Poczytałem sobie ostatnio o winylowych płytach, na Facebooku znalazłem gdzieś dyskusję na ten temat. Jedni się zachwycali, inni twierdzili, że to marketingowa ściema.
Znalazłem tekst na ten temat. Muszę stwierdzić, że w zasadzie to się zgadzam z konkluzjami.
Chociaż rowek na płycie 18 czy 200 gramowej nie jest głębszy, a tłoczenie nie jest bardziej stereofoniczne, bo to niemożliwe, to jednak pewna wartość takich audiofilskich winyli jest faktem. Są cięższe i grubsze więc mniej podatne na wyginanie związane z warunkami atmosferycznymi. Przynajmniej w teorii powinny być bardziej płaskie i niepowyginane (choć w praktyce wiemy, że wszystko da się schrzanić). Pewniej leżą na talerzu gramofonu. Są też bardziej odporne na ich traktowanie, co oczywiście nie dotyczy samego rowka.
Cięższa płyta ... w zasadzie zapewnia bardziej stabilną platformę dla igły i wspornika, a prawdopodobnie lepszą izolację od niepożądanych wibracji, które mogą rzeczywiście powodować pewne pogorszenie jakości dźwięku na tym mikro-poziomie, w którym pracuje wkładka.
A man can never have enough turntables.