01 Październik 2020, 20:47:55 Ostatnia edycja: 01 Październik 2020, 20:51:50 by Darion
Tak.
To właśnie 1 października - z tym, że dawno temu bo w 1982 roku - na rynku pojawił się w komercyjnej sprzedaży pierwszy na świecie odtwarzacz płyt kompaktowych.
Sony CDP-101 (o jeden miesiąc wyprzedzając model Philipsa CD-100).

Zaczęło się już bardzo wcześnie. Zaraz na początku lat siedemdziesiątych Philips mocno zabrał się do roboty nad stworzeniem nowego formatu zapisu i odtwarzania dźwięku - cyfrowo!
To nie było takie proste. Dopiero w 1979 roku zaprezentowano prawie gotowy format. 11,5 centymetrowy krążek o nazwie Compact Disc z rozdzielczością 14 bitów. Oczywiście w komplecie z prototypowym urządzeniem do jego odtwarzania.
W zasadzie wszystko było już gotowe do produkcji masowej ale czy ludzie byli na to gotowi? Już dwa lata wcześniej przecież Sony pokazało swoje wyniki w pracy nad dyskiem optycznym - 30 centymetrowa płyta miała nawiązywać do płyty winylowej lecz z dźwiękiem absolutnie czystym i bez... trzasków :) I w dodatku można na niej było umieścić nawet do 12 godzin muzyki.

Lecz nie do końca o to przecież chodziło...

Zrobiono wtedy to co można było zrobić najlepszego. Obie firmy podpisały wspólne porozumienie nad stworzeniem jednego formatu i razem nakreśliły jego przyszły standard - 12 centymetrowa płyta z poliwęglanu i z rozdzielczością podwyższoną do 16 bitów.

Tak narodził się nowy światowy standard w muzyce obowiązujący przez kolejne dziesięciolecia.
Oficjalna data pokazania światu nowego nośnika, samej płyty - Compact Disc Digital Audio - to 17 sierpnia 1982 roku. Nastąpiło to w Niemczech, w Langenhagen, w wytwórni PolyGram należącej do Holendrów. A 1 października w Tokyo pokazano i od razu zaczęto sprzedaż pierwszego domowego odtwarzacza kompaktowego (tak po naszemu)...

Zainteresowanie nim było ogromne!

(A dziś ten model, i ten drugi też, i te wszystkie pierwsze... Ale zwłaszcza ten pierwszy i ten drugi; są poszukiwane i są cenne jak małe dzieła sztuki.)

Dlaczego o tym mówię?
Bo rocznica ta rok w rok przypomina mi moją głupotę. Tak zauroczył mnie ten napis Digital", że pod koniec lat 80-tych zrezygnowałem z analogu zupełnie. Tylko srebrne krążki. A wtedy było tyle świetnych decków. Nawet szpulowce -piękne jak Dar Pomorza - jeszcze można było dostać.
Na wiele lat wyłącznie tylko kompakty. A potem było jak z ubiciem ostatniego tura. A przecież można było i tak, i tak...

Mój pierwszy 16 bitowy kompakt: 

Pierwsze płyty sprzedawane w Japonii w roku 1982 kosztowały dzisiejsze +/- 90,00 złotych. Mniej więcej rok później widziałem już je w naszych Pewex'ach - i chyba były coś w granicach 15-20 dolarów sztuka. Żeby dobrze oddać ówczesne realia byłoby to tak, jakby dziś kosztowały 1400-1500 złotych. Tak to mniej więcej się wtedy te ceny odbierało.

A wspomniany Philips CD-100 w tokijskich Media Marktach był za 189 000 jenów (na dzisiejsze nasze będzie to ponad 4200,00zł, ale wtedy kosztował dla nas tyle dolarów co chyba prom kosmiczny)

Pomijając "demonstratory technologii" pierwszą płytą kompaktową była płyta zespołu ABBY "The Visitors". A krążek z zawartą na nim polską muzyką ukazał się w 1988 i była to płyta "Chopin-Tausig-Wieniawski".


#3 02 Październik 2020, 21:20:26 Ostatnia edycja: 02 Październik 2020, 21:35:12 by Darion
Rok 1985 jest rokiem przełomowym. Od tej pory ostro w górę. Trudno sobie to wyobrazić, ale wtedy zapotrzebowanie na płyty były zaspokajane tylko w 70%. Wytwórnie nie miały mocy przerobowych. Dopiero dwa lata później udało się zrównoważyć popyt i podaż! Mniej więcej już wtedy zacząłem ostro interesować się tym cudem techniki. Z początku teoretycznie...

ps: w 1989 roku jedna z najbardziej utytułowanych wytwórni płytowych ogłosiła koniec tłoczenia płyt winylowych. Deutsche Grammophon.

