Każdego amatora winyli doprowadza ona do szału, zwłaszcza, gdy ma w domu suche powietrze (sezon grzewczy). Nawilżacz pomaga, ale płyty i tak się elektryzują. Woreczki antystatyczne pomagają, ale jest też inny sposób- PISTOLET ANTYSTATYCZNY.
Kupny jest w cenie 4 stówek- niby niedrogo, ale jaką satysfakcją jest wykonanie go własnoręczne, zwłaszcza, jeśli skutecznością nie ustępuje fabrycznemu!
Oto on: wykonany z zapalarki piezoelektrycznej do gazu, przewód doprowadzający prąd do środkowej elektrody połączony z bardzo ostrą igłą (dobrze jonizuje), wokół igły rurka z izolatora (na jednej z fotek zdjęta), która kierunkuje przepływ jonów.
Zabieg pozbycia się statyki z płyty jest bardzo prosty- należy dość dokładnie "ostrzelać" płytę i zdmuchnąć nie trzymające się już drobiny kurzu. To naprawdę działa, można się zresztą o tym przekonać już za max kilkanaście złotych- zapalarki droższe nie są ;-)

Ciekawy pomysł. Choć w niektórych przypadkach chyba nie pomoże. :)
Ostatnio dotknąłem wzmacniacza. Trzepnęło mnie jak cholera. Podłączony jest prawidłowo, żadnego przebicia z sieci nie ma. Wiec następnym razem po paru godzinach wziąłem miernik, ustawiłem na 1000V prądu stałego i trzymając jeden wtyk w ręku, drugim dotknąłem wzmacniacza. Impuls był krótki, ale dało się odczytać - 967V. :D
A taki pistolet chyba sobie zrobię. Mam właśnie zapalarkę, w której gaz się kończy.
A man can never have enough turntables.

Nie o taką zapalarkę chodzi- tu musi być wyłącznie piezo-zapalarka do palników gazowych. Zastosowany w niej stos piezoelektryczny jest gabarytami porównywalny do sporego pendrajwa, tymczasem w zapalniczkach to pikuś.

Aha. Czyli zapalać gaz musi sam łuk elektryczny tworzący się podczas przyciskania. Nie wiedziałem, że to ma znaczenie.
A man can never have enough turntables.