważają to za herezję.Ktoś powiedział -słusznie- że jeśli dany dźwięk podoba się,to trzeba kupić właśnie cały ten system bo jest dobrze dobrany.Po zastanowieniu się mogę powiedzieć ,że zgadzam się z tym.Inny mój znajomy,elektronik uważa ,że jak klocek kosztuje pierdylion pieniędzy , to powinien świetnie grać ze wszystkim i nie marudzić. Przykład to prezentacje na  jakimkolwiek Audio Show.W ilu pokojach grało "świetnie"? Mało było rewelacyjnie grających systemów za to ceny były świetne.Więc ten punkt widzenia jest dość trudny do zaakceptowania dla mnie,choć logika podpowiada ,że tak właśnie powinno być.

Jaki dźwięk jest dobry?
Muzyka to stan ducha. Jeśli masz wrażenie, że muzycy są w pokoju a nie schowani w głośnikach. Jeśli muzyka Cię porywa, powoduje, że po kilku godzinach chcesz jeszcze i jeszcze słuchać. Jeśli każdy następny utwór (choćbyś go słuchał setny raz) jest nowym niesamowitym przeżyciem. I nie liczą się klocki, kabelki, podstawki...
To jest dobry dźwięk!

Moja przygoda "poszukiwania dźwięku" zaczęła się sporo lat temu. Zaskoczyłem w momencie, gdy usłyszałem u kolegi coś, co w tamtych czasach było dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Wtedy uświadomiłem sobie, ze bardzo dużo zalezy od sprzetu odtwarzającego. A był to na tamte czasy zestaw mało osiagalny dla większości. Nic specjalnego, Jakiś niemiecki gramofon, wzmacniacz w wersji eksportowej jako Thomson i kolumny ZG40C. I pamiętam dotąd, jakie wrażenie zrobił na mnie dźwięk. I tak zaczeła się przygoda. ;)
Dotąd dla mnie liczy się właśnie dźwięk - stąd nie robią na mnie wrażenia ceny, marketing itp.

Ostatnio, jako jeden z aspektów mojej oceny, czy zestaw gra lepiej czy gorzej traktuję sposób odtworzenia i podania instrumentów dętych. I to raczej nie saksofonu, bo on nie jest taki trudny ale np. trąbek, puzonów czy piszczałek. Jeśli ich dźwięki czuje się w powietrzu, znaczy że jest dobrze.
Druga rzecz, to swoboda i wszechprzestrzenność. Co oznacza, ze słuchacz jest otoczony dźwiekiem i on sam do niego dochodzi, bez żadengo wysiłku ze strony słuchającego. Nastepuje jedynie kontempluje wnikającego w niego dźwiek. Podobnie, jak się wybierze na spacer do lasu, gdzie go się nie ogląda jak "na obrazku, ale jest się "w nim". Wtedy odbieramy muzykę na poziomie emocji, samoistnie i bez wysiłku. Ciało poddaje się rytmowi i zaczyna "tańczyć". Jesli tak jest nie istnieje nic obok.

No jakies takie mało techiczne te wyobrażenia o dobrym dźwieku :) I dobrze, bez emocji byłoby nudno.

Ale czy lwia część tych emocji nie jest zawarta w odtwarzanej muzyce? Jakość dźwięku, może być tylko znikomą częścią siły powodującej odczuwanie tzw. nirvany. Od poniedziałku słucham remasterów Led Zeppelin i jest bardzo dobrze, są emocje, wspomnienia, wyciszenie, ładowanie emo-akumulatora itp. przyjemne momenty. Niejako "zmuszony" zostałem do posłuchania zupełnie innej płyty, aby zdać obiecaną relację z jakości tłoczenia. I... dupa zbita. Technicznie niby OK, ale słabo mi od pierwszych taktów. A źródło dźwięku to samo.

Jako stary punkrocker często sięgam po big bandy. Oprócz orkiestry klasycznej jest to żelazny punkt po który bioorę pod uwagę testując jakiś kloc.
Składy na tyle bogate, że albo sprzęt sobie poradzi albo się wyłoży.
Gra muzyka albo nie gra. Kompletnie nie zastanawiam się czy zmienić druty na takie czy śmakie.

Muszą być emocje ... struna musi poruszyć strunę we mnie.
Nie ma większego znaczenia gatunek muzyczny. Muzyka musi poruszyć, obudzić wspomnienia, wywołać emocje ...
Wtedy pojawia się szacunek. Dla twórcy jako takiego jak i dla człowieka.

Ahajowe pole

jako bardzo stary hard-punk-jazz-pantofel się zgadzam :)
Czyli wniosek taki - fuck the (audio) system, just listen to the music?

Cytat: elem w 04 Czerwiec 2014, 22:44:04
No jakies takie mało techiczne te wyobrażenia o dobrym dźwieku :) I dobrze, bez emocji byłoby nudno.

...
Technicznie to staram się dobrze realizować, to, co sobie buduję. Natomiast dźwięk w postaci muzykii z tych urzadzeń musi działać na emocje. Technika ma to umozliwić.
Oczywiście sa rózne realizacje i z kiepskiej, to już nic niczego nie wyciśnie.
A kiedyś znacznie więcej przykładano uwagi do realizacji. Stąd tak przyjemnie się nieraz słucha starych realizacji.

Cytat: ahaja w 04 Czerwiec 2014, 22:44:50Muszą być emocje ... struna musi poruszyć strunę we mnie.
Szarpnięcie struny też w dużej mierze zależy od jakości zestawu. Ma być tak, jak piszesz.
Cytat: elem w 04 Czerwiec 2014, 22:58:56Czyli wniosek taki - fuck the (audio) system, just listen to the music?
No nie. Trzeba zadbać o system, by móc dać sie pochłonąc i przeżywać muzykę. ;)

"pieprzyć jakość, ale oni pięknie grają!"  czy "pieprzyć muzykę, ale to pięknie brzmi!" ?

przyznam bez bicia - to i to lubię :)