Były kraje, gdzie wskaźnik wzrostu sprzedaży płyt CD rok w rok rósł między 85 a 100%. W 1989 roku płyty kompaktowe stanowiły już 80% sprzedanych wszystkich nośników zawierających muzykę, płyty winylowe - 12%. Trochę się do tego samemu przyczyniłem, koledzy winylowcy :)

Ciekawostka. Największą sprzedaż (roczną) płyt kompaktowych nie osiągnięto w latach 80-tych (bywało i 390 000 000 sztuk na świecie), ani w kolejnych 90-tych, lecz w roku 2000.
A potem taki ostry zjazd w dół...
Dziś mamy trend odwrotny. Tak jak kiedyś starsi pozostali wierni LP a młodzież rzuciła się na "srebro", tak teraz to młodzi, i coraz młodsi, mają gramofony i delektują się czarną płytą. A my starsi... Digital :)


A to jeden z kolejnych moich kompaktów, 1 bitowy Pioneer z Stable Platter Mechanism - normalnie prawie jak gramofon...

Do dziś mam drugi model cdp Foniki, od pierwszego różniący się tylko zastosowaniem pilota. Działa normalnie.

To masz wybitne szczęście. Ja swoje egzemplarze wymieniałem i naprawiałem w fabrycznym serwisie Fonica co kilka miesięcy.

Mnie szkoda każdego pozbytego się urządzenia. Z każdym taka historia. Starania. Podchody. Wystane godziny :)
W dodatku kiedyś produkowano wszystko elegancko, solidnie, i ładnie dizajnersko.
Dlatego już też nie gonię. Fajnie mieć taki epizod ale przez całe życie...!?

Dlatego mój ostatni, od wielu już lat ze mną:

O co chodzi z tą Czerwoną Księgą?

Jest tego nawet cała... tęcza :)

Każdy rodzaj płyty kompaktowej ma swoją szczegółową specyfikację określającą absolutnie wszystko. Średnicę, grubość, prędkość, rodzaje algorytmów, wszelkie wytyczne do spełnienia przez urządzenia odczytujące... - taki zbiór norm i parametrów technicznych.
Każda taka specyfikacja jest opisana w odrębnej książeczce a każda książeczka ma swój własny kolor przydzielony dla konkretnego rodzaju płyty. Format CDDA jest opisany w książeczce właśnie koloru czerwonego. Jej pierwszą edycję opublikowały firmy Philips i Sony już w 1980 roku.

Przy okazji, bo 99% ludzi tego nie wie - odczyt płyty kompaktowej zaczyna się od środka i biegnie ku zewnętrznej średnicy płyty. Prędkość odczytu po ścieżce pitów jest stała i wynosi 1,25 m/s dlatego sama płyta obraca się (raczej wiruje) ze zmienną ilością obrotów - od 500 do 200 na minutę.


#9 03 Październik 2020, 09:57:44 Ostatnia edycja: 03 Październik 2020, 09:59:38 by Darion
Na pewno wielu z Was prócz płyt CDDA spotkało się jeszcze z SACD.
Było tego więcej, bo już wcześniej zaczęto poprawiać krytykowaną jakość brzmienia "cyfry" względem czarnej płyty. Powstały więc takie formaty cyfrowych płyt audio jak - prócz wyżej wspomnianej, najbardziej też rozpowszechnionej - HDCD, XRCD...
Każdy z nich niósł ze sobą poprawę odtwarzanej (wcześniej bardzo starannie przygotowanej i nagranej) muzyki - dlaczego więc się nie przyjęły i nie wyparły standardowego formatu CD?

Audiofil - tego nie ogarniesz.

Potrafi kupić filcowe podkładki z czarną kropką (pamiętajcie, kropką w dół) pod nóżki urządzeń (za 300 dolarów), zmienić pokrętło we wzmacniaczu na drewniane (stówka jak nic), zainstalować kable z miedzi o czystości 99,99999999999999 grubości zdrowo odżywionego pytona (i zdrowo za to wszystko zapłacić)... A tu powiedzieli: Ee, starczy co jest...

I to by było na tyle.





;